Autor |
Wiadomość |
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Wto 3:58, 05 Paź 2010
|
|
,, NADZIEJA NA LEPSZE JUTRO "
Nadzieja na lepsze jutro
Życie jak sen...
Ucieka przez palce...
Godzina za godziną,
dzień za dniem...
Nawet nie wiesz,
kiedy zaczyna się kolejny etap
W wspomnieniach widzisz
wszystkie sytuacje...
Te wesołe
i te smutne...
Czasami myślisz,
że nie masz już nic
Ale
Pozostaje Ci nadzieja...
Nadzieja na lepsze jutro...
Malutkie wprowadzenie;
Kiedy w ciągu jednej chwili tracisz wszystko dom,mężczyznę swojego życia i dziecko.Czy możesz mieć jeszcze nadzieję na lepsze jutro ? Alisson niestety taką nadzieję już straciła. Czy mężczyzna który sam doznał straty będzie potrafił przywróci jej nadzieje na lepsze jutro ? A może jeszcze bardziej skomplikuje jej życie ? Tego wszystkiego dowiecie się czytając moją telenowele. Zapraszam
OBSADA (wstępna)
[link widoczny dla zalogowanych]
Maite Perroni - Alisson Gomez
Alisson - do tej pory była bardzo optymistyczną i szczęśliwą osobą. Ale jak tu nie być szczęśliwym mając kochającego męża i półroczna córeczkę.Niestety tragedia zamieniła jej życie.Nie jest już tą sama optymistyczną i szczęśliwą kobietą.Teraz to smutna ,zamknięta w sobie nie mając nadziej dziewczyna. Która boi się zacząć żyć w pełni szczęśliwie na nowo. Która boi się miłości i zaangażowania.Zamykając się w sobie myśli ,że uchroni się przed kolejnym cierpieniem.Czy znajdzie kogoś kto przywróci jej nadzieję ?Czy przestanie się bać i pozwoli sobie na kolejną miłość ?
[link widoczny dla zalogowanych]
Wiliam Levy - Juan David Gutierrez
Juan David - jest bogaty i bardzo przystojny.Przez co wiele kobiet chce go usidlić.Ale on nie garnie się po raz drugi do ożenku z powodu straty jaką poniósł dwa lata temu. Jego żona zginęła w wypadku samochodowym za co obwiniają go teściowie.Jego jedynym szczęściem w życiu jest jego czteroletni syn Alex. Czy zmieni zdanie kiedy pozna Alisson ? Może zrozumie ,że jego strata jest niczym w porównaniu ze stratą jaką poniosła Alisson ? Czy wtedy pomoże jej złagodzić ból ? Czy sam przysporzy jej jeszcze większy ?
[link widoczny dla zalogowanych]
Christoper Levy Gutierrez - Alexander (Alex ) Gutierrez
Alex - od dwóch lat jego ojciec zastępuje mu oboje rodziców i choć bardzo tęskni za mamą to jednak dzięki wielkiej miłości ojca jest bardzo szczęśliwym i pogodnym chłopcem.Jest bardzo wrażliwy na czyjeś cierpienie zawsze idzie z pomocą choć sam jest jeszcze małym chłopcem.Kiedy poznaje Alisson postanawia ,że to ona zostanie jego nową mamą. Czy uda mu się spełnić swoje postanowienie ?
Kolejna część obsady :
[link widoczny dla zalogowanych]
Magda Karina - Lidia Flores San Fernandez
Lidia Flores San Fernandez - Matka Alisson , Any i Diega.Jak każda matka próbuje robić wszystko by jej dzieci były szczęśliwe.Cierpi gdy nie potrafi im pomóc tak jak w przypadku Alisson.
Crystiano Ronaldo - Diego San Fernandez
Diego - młodszy o dwa lata brat Alisson.Jest najlepszym a zarazem najmłodszym Meksykańskim piłkarzem. Obecnie przebywa w Stanach.Kocha rodzinę ponad wszystko dla niej gotowy jest porzucić wszystko i biec na pomoc gdy tylko tego potrzebuje. Po tajemnie zakochany w Vanessie.
Danna Garcia - Ana San Fernandez
Ana - starsza siostra Alisson i Diego.Od 5 lat ma chłopaka w którym jest zakochana po uszy.Mimo iż jest najstarsza to bardzo naiwna jeśli chodzi o mężczyzn.Do tej pory ma nadzieję,że kiedyś zostanie żoną Huga.Nawet nie wie jak bardzo się myli.
Alisson Lozano - Vanessa Bergoluci
Vanessa - przyjaciółka Alisson. Jest szczera czasami aż do bólu.Przez co potrafi swoją szczerością zranić nie jedną osobę.Ale na ogół jest bardzo lubianą i kochaną osobą. Dla bliskich jest gotowa do największych poświęceń.I lepiej nie być jej wrogiem. Bo tylko ktoś wejdzie jej w drogę marny jego los. Obecnie nie ma chłopaka uważa ,że to strata czasu.
Cazar Evora - Paulino Montano
Paulino - bardzo bogaty i wpływowy człowiek. Bardzo kocha swoją żonę a jeszcze bardziej kochał córkę. Dlatego nie może sobie darować ,że już nie ma swojej księżniczki. Za jej śmierć obwinia zięcia którego od zawsze nie znosił ale z powodu Eleny udawał ,że jest jego wymarzonym zięciem.
Daniela Castro - Rebeca Montano
Rebeca - po śmierci córki przysięgła zatruwać życie Juanowi Davidowi na każdym kroku. Jak na razie ma ku temu mało okazji bo nie mieszkają w jednym mieście. Ale być może to wkrótce się zmieni.
Resztę obsady będę dodawać z czasem pojawienia się kolejnych postaci.
INNE POSTACIE
Gabriel Soto - Pablo Valdez
Pablo - najlepszy przyjaciel a zarazem współpracownik Juana Davida. Obecnie jest sam. Jak na razie nie myśli o związku.Być może z czasem zmieni zdanie.
Mario Cimaro - Hugo Esteban
Hugo - facet Any. Wielki podrywacz i hazardzista. Z Aną jest tylko dla jej pieniędzy.[/quote] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia Śro 23:27, 01 Lut 2012, w całości zmieniany 10 razy
|
|
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 0:51, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 1
13.września 2002 roku.
6.00 rano zadzwonił budzik a ja nie mam ochoty by wstać.Nie chcę znowu udawać ,że wszystko jest ok. Że już za nimi nie tęsknię ,że już mi ich nie brakuje,że pogodziłam się z tą tragedią.Bo tak nie jest.Tęsknię za nimi i to bardzo wciąż o nich myślę cokolwiek bym nie robiła.A już na pewno nie pogodziłam się z tym co się stało.Jak mam wbić sobie do głowy ,że najwidoczniej tak musiało być.Że Bóg ich wezwał bo ma dla mnie inny plan na życie. Skoro ma inny to po co w ogóle postawił na mojej drodze Gregoria ?Po co pozwolił pokochać mi go z całego serca ? Po co obdarzył mnie tak wspaniałą i piękną córką ? Po co ?!!! Po co ?!!! Po co to wszystko ?!!! Skoro i tak mi ich zabrał !Dlaczego pozwolił by spalili się żywcem w tym nieszczęsnym domu !Dlaczego ? No dlaczegoooo ?!!!Niech mi to ktoś do cholery wytłumaczy !!!Ale nikt nie potrafi wytłumaczyć. Wciąż tylko powtarzają;
- Nie możesz się poddać. Życie toczy się dalej. Jeszcze będziesz szczęśliwa.
Ale ja wiem ,że już nigdy nie będę szczęśliwa. Że już nigdy się nie zakocham. Że moje życie już nigdy nie będzie takie samo czy nawet lepsze. Bo z dniem kiedy kiedy umarł mój mąż i moje słodkie słoneczko z tym dniem umarła też we mnie nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro.
*******************************************************
W INNEJ CZĘŚCI MEKSYKU.
- Tatku ale ja nie chce dziś do przedszkola. Obiecałeś ,że spędzisz ten dzień ze mną. - powiedział zmartwionym głosem.
- I tak będzie.
- Naprawdę ?!!! - zapytał już troszkę bardziej zadowolony.
- Oczywiście. Przecież wiesz że dotrzymuję słowa.
- No tak ale...
- Ale co ?
- No zerwałeś mnie tak rano z łózka więc myślałem że muszę iść do przedszkola.
- Nie musisz. A obudziłem cie tak wcześnie bo chcę byśmy zjedli śniadanie i trzeba pojechać na grób do mamusi. Dziś jest druga rocznica od kiedy zabrały ją aniołki.
- Oj !!! To mamusia się teraz na mnie gniewa. - znowu się zmartwił.
- Dlaczego synku ?
- Bo ja zapomniałem o tej rocznicy.
- Jestem pewny ,że mamusia się nie gniewa. Każdemu zdarza się zapomnieć.
- Tato a odwiedzimy tez babcię i dziadka ?
- A chciałbyś ?
- Tak.
- A więc dobrze odwiedzimy babcię i dziadka.A teraz daj całusa i jedz śniadanie.
Od śmierci Eleny wizyta w domu teściów nie napawała Juana Davida radością. Bo każda zaczynała i kończyła się tak samo. Powitanie chłodne i pełne jadowitych spojrzeń,kilka uszczypliwych słów aż w końcu dochodziło do kłótni.Która jednak nie trwała zbyt długo bo kiedy tylko teściowie zaczynali swój rytuał wieszania na nim psów zabierał syna i wracał do domu.Nie chciał by dziecko było zamieszane w ich wojnę.Gdyby to od niego zależało nie spotkał by się z tymi ludźmi już nigdy więcej ale to byli dziadkowie Alexa. Nie mógł przez swoją wojnę z nimi odseparować go od dziadków których Alex bardzo kochał.A Juan David dla syna był gotowy do największych poświęceń.By tylko syn był szczęśliwy był gotowy wysłuchiwać tych oskarżeń. Tego obwiniania ,ze to on zabił ich córkę,że przez niego Alex teraz nie ma matki.I choć bardzo bolało go to co mówili to dla Alexa zaciskał zęby i zawsze jechał do nich w odwiedziny gdy tylko syn go oto poprosił.Dziś też będzie musiał zacisnąć zęby i wysłuchać tego co już doskonale zna na pamięć.
*******************************************************
Diego właśnie wszedł do domu kiedy zadzwonił telefon. Rzucił torbę na krzesło i podniósł słuchawkę.
- Słucham ! - powiedział do słuchawki.
- Diego synku dzwonię i dzwonię.
- A to ty mamo. Nie było mnie dopiero wróciłem z treningu.Czy coś się stało ?
- Nie skąd. Dzwonie bo chciałam usłyszeć twój głos. - powiedziała cichym głosem.
- Mamo ! Wiesz ,że dobrze cię znam i po tonie twojego głosu wiem kiedy mówisz prawdę a kiedy nie.
- Masz racje ciebie nie da się oszukać. Dzwonie bo chciałam zapytać kiedy wracasz ?
- Jutro rozegramy mecz i na miesiąc mam wolne a co ?
- To dobrze.
- Ale powiedz o co chodzi jeśli coś się dzieje nie tak w domu to zrezygnuje i będę tam u was jeszcze dziś.
- Nie ! Aż tak się nie pali. Tylko wiesz chodzi mi o Ali.
- Co z nią ? Znowu próbowała się zabić ? - zapytał przestraszony a zarazem zatroskany.
- Broń Boże synu. Gdyby tak było myślisz ,że tak spokojnie bym z tobą rozmawiała ?
- No nie. A więc o co chodzi ?
- Wiesz ona udaje,że już sobie radzi i w ogóle ale ja wiem,ja widzę ,że tak nie jest. i tak sobie pomyślałam może jak przyjedziesz i poświęcisz jej trochę czasu...
- Nie kończ wiem o co ci chodzi.Jak przyjadę to porozmawiamy i spróbuje jej pomóc ale nie sądzę by coś to dało.
- Oh Diego ja już nie wiem co robić. niby wstaje,idzie do pracy do znajomych i niby jest ok. Ale kiedy widzę jej oczy wiem ,że to tylko pozory.Wiem ,że ona udaje przed nami. Cierpię kiedy wiem ,że nie mogę jej pomóc. Ale sama tez straciłam męża i wiem co oznacza ten ból ta tęsknota. I wiem ,że dopóki ona nie pozwoli mu odejść to nikt nie będzie potrafił jej pomóc. Ale to moje dziecko ! dziecko które cierpi i któremu za wszelką cenę trzeba natychmiast pomóc by znowu nie targnęła się na swoje życie. - Lidia zaczęła płakać.
- Mamo proszę cię nie płacz. Jutro zaraz po meczu wsiadam w samolot i jestem z wami. Jak chcesz to nawet teraz.
- Nie synu ! Zagraj ten mecz i dopiero wróć. Bo tak to nie będę spokojna i szczęśliwa ,że zostawiłeś to co kochasz tylko dlatego że twoja matka jest bezradna.
- Ok będę jutro. Tylko nie płacz i nie opowiadaj głupot.
- A więc powodzenia na jutrzejszym meczu. I pa synku przesyłam całusy.
- Pa mamo też cię całuje i dziewczyny.
*******************************************************
O 16.00 skończyła prace i ruszyła do domu ale po chwili stwierdziła ,że nie ma ochoty tam wracać przynajmniej nie w tej chwili.Nie zniesie litosnego spojrzenia matki. Kochała ja i to bardzo jak zresztą i swoje rodzeństwo. Wiedziała, ze matka bardzo się o nią martwi ale czasem jej troska była zdaniem Alisson aż przesadzona. Choć z drugiej strony co tu się dziwić po śmierci Gregoria i Sary Alisson próbowała odebrać sobie życie co matka bardzo przeżyła. Od tej chwili traktowała Alisson jak małe dziecko. Pytała ją za każdym razem gdzie wychodzi ,kiedy wróci a jak tylko Ali nie było za długo w domu zaraz dzwoniła do niej by sprawdzić czy czasem coś się jej nie stało. Więc by i teraz nie musiała się martwic i dzwonić Ali zadzwoniła pierwsza i uprzedziła ,że wróci później.Następnie ruszyła do parku.Kiedy się tam już znalazła usiadła na ławeczce i obserwowała bawiące się dzieci na placu zabaw który się tam znajdował. To był widok który przynosił jej ulgę a zarazem cierpienie. Uwielbiała patrzeć na roześmiane twarzyczki bawiące się w najlepsze ale jednocześnie cierpiała ,że jej córka nie może teraz robić tego samego.Zaczęła sobie wyobrażać jak wyglądała by jej Sara mająca ze trzy latka biegająca wśród tych dzieci. Pewnie miała by teraz blond loczki i patrzyła by tymi pięknymi niebieskimi oczkami na nią uśmiechając się tym słodkim uśmiechem i wołała by ;
- Mamusiu zobacz ...zobacz jak tu fajnie !
Pogrążona w zamyśleniu nawet nie poczuła jak po policzku spływa jej łza i ,ze ktoś delikatnie szarpie ją za rękę. Dopiero głos owej osoby wyrwał ją z zamyślenia.
- Czemu pani płacze ?
Spojrzała w stronę głosu i zobaczyła chłopczyka wyglądającego na jakieś 4 może 5 lat. Miał blond włosy z delikatnymi loczkami niczym jej córeczka w jej wyobrażeniu tyle ,że chłopczyk miał oczy koloru mlecznej czekolady.Jego spojrzenie i uśmiech potrafiły oczarować nie jedna osobę.Już chciała wytrzeć ręką swoje łzy kiedy chłopczyk podał jej chusteczkę i powiedział;
- Ja też czasem płacze kiedy mi smutno. Mój tatuś tez kiedyś płakał jak mamusia poszła do nieba.A pani dlaczego płacze ?
Nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć małemu chłopczykowi. Przecież nie opowie mu tej tragedii. Ale po chwili namysłu powiedziała;
- Smutno mi bo aniołki zabrały do nieba moją córeczkę.
- Aha rozumiem...
Chciał jeszcze coś powiedzieć ale Alisson mu przerwała;
- A ty jesteś tu sam ?
- Nie z tatą tylko poszedł kupić lody o tam do budki. - pokazał palcem.
- A wie gdzie jesteś ?
- Jak szedł po lody byłem na karuzeli ale kiedy zobaczyłem panią to pomyślałem ,że przyda się pani moje towarzystwo.
Powiedział to takim tonem ,że Alisson aż się uśmiechnęła.
- No i teraz przynajmniej wiem ,że dobrze zrobiłem bo już pani nie płacze tylko się uśmiecha.
- Ale ty jesteś mądry i wygadany. Ale nadal nie wiem jak masz na imię ?
- Mam na imię Alexander w skrócie Alex Gutierrez.
- No no taki mały i już dżentelmenem.
- Jaki tam mały 4 lata już mam.
- No to rzeczywiście jesteś już mężczyzną. Przepraszam za swoje nie dopatrzenie. Ja jestem Alisson w skrócie Ali Gomez.
- Wiem ,ze sobie teraz pani ze mnie żartuje ale pozwalam pani na to tylko dlatego ,że przynajmniej się pani uśmiecha.
- Mów mi Ali dobrze Alexie ?
- Nie mogę.
- Dlaczego ? - zapytała zdziwiona.
- Tatusiowi by się to nie podobało.
- Ale dlaczego ?
- Bo dzieci nie powinny do dorosłych mówić na ty.
- Widzę ,że tato dobrze cie wychowuje. Ale nie martw się powiem mu ,że to ja sama kazałam ci tak do siebie mówić.
- No dobrze Ali zgoda.
Pochłonięci rozmową nie zauważyli kiedy Juan David do nich podszedł i powiedział do syna stanowczym ale łagodnym tonem;
- Aleksandrze Gutierrez gdzie ty miałeś być ? I dlaczego męczysz ta panią ?
- Oho zaczyna się. - powiedział Alex.
- Alex... - upomniał syna.
- Tato ja tylko dałem Ali chusteczkę bo była smutna i płakała.
- To miło z twojej strony. Ale dlaczego mówisz do tej pani po imieniu ?Ile razy ci mówiłem...
Nie dokończył bo Ali mu przerwała wiedząc co chce powiedzieć.
- Przepraszam ,że wam przerwę ale ja sama chciałam by tak do mnie mówił.
Dopiero teraz ich spojrzenia spotkały się.Stali tak wpatrzeni w siebie przez dłuższą chwile.Na widok tego mężczyzny poczuła jakieś dziwne ukłucie w sercu.Jakiś impuls wywołał uśmiech na jej twarzy a serce zaczęło bić mocniej.Był wysoki i bardzo przystojny do tego dobrze zbudowany. Miał oczy koloru piwnego i ciemne blond włosy z delikatnymi blond pasemkami.Czarna sportowa koszulka pozwalała zobaczyć jak jest umięśniony. A kiedy się do niej uśmiechnął zapomniała co miała jeszcze powiedzieć. Juan David miał zamiar coś powiedzieć ale piękne brązowe oczy tej kobiety, zmysłowe acz delikatne usta, długie czarne włosy opadające na ramiona i śliczna twarz tej kobiety sprawiły ,że zapomniał co tak naprawdę chciał powiedzieć więc po chwili nadal nie odrywając wzroku od dziewczyny
powiedział tylko;
- Aha.
I nagle poczuł jak syn ciągnie go za spodenki.
- Tak synu ?
- Tato chyba musimy iść po nowe lody ?
- Dlaczego ? - zapytał.
- Bo te chyba się rozpuściły.
Spojrzał i rzeczywiście zobaczył ,że te właśnie się rozpuściły i teraz spływały mu po rękach.
- No tak. To nic kupimy nowe.
- A Ali może iść z nami ?
Spojrzał na nią i powiedział;
- Nie wiem zapytaj czy ze chce iść z nami na lody ?
- Z przyjemnością z wami pójdę. - powiedziała.
- To super więc idziemy.
- Poczekaj młody człowieku.Musze wyrzucić te lody i umyć jakoś ręce.
- Mam wodę niegazowaną w torebce jak pan chce.
- Będę wdzięczny.
Wyjęła z torebki wodę tym czasem on wyrzucił lody kiedy wrócił umył ręce wytarł chusteczkami i powiedział;
- Dziękuje. A teraz przeprasza ,że się nie przedstawiłem ale już to nadrabiam. Nazywam się Juan David Gutierrez.Ale proszę do mnie mówić David tak jest krócej.
Po raz kolejny się uśmiechnęła bo przypomniała jak przed chwilą przedstawił się jej Alex.
- Alisson ! Alisson Gomez.W skrócie Ali.
- A więc Ali mój syn i ja zapraszamy cię na lody.
- Skoro tak no to chodźmy na te lody. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 0:54, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 2
Sądziła ,że pójdą na lody do budki w której przed chwilą Juan David kupował wcześniejsze lody ale oni zabrali ja do lodziarni na duże lody z bitą śmietana. Przez całą drogę i w lodziarni żadne z nich się nie odzywało jedyną osobą która coś mówiła był Alex opowiadający przeróżne historie z przedszkola.Oni słuchali z uwagą jego czasem dość śmiesznych historyjek coraz spoglądając na siebie. Nie uszło to uwadze Alexa który nagle zamilkł i zastanawiał się po jakim czasie zorientują się ,że on nic nie mówi tylko się im przygląda.Pierwsza zorientowała się Alisson.Od razu oderwała wzrok od JD i powiedziała do Alexa;
- Bardzo ciekawe te twoje historyjki dlaczego przestałeś opowiadać ?
- Bo chyba mnie nie słuchaliście.
- Ależ oczywiście ,że cię słuchaliśmy . - wtrącił JD
- Gadaj zdrów tato ! Wyglądaliście jakbyście mieli za chwilę pożreć się wzrokiem.
Oboje się zaczerwienili.
- Młody chłopcze a skąd ty znasz takie odzywki co ? - Ali.
- Z przedszkola. - Alex.
- I wszystko jasne. - J.David.
- No a co może nie mam racji ?
- Wiecie co bardzo miło się z wami siedzi ale ja niestety muszę już was opuścić. - Alisson.
- Dlaczego ? - zapytał smutnym głosem Alex.
- Bo już późno. - Ali.
Juan David spojrzał na zegarek.
- Rzeczywiście nawet nie zauważyłem.Alex kończ te lody i jedziemy do domu.
- A tak fajnie było.
- Nie zapominaj ,że jutro do przedszkola idziesz.
- A więc dziękuje wam za lody. Było bardzo miło i do widzenia. Mam nadzieję ,że jeszcze kiedyś się spotkamy. - Ali.
- Ali ! Poczekaj odwieziemy cie. - J.David
- Nie trzeba wrócę na piechotę.Nie chcę robi wam kłopotu.
- Daj spokój ! To żaden kłopot.
- Ali proszę zgódź się.
- No dobrze słodziaku.Ale kończ te lody.
- Już się robi.
*******************************************************
Lidia właśnie nakryła do stołu dochodziła godzina 20.00 zaraz mieli siadać do kolacji a Alisson nadal nie było już zaczynała się martwić.
- Ana może zadzwoń do niej. - Lidia zwróciła się do córki.
- Mamo daj spokój ona nie jest małym dzieckiem. - Ana.
- Wiesz ,że nie oto chodzi.
- Wiem. Poczekam jeszcze 15 min jeśli nadal jej nie będzie zadzwonię.Zgoda ?
- No dobrze niech i tak będzie.
- Daj pomogę ci nakryć do kolacji.
- A Hugo tez przyjdzie na kolacje ?
- Nie dziś pracuje do późna.
Po 5 min Lidia zapytała;
- Minęło już 15 min ?
- Nie mamo jeszcze nie.
Po chwili usłyszeli ,że pod dom podjeżdża jakiś samochód.Ana delikatnie wyjrzała przez okno.
- Już nie musisz się martwic właśnie Ali wróciła.W dodatku w towarzystwie. - powiedziała Ana.
- Co ty mówisz. - zapytała zdziwiona.
- Nie wierzysz to sama zobacz.
Lidia podeszła do okna.
- Kto to jest ? - zapytała matka.
- A bo ja wiem ! - odparła Ana.
- Dobra wyjdźmy z tego okna bo jeszcze nas zobaczą.
*******************************************************
- Jeszcze raz dziękuje wam za wszystko. - Alisson
- My też dziękujemy za miłe towarzystwo. - J.David.
- Ali ! - Alex
- Słucham cię Alex.
- Czy...czy mogę dać ci buzi ? - zapytał niepewnie Alex.
- Ależ oczywiście.
Wychylił się przez okno samochodu i pocałował ją w policzek nie zdążyła się odsunąć kiedy zarzucił jej ręce na szyje i się przytulił.Ten gest bardzo ją zaskoczył ale jeszcze bardziej się jej spodobał.
- Lubie cię wiesz ? - powiedział ej do ucha.
- To miło. Ja też bardzo cię polubiłam.
- A zobaczymy się jutro ?
- Alex nie męcz Alisson pewnie jest zmęczona i chce iść do domu a ty wciąż zadajesz jej pytania. - odezwał się J.David.
- Nic nie szkodzi. Alex posłuchaj nie wiem czy się jutro zobaczymy bo ja pracuje i o ile pamiętam ty też jesteś jutro zajęty.
- No tak...przedszkole. - powiedział niezadowolony.
- Ale zrobimy tak. Dam ci swoją wizytówkę i jeśli będziesz miał ochotę możesz jutro do mnie zadzwonić jeśli oczywiście tato ci pozwoli.
Uradowany zapytał;
- Tato będę mógł ?
- Będziesz. A teraz pożegnaj się i jedziemy.
- Dobranoc Ali.
- Dobranoc Alex. Dobranoc Juanie Davidzie.
- Dobranoc Alisson. Miło było cie poznać.
- Nawzajem.
Poczekała chwile aż odjadą i weszła do domu.
*******************************************************
Paulino siedziała w gabinecie i przeglądał papiery kiedy do pokoju weszła jego żona.
- Co się stało kochanie ,że jeszcze nie śpisz ? - zapytał zaniepokojony.
- Nie mogę zasnąć myślę o Aleksandrze.
- A konkretnie ?
- Nie zauważyłeś ,że ten ,,morderca" coraz rzadziej przywozi go do nas w odwiedziny ? - powiedziała bardzo zła.
- Owszem zauważyłem. - odparł spokojnym tonem.
- Jestem pewna ,że chce go od nas odseparować.
- Być może po prostu nie ma czasu.
- Nie ! No nie wierzę Paulino ,że ty jeszcze go tłumaczysz ! - teraz była już oburzona.
- Nie tłumaczę go. Tylko nie zapominaj ,że on pracuje. A po drugie widziałaś Alexa przecież dzisiaj.
- No tak. Ale przed dzisiejszą wizytą kiedy go wcześniej widziałam ? No powiedz kiedy ?
- Miesiąc temu.
- No właśnie to stanowczo za rzadko !
- Ale co chcesz zrobić w tej sprawie ?
- Albo przeprowadzimy się bliżej nich albo jest jeszcze inne wyjście.
- Jakie ? - zapytał.
- Postaram się o całkowitą opiekę nad wnukiem !
- Kochana czy ty się dobrze nad tym zastanowiłaś ?
- Bardzo dobrze. a co ty nie chcesz mieć swojego wnuka przy sobie ?
- Owszem chcę ale nie wiem czy mamy na to szansę.
- Dlaczego tak mówisz ?
- Bo może i on przyczynił się do śmierci naszej córki ale tego ,że jest złym ojcem nie możemy mu zarzucić więc jak chcesz przekonać sąd żeby dał ci całkowite prawo do opieki nad Alexem ?
- Oto się nie bój już ja coś wymyślę a dopóki tego nie zrobię moglibyśmy przeprowadzić się do Meksyku.
- Pomyślę nad tym.A teraz idź spać ja zaraz to skończę i przyjdę do ciebie.
- Dobrze.
Ucałowała męża w policzek i poszła do sypialni.Rebeca bardzo kochała swojego wnuka ale jeszcze bardziej nienawidziła swojego zięcia za to ,że pozbawił ich córki. Zamierzała mu od tej pory uprzykrzać życie na każdym kroku. Najpierw wciąż mu wypominała ,że jest mordercą ,potem przez okoliczności nie miała już tak częstej okazji by to robić więc musiała wymyślić coś nowego. Coś co uderzy w najczulszy punkt jej zięcia i to właśnie odebranie Alexa miało być tym punktem.Tyle ,że mąż miał rację był za dobrym ojcem by mogła od tak sobie odebrać mu dziecko. Musiała więc poszukać czegoś co może pomóc jej w odebraniu praw rodzicielskich albo sama zastawić jakąś pułapkę.Dla Rebeci Montana to nie był problem bo kiedy chodziło o jej rodzinę była w stanie posunąć się do najgorszych podłości.Tym razem ofiarą miał być Juan David Gutierrez.
*******************************************************
Za nim Juan David dojechał do domu Alex już zasnął w samochodzie więc delikatnie wziął go na ręce i wyjął z samochodu zaniósł go prosto do jego pokoju.Położył go delikatnie na łóżeczku pocałował i wyszedł zostawiając delikatnie uchylone drzwi a sam poszedł pod prysznic.Wziął szybki prysznic, następnie zrobił sobie kawę i siadł przed telewizorem miał zamiar obejrzeć jakiś film ale nie potrafił się na nim skupić bo wciąż widział przed oczami Alisson.Przypomniał sobie co poczuł kiedy ją zobaczył. Jego serce od razu zaczęło bić szybciej a oddech stał się szybszy był tak oczarowany jej widokiem ,że zapomniał co ma powiedzieć. Nigdy jeszcze żadna kobieta tak na niego nie podziałała nawet Elena kiedy ja pierwszy raz spotkał.Stwierdził ,że nie będzie wstanie skupić się na oglądaniu więc wyłączył telewizor i poszedł do łózka.Ale i tam sen nie przychodził.
*******************************************************
- Cześć mamo już jestem. - pocałowała matkę na powitanie.
- I dzięki Bogu bo już miała dzwonić do ciebie. - Ana.
- Przecież uprzedziłam ,że wrócę później.
- No ale ... - zaczęła Lidia.
- Oj mamo nic mi nie jest i nie będzie. Przecież ci obiecałam ,że już nie zrobię nic głupiego.
- Już dobrze ,dobrze. Siadajmy do kolacji.
- Ja nie będę jadła.
- Dlaczego ?
- Bo nie jestem głodna ale mogę posiedzieć z wami.
- Siostra a kto cię podrzucił do domu ? - zapytała zaciekawiona Ana.
- Ale ty jesteś wścibska !
- Oj tam mów kto to był ?
- Znajomy.
- Ciekawe kiedy ty go poznałaś jak od śmierci Gre...
Ana urwała wiedziała ,że źle zrobiła o tym wspominając.Alisson od razu posmutniała a w oczach pojawiły się łzy.
- Mamo ja jednak pójdę już do siebie. - powiedziała łamiącym się głosem.
- Ali przepraszam ja nie chciałam. - Ana.
Ale Alisson czym prędzej pobiegła do swojego pokoju zatrzasnęła za sobą drzwi i rzuciła się na łózko skuliła się w kłębek i zaczęła płakać.
- Ana za nim powiesz coś następnym razem najpierw pomyśl. - powiedziała matka.
- Mamo ale ja...
- Przestań i lepiej idź do niej.
- Dobrze.
Wspomnienie pięknego dnia prysło jak bańka mydlana kiedy tylko siostra wspomniała o tragedii. Alisson znowu czuła ten ból straty i samotności. Tęsknota znowu powróciła a także pragnie nie by teraz być tam gdzie jej mąż i córeczka.Nawet nie usłyszała kiedy Ana weszła do pokoju.Poczuła tylko jak kładzie się obok i ją przytula.
- Przepraszam ja nie chciała naprawdę. - powiedziała skruszona.
- Nic już nie mów. Proszę.
- Mam wyjść ?
- Nie ! Przytul mnie tylko tyle.
Ana przytuliła się do niej i leżały tak długo że Alisson się wypłakała i w końcu zasnęła więc Ana przykryła ją kocem i poszła do siebie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 0:54, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 3
14.września.2002
Nie czuje się na siłach by wstać z łóżka. Nie jestem w stanie iść do pracy więc dzwonie i biorę sobie wolne.Ponownie wracam do łózka.Przypomina mi się wczorajszy dzień.Myślę o Alexie jaki to z niego fajny i ładny chłopczyk. Gdyby moja córeczka żyła teraz mógłby się z nią bawić. Co prawda on ma cztery lata a moja Sara miałby dopiero półtora roku.Dlaczego to życie jest takie niesprawiedliwe innym daje wszystko a jeszcze innym wszystko odbiera.Po chwili zaczynam myśleć o Juanie Davidzie. Taki przystojny facet a samotny czy jego też spotkało takie nieszczęście jak mnie ? Zastanawiam się. Nawet jeśli go spotkało to widzę ,że radzi sobie lepiej ode mnie. Pracuje ,wychowuje syna i dba oto by był szczęśliwy i niczego mu nie zabrakło. Podziwiam tego faceta może dlatego zaczęłam o nim myśleć.A może jest inny powód ? Nie wiem idę dalej spać mam zamiar spędzić cały dzień w łóżku. Chociaż wiem ,że za chwilę przyjdzie mama i znowu będzie próbowała postawić mnie na nogi. Ale dziś się jej to nie uda. Nie dziś ! Gdy by Ana nie przywołała wczoraj wspomnień pewnie bym wstała. Ale zrobiła to wspomniała o moim skarbie o moim ukochanym mężu i mojej córeczce.I choć wiem ,że zrobiła to nie umyślnie to zabolało jednak mnie to.Na dziś kończę drogi pamiętniku.
*************************************************************
Juan David nie mógł znaleźć sobie dziś miejsca ani w pracy ani w domu.Wciąż myślał o Alisson. Sam zastanawiał się dlaczego tak bardzo ta dziewczyna zapadła mu w pamięci. Owszem jest ładna i fajna ale przecież on nie ma zamiaru już z nikim się wiązać.Więc po co myśleć o kimś z kim się nie będzie. Najbardziej jednak zastanawiał się nad jej oczami. Były piękne takie czekoladowe ale za to bardzo smutne i pełne ból.Zastanawiał się dlaczego tak jest ? Czy spotkało ją coś złego lub przykrego ,że wywołuje taki ból i smutek.Zamyślony nawet nie zauważył jak do jego biura wszedł Pablo.Przyjaźnili się już od dobrych kilku lat choć początek ich znajomości nie był wspaniały. Zaczęło się od bójki o panienkę a potem wspólne piwko i dopiero z czasem przyjaźń teraz jeden za drugiego oddał by życie.
- Hej koleś nad czym tak myślisz ? - zapytał Pablo.
- Co ? A nie ...nad niczym szczególnym.
- No przecież cię znam i wiem ,że myślisz o czymś ? albo o kimś ?
- Skoro jesteś taki ciekawy to ci powiem. Myślę o pewnej dziewczynie.
- O robi się bardzo ciekawie.
- I co ? Liczysz ,że powiem ci coś więcej ?
- No jasne.
- A figa z makiem.
- Ok jak ja poznam jakąś laskę to tez ci o niej nie powiem.
- O ile ja poznasz z twoim zapałem.
- nie chodzi o zapał ja po prostu nie chce na razie nikogo po co mi kłopoty ? Zobacz jak ty skończyłeś.
- Wiesz co stało się co się stało ale przynajmniej dzięki temu mam wspaniałego syna.
- No ale i okropnych teściów zatruwających ci życie.
- E tam teraz mieszkają daleko więc nie muszę znosić ich codziennie da się przeżyć.
- Dobra my tu gadu gadu a robota czeka.
- No właśnie zabierajmy się do pracy.
*************************************************************
Vanessa wpadła do domu Alisson jak burza.tym samym taranując jej matkę.
- Vanessa ! - krzyknęła Lidia.
- O matko najmocniej panią przepraszam nie widziałam pani ja do Alisson.
- Przecież wiem ,że nie do mnie.
- Oj widzę ,że humor nie dopisuje dziś pani.Czy to przeze mnie ?
- Nie skąd. Chodzi o Ali. Do te pory nie wstała z łózka.
- Znowu ?
- Tak.
- Ale myślałam ,że już ...
- Tak dopóki Ana wczoraj nie wspomniała o Sarze i...
- Oh ta Ana najpierw mówi potem myśli.Idę do nie wyciągnę ja z tego wyra choćby siłą.
I pędem poleciała do pokoju Ali nie pukając weszła do środka.
- Ali no co ty nie wygłupiaj się wstawiaj !
- daj mi spokój chce spać !
- Spać ?!!! O tej porze nie ma mowy.
- Właśnie ,że mam zamiar spać dziś przez cały dzień.
- No nie ! Liczę do trzech i albo wstajesz albo cie sama zaciągnę.Raz...dwa...
Alisson leżała dalej nie miała nawet zamiaru ulec groźbom przyjaciółki. Choć doskonale wiedziała do czego Van jest zdolna.Kiedy się poznały obie były szalone i nie obliczalne tyle ,że Alisson spoważniała po tym jak się ustatkowała a Vanessa do dziś potrafi być szalona i nie obliczalna.Jednak za to bardzo kochana.
- Trzy... Wstajesz czy mam cie ściągnąć.
- Idź do diabła!!!
- Nie mogę bo sama jestem diabłem.
- To idź gdziekolwiek a byś tylko dała mi spokój !
- Ok koniec żartów ! Sama tego chciałaś !
Za nim Alisson zdążyła coś powiedzieć Vanessa złapała ją za obie nogi i zaczęła ściągać z łózka.
- Zostaw nie chcę !!! - krzyczała wkurzona.
- Zostaw nie chcę !!! - przedrzeźniała się Vanessa.
- Do jasnej cholery Van !!!
- Do jasnej cholery Van !!!
- Dobra wygrałaś wstanę ! Tylko mnie już puść !
- A spróbuj mnie wykiwać to się z tobą policz !!!
- Obiecuje wstanę.
Kiedy Vanessa ja puściła Ali wstała i powiedziała;
- Ale ty jesteś popieprzona wiesz ?
- Wiem ale kochasz mnie za to i tak. Prawda ? - zapytała i uśmiechnęła się do niej rozbrajająco mrugając zabawnie oczami.
- Tak kocham walnięta przyjaciółko.
**********************************************************
Diego właśnie siedział w samolocie do domu.Nareszcie po czterech miesiącach rozłąki zobaczy się z rodzina.Kochał grać w piłkę ale te ciągłe wyjazdy na mecze czasem zaczęły być meczące jednak miłość do piłki była tak wielka ,że nie potrafiłby z tego zrezygnować.No chyba żeby maił ku temu porządny powód.Jak na razie owego powodu nie było.Trochę zmęczony bo leciał do domu prosto z meczu zamknął oczy i postanowił się przespać w czasie lotu.
*************************************************************
Wieczorem kiedy Juan David wrócił z pracy ale czekał na niego w salonie.
- A ty czemu jeszcze nie spisz ? - zapytał.
- Czekam.- powiedział szeptem.
- To widzę. Ale na co czekasz ? - zapytał tez szeptem.
- Nie na co tylko na kogo ?
- No dobrze no to na kogo czekasz ?
- No jak to na kogo ? Na ciebie ! - powiedział z powagą oburzenia.
- Aha. Ale przecież wiedziałeś ,że wrócę późno i przyjdę cie ucałować.
- Ja nie na buziaka czekam.
- Nie ! - zapytał zdziwiony. A na co czekasz ?
- Chce zadzwonić.
- Zadzwonić ?
- Tak
- O tej porze ?
- Tak.
- Ale do kogo ?
- Do Alisson !
- Do Alisson.
- Tak właśnie do niej.
- Chcesz zadzwonić do Alisson.Yh.
- Tato czy ty masz jakieś kłopoty ze słuchem ? Przecież mówię ,że do Alisson a ty wciąż powtarzasz jej imię jak byś nie rozumiał co mówię.Może trzeba się udać do largologa.
- Do kogo ?
- I znowu to samo ?
- Co ?
- No znowu pytasz skoro przed chwilą powiedziałem ,że do largologa.
- Chyba miałeś na myśli laryngologa.
- Ojej no ten pan od słuchu.
- Dobrze dobrze wiem o kogo chodzi droczyłem się tylko z tobą.
- To co mogę zadzwonić ?
- No nie wiem przecież już późno.
- Ale tato obiecałem. A wiesz ,że jak dżentelmen obieca to musi słowa dotrzymać.
- Ale ty jesteś cwany.Łapiesz mnie za słówka ?
- Być może ale to mogę zadzwonić czy nie ?
- No dobra ale tylko 5 min. O ile Alisson już nie śpi.
- Na pewno nie.
- A skąd ta pewność co ?
- Moje serce to czuje.
- Aha.Twoje serce.A więc dzwon.
podał mu telefon po czym powiedział;
- Albo daj ja zadzwonię najpierw i zapytam o nią a potem oddam ci słuchawkę.
- Dobrze. - powiedział podekscytowany Alex.
Kiedy czekał aż Ali odbierze słuchawkę ze zdenerwowania zaczął szybciej oddychać.Po chwili usłyszał jej piękny ,delikatny i spokojny głos.
- Słucham ?
- Cześć to ja Juan David ! Pamiętasz mnie może ?
- Tak oczywiście.
Odpowiedziała ale słysząc jego męski seksowny a zarazem troszkę zachrypnięty głos zaczęła się denerwować. Serce natychmiast zaczęło bić jej szybciej ,ręce zaczęły się pocić a w głowie miał tysiąc myśli. Dają swój numer myślała ,że to Alex będzie do niej dzwonił. A tu proszę taka niespodzianka.
- Przepraszam ,że dzwonię tak późno ale Alex chciał zamienić z tobą słowo czy może ?
- No pewnie. Właśnie czekałam na jego telefon.
- Ah tak ?
- Tak.
- Więc już ci go daje.
- Ok.
- Masz synu ale pamiętaj tylko 5 min.
- Oj tato !
Kiedy Alex zaczął rozmawiać J.D tym czasem poszedł do kuchni po wodę mineralną.Wychodząc usłyszał jak Alex zaprasza Ali na przedstawienie przedszkolne.
- Ali proszę cie przyjdź.
- Słonko nie wiem czy będę mogła.
- Ale będzie tylko tato a u innych będzie tez i mama.
- skarbie ale ja...
- Tak wiem nie jesteś moją mamą ale jesteś przyjaciółką więc też możesz przyjść.
- No nie wiem Alex.
- Proszę cię proszę.
- No dobra zgoda.Ale co na to twój tato ?
- On...on na pewno się zgodzi.
- No to jesteśmy umówieni napisz mi tylko esemesa o której godzinie.
- Dobrze to pa całuje cie.
- Ja tez cię całuje skarbie.
Kiedy się rozłączył powiedział;
- Tato słyszałeś ? Alisson przyjdzie na moje przedstawienie.
- To świetnie synu.A też choć spać.
- A przeczytasz mi bajkę ?
- No oczywiście.
*************************************************************
Ana właśnie całowała się z Hugo przed domem kiedy ktoś zapytał;
- A ładnie to tak na ulicy ?
Odskoczyli jak oparzeni i wtedy ana zobaczyła Diega.
- Diego braciszku przyjechałeś !
Powiedziała i rzuciła mu się na szyje.
- No. I ładne rzeczy widzę.
- Oj tam.
- Reszta w domu ?
- Tak mama jak zwykle w kuchni a Ali u siebie.
- To idę się przywitać.
- Poczekaj to i my wejdziemy.
- Ja nie !
- Hugo proszę.
- Skarbie nie mogę muszę coś załatwić.
- Ojej.
- Daj buzi i do zobaczenia jutro.
- Ok pa.
Diego wszedł do domu i od progu zawołał;
- Mamooo !!! Alissonnn! Jest tu ktoś ?
Lidia słysząc głos syna czym prędzej wybiegła z kuchni ;
- Synu kochany. Nareszcie w domu. - rzuciła się mu na szyje i zaczęła obcałowywać.
- Mamo bo mnie zacałujesz na śmierć.
- Oj tam.
Ali słysząc krzyki po chwili też wynurzyła się z pokoju.
- Diego ?!!! - zapytała nie dowierzając. - Diegooo!!! To naprawdę ty.
Podbiegła i zaczęła go ściskać i całować.
- Hej siostrzyczko co tam ?
- Jakoś leci a u ciebie ?
- No możecie mi po gratulować wygraliśmy Puchar Europy.
- Wiem synu oglądałam.
- I nic nie powiedziałaś ?
Zapytały oburzone dziewczyny.
- A kiedy jak jedna wyszła z domu jak tylko zaczęło świtać a druga do połowy dnia leżała w łóżku a potem tez zniknęła nie wiadomo kiedy.
- Oj dobra to wam opowiem zresztą jutro powinna być powtórka.
- To może coś zjesz ?
- Nie mamo teraz jedynie czego chcę to usiąść z wami i posłuchać co się u was działo.
- No dobra ale potem ty opowiadasz ok ? - Zapytała Alisso.
- Jasna sprawa.
Siedli więc przy stole w kuchni Lidia zrobiła czekolady i zaczęli sobie opowiadać.Około 4.00 nad ranem poszli spać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 0:55, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 4
Hugo kochał hazard to było jego drugie życie. Kiedy zaczął pierwszy raz grac w pokera nie sadził ,że tak bardzo go to wciągnie. Teraz grał już nie tylko w pokera każde swoje pieniądze wydawał na gry w kasynie różnego rodzaju a także obstawiał wszystko na czym można było zarobić dużo kasy. Tyle ,że można tez było dużo i jej stracić. Ale on się tym nie przejmował jak na razie po to właśnie był z Aną. Ona pochodził z dość bogatej rodziny do tego sama zarabiała sporo pieniędzy jako modelką .Była w nim tak bardzo zakochana ,że nawet nie musiał prosić ją o pieniądze sama mu je dawała. Mydlił jej oczy jak chciał. A ona głupia mu wierzyła z korzyścią dla niego. Jedynie jej rodzina nie bardzo przepadała za nim. Matka Any jeszcze go akceptowała bo nie wiedział ,że on wykorzystuje jej córkę ale Alisson i Diego tak jak by wiedzieli o tym i wciąż okazywali mu swoją nie chęć szczególnie Diego co bardzo wkurzało Huga.
*************************************************************
Ali była już gotowa do pracy wzięła telefon i w momencie kiedy wychodziła z pokoju dostała esemesa.
Cześć ! To ja Juan David.
Przedstawienie jest o 16.00 będziemy czekać na ciebie pod twoim domem.
Z pozdrowieniami Alex i ja.
Po odczytaniu esa od razu na jej twarzy pojawił się uśmiech. Ta wiadomość od razu dodał jej chęci na zmierzenie się z kolejnym dniem bo wiedziała ,że na koniec tego dnia czeka ja coś przyjemnego. Ruszyła więc pędem do pracy. Około 14.00 poprosiła szefa aby ją zwolnił. Chciał mieć czas aby się przygotować na przedstawienie. Kiedy wróciła do domu była godz . 14.40 szybko wzięła prysznic naszykował sobie ubrania umalowała się i teraz zostało jej już tylko czekać aż po nią przyjadą. Wyszła więc do ogrodu i natknęła się na Diega.
- E siostra a ty gdzie się tak wystroiłaś ?
- Wychodzę nie długo na przedstawienie.
- A powiesz gdzie i z kim ?
- Idę na przedstawienie do przedszkola.
- Do przedszkola ? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Co w tym dziwnego ?
- Ale do kogo ?
- Alexa.
- A kim jest Alex ?
- To taki fajny czteroletni chłopczyk.
- Aha to świetnie ,że zaczęłaś gdzieś wychodzić.
- Mówisz tak jak bym nigdzie nie wychodziła ostatnio.
- A co wychodziłaś ?
- Vanessa już zadbała oto bym wychodziła.
Na dźwięk imienia Vanessy twarz Diego rozpromieniła się od razu. Już od dawna był zakochany w niej ale nigdy jej o tym nie powiedział. Alisson tez wiedziała o uczuciach brata do jej przyjaciółki ale na jego prośbę nigdy jej tego nie zdradziła. Diego zaś chodź nie należał do nieśmiałych facetów to nie wyznał jej swoich uczuć ze względu na kilka powodów. Pierwszym i chyba głównym powodem było to ,że Vanessa nie miała zamiaru się z nikim wiązać więc wiedział już z góry ,że jest na przegranej pozycji. A kolejnym były jego wyjazdy. Nie wierzył ,że uczucie na odległość mogło by przetrwać rozłąkę. Te dwa główne powody powstrzymywały go od wyznania jej miłości. Pozostały mu tylko marzenia i chwile które może z nią spędzić jako jej przyjaciel bo tak właśnie Van go traktowała. Jak przyjaciela i nikogo więcej. Być może spojrzy kiedyś na niego jak na mężczyznę ale nie bardzo mógł w to wierzyć.
- Vanessa zadbała byś wychodziła ale robiłaś to na siłę a teraz robisz to dobrowolnie. I to mnie tak cieszy.
- Robię to bo poprosiło mnie dziecko a wiesz jak kocham...
- Tak wiem. Proszę cie tylko się nie smuć.
- Ah bo...
- Wiesz co powiedz mi lepiej co u Vanessy ? - szybko zmienił temat aby Ali nie popadła znowu w zły nastrój.
- To co zwykle wciąż zabiegana, szalona z tysiącami pomysłów na minutę.
- Pytała o mnie ? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Owszem kiedy wracasz ?
- Naprawdę czy mówisz tak by sprawić mi radość.
- Serio. Wiesz co... - chciała coś jeszcze dodać ale usłyszała dźwięk telefonu .
I już wiedziała ,że to J.D więc szybko pożegnała się z bratem i poleciała. Kiedy wyszła stał już przed domem oparty o samochód i czekał na nią bawiąc się kluczykami od samochodu. Kiedy ją zobaczył oniemiał z wrażenia. Była ubrana w zwykłą czarną sukienkę przed kolana ale wyglądała w niej zniewalająco. Sukienka ukazywała jej długie zgrabne nogi. Włosy miała rozpuszczone opadały jej na ramiona i delikatny makijaż przy czym oczy były podkreślone czarną kredką dzięki czemu wydawały się piękniejsze. A kiedy obdarzyła go swoim uśmiechem serce na chwilę mu stanęło. Takie przynajmniej miał wrażenie a potem zaczęło bić jak szalone.
[link widoczny dla zalogowanych]
- Cześć ! Długo czekasz ? - zapytała.
- Nie...niedługo.
- A gdzie Aleksander ?
- Został w przedszkolu bo jednak robią jeszcze próby przed przedstawieniem.
- Aha. A więc co jedziemy ?
- Ta..tak.
Alisson zauważyła ,że Juan David zaczął zachowywać się troszkę dziwnie. Jąkał się tak jak by coś go zamurowało. Spojrzała na niego i dopiero dostrzegła jak przystojnie wygląda w tym garniturze który miał właśnie na sobie. Szary garnitur i biała koszula idealnie pasowały do jego karnacji podkreślał jego opaleniznę. Delikatny zarost i lekko postawione włosy dodawały mu seksowności. Serce zaczęło jej łomotać jak szalone. Dotarło do niej ,ze ten facet bardzo się jej podoba. Zawstydzona spuściła głowę. Przez całą drogę do przedszkola starał się na niego nie patrzeć. Ale jednak co chwila musiała choć kątem oka spojrzeć w jego stronę. Raz złapała go na tym ,że on też się jej przyglądał. Czyżby i ona mu się podobała. Zastanawiała się. Nie to niemożliwe zaraz zganiła się za ta myśl. Kiedy dojechali na miejsce i weszli do środka Alex od razu rzucił się jej na szyję i zaczął całować mówiąc.
- Dziękuje ,dziękuje ,dziękuje ,że jednak przyszłaś.
- No przecież ci obiecam a ja zawsze dotrzymuje słowa.
- No tak ale...
- Hej ! Nie ma żadnego ale. - powiedziała Ali.
- Hej ! A nie cieszysz się ,że i ja tu jestem ? - zapytał J.David
- Cieszę ale wiem ,że na ciebie to zawszę mogę liczyć. I dlatego cie kocham tato.
- Ja ciebie tez synu. A gdzie buziak ?
- Tu i teraz mam dać ci buziaka - zapytał trochę zakłopotany.
- No a gdzie ?
- No ale tato tak przy wszystkich ?
- Przecież już dawałeś mi buzi przy wszystkich ?
- Nie przy wszystkich ! Wtedy nie było dziewczyn.-powiedział po cichutku.
- Aha rozumiem. Nie chcesz przy dziewczynach wyjść na lalusia ?
- No nie wiesz tato ,że dziewczyny wolą macho !
Alisson zaczęła się śmiać.
- Wiesz co jesteś zabawny. - powiedziała.
- Dlaczego czy nie jest prawdą ,że dziewczyny lubią macho ?
- No wiesz może trochę ale nie do końca.
- No ale jednak !
- Powiedzmy.
Aleksandrze Gutierrez zawołała pani przedszkolanka.
- Tak proszę pani ?
- Choć bo zaraz zaczynamy. Rodzicom powiedz ,żeby już sobie miejsca zajęli.
W tym momencie oboje na siebie spojrzeli a potem na Alexa.Na jego twarzy pojawił się smutek. I chciała już powiedzieć ,że Ali nie jest jego mamą lecz za nim otworzył usta ona przykucnęła koło niego i powiedziała.
- Dziś możemy udawać ,że jestem twoja mama jeśli chcesz.
- Naprawdę ?
- Tak.
- Och Ali kocham cię. - powiedział uradowany uścisnął ja i pobiegł za kurtynę.
- Dziękuje. - dodał J.David.
- Ale za co ?
- No wiesz.
- Nie ma za co. Wiem co to znaczy kiedy nam kogoś brakuje. - teraz on zobaczył smutek w jej oczach i ból.
- Czy coś się stało ?
- Nie ! A swoją droga to jak to możliwe ,że ona pomyślała ,że jestem jego matka czy tu nie wiedza ,że on nie ma matki ?
- Wiedzą ale ta pani jest dziś w zastępstwie bo ich pani zachorowała.
- A teraz rozumiem pomyłkę.
- To co siadamy ? Bo zaraz się zacznie.
- Siadamy.
**********************************************************
Vanessa właśnie stała przy bramie i dzwoniła dzwonkiem gdy nagle brama się otworzyła i zobaczyła Anę.
- Cześć jest Ali ? - Zapytała. Bo dzwonie do niej i nie odbiera.
- Wiesz co nie ma jej gdzieś wyszła.
- Sama ?
- Chyba tak a co ?
- Bujasz mnie !
- Nie dlaczego tak myślisz ?
- No przecież ona sama to wychodzi tylko do parku a właśnie stamtąd wracam i nie widziałam jej.
- No to może poszła gdzieś indziej.
- Jej jak się nie wyciągnie to wiesz dobrze ,że sama nie wyjdzie tak przynajmniej jest od śmierci... - nie dokończyła bo obie wiedziały co ma na myśli.
- Wiesz co ja nie wiem gdzie poszła. Wiem tylko ,że wyszła ale może Diego coś wie bo z nim rozmawiała więc zapytaj jego jak chcesz.
- To Diego jest w domu i nikt mnie nie poinformował ?
- Myślałam ,że wiesz iż przyjechał ?
- No co ty przecież już dawno siedziała bym wam na głowie gdy bym o tym wiedział.
- Jest siedzi w ogrodzie.
- Ok to idę się z nim przywitać i zapytam o Alisson.
- To na razie.
- Na razie.
Czym prędzej pobiegła w stronę ogrodu. Nie mogła sie doczekać spotkania z Diegiem. Uwielbiała go to był jej jedyny przyjaciel płci męskiej. Nie widziała go już od ponad dwóch lat. Bo kiedy on wracał z mistrzostw ona wtedy była w trasie koncertowej i w ten sposób się mijali. Utrzymywali jedynie kontakt telefonicznie. Dopiero teraz przytrafiło się ,że oboje byli w Meksyku w tym samym czasie i będą mogli nareszcie się spotkać. Kiedy wbiegła do ogrodu stał tyłem do niej więc krzyknęła;
- Diego ! Ty świrze jak mogłeś mnie nie powiadomić ,że jesteś !
Natychmiast się odwrócił. A ona rzuciła mu się na szyje.
- Tak się cieszę ,że nareszcie cie widzę. - powiedziała.
- Ja też się bardzo cieszę. Nie powiadomiłem cię bo sądziłem ,że wiesz. Że ktoś ode mnie ci powiedział.
- No co ty nikt nie był tak łaskawy. - powiedziała i w końcu go puściła.
Dopiero teraz zobaczyła ,że nie był już tym samym chłopakiem którego widziała po raz ostatni dwa lata temu. Nie miał długich kręconych włosów a krótkie z tyłu i po bokach a na górze tylko trochę dłuższe postawione na żel. Nie miał już pryszczy jego twarz była teraz gładka i opalona co dodawało mu urody. Z chudzinki stał się mężczyzną o pięknej budowie ciała. Vanessa była pod wrażeniem tego jak bardzo się zmienił. Zawsze patrzyła na niego jak na przyjaciela ale dziś nie potrafiła tylko tak na niego spojrzeć. Dziś patrzyła na niego jak na mężczyznę. Jej serce zaczęło coraz szybciej bić kolana zaczęły się pod nią uginać myślała ,że to może tylko jej wyobraźnia. Ale nie ! to nie była wyobraźnia. To się działo naprawdę. Spojrzała w jego piękne brązowe oczy i zobaczyła ,że on tez się jej przygląda. Stał przed nią nic nie mówiąc i patrzył w jej oczy. Przez chwilę poczuła się dziwnie. Dlatego oderwała wzrok od niego i zapytała;
- Wiesz gdzie poszła Alisson ?
- Na przedstawienie.
- Jakie znowu przedstawienie ?
- Do jakiegoś przedszkola ktoś ja tam zaprosił.
- No co ty opowiadasz niby kto ?
- Wiem tylko tyle ,że to czterolatek i ma na imię Alex.
- Eeee...czterolatek ?
- No.
- Dobra nie ważne zapytam jej o wszystko jak wróci.
- Czyli co już uciekasz ?
- No co ty ! Siadam i czekam aż mi opowiesz co robiłeś przez te dwa lata.
Rozłożyła się na trawie i czekała. Usiadł więc koło niej i zaczął opowiadać.
*************************************************************
Przedstawienie skończyło się o 18.00 zaraz po nim Alex i J.David zaprosili Alisson na kolacje. Była już głodna więc bez wahania przyjęła zaproszenie. Rozmawiali świetnie się bawiąc. Alex jak zwykle zabawiał ich swoimi opowiadaniami. Przez całą kolacje Juan. David nie spuszczał z niej oka tak pięknie wyglądała. A i ona nie mogła się oprzeć by na niego nie spojrzeć. Kiedy odwoził ja do domu Alex jak zwykle zasnął. Zatrzymali się przed jej domem Juan. David wysiadł otworzył jej drzwi a kiedy wysiadła powiedział;
- Dziękuje za miły wieczór świetnie się bawiłem.
- To samo miałam właśnie powiedzieć.
- Mój syn wprost cię uwielbia.
- I z wzajemnością.
- Mam nadzieję ,że jeszcze się kiedyś gdzieś razem wybierzemy.
- Kto wie.
- Ale z niego podrywacz widziałaś ?
- Jak próbował poderwać tą dziewczynkę z drugiego rzędu ? Tak widziałam.
- A jak się wkurzył kiedy dała mu kuksańca w nos.
- To było nawet słodkie. Zresztą on cały jest słodki.
- Jak tatuś.
- No jasne.
I nagle zapanowała cisza. Stali wpatrując się sobie w oczy. Nagle Juan. David zapragnął ją pocałować. Pochylił się delikatnie nad nią i już miał dotknąć jej warg ale w tym momencie ona odwróciła głowę i powiedziała;
- Proszę nie.
- Przepraszam nie wiem co mnie napadło.
- Będzie lepiej jak już pójdę.
- Alisson przepraszam.
- Nie przepraszaj. Dobranoc.
I pobiegła do domu on jeszcze stał przez chwilę i patrzył jak znika za bramą i tłuk się po głowie mówiąc;
- Ty idioto co cię napadło ? Coś ty sobie myślała ? Teraz to już wcale się z tobą nie spotka.
Wsiadł do samochodu wkurzony sam na siebie i odjechał. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 0:56, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 5
Wbiegła do pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi. Była cała roztrzęsiona próbowała się uspokoić ale zamiast tego zaczęła płakać. Podeszła do łóżka i z nocnej szafki wzięła fotografie męża i córki. Przytuliła mocno do piersi tak jak by chciała poczuć ich obecność. Usiadła na łóżku i przez łzy powiedziała spoglądając na męża;
- Przepraszam. Wybaczysz mi ? Wybacz ,że zapragnęłam innego mężczyzny. Wybacz mi Thomas ! - wciąż powtarzała.
Kiedy Juan David próbował ją pocałować chciała by to zrobił. Wręcz tego pragnęła tak bardzo ,że zamknęła już oczy i czekała aż złoży pocałunek na jej ustach. Ale w czasie oczekiwania na ten moment zobaczyła twarz męża i przestraszyła się a jednocześnie poczuła winna. Natychmiast otworzyła oczy. I szybko odkręciła głowę rzucając krótkie.
- Proszę nie.
Następnie uciekła do domu. Czuła się winna ,że zapragnęła innego mężczyzny. Jak mogła tak postąpić skoro całkiem niedawno pochowała męża. Męża który wciąż tkwił w jej sercu, głowie i duszy. I właśnie omal nie zdradziła pamięci po nim. Ta myśl tak bardzo ją bolała ,że nie mogła za nic powstrzymać łez. Nagle zadzwonił telefon drgnęła. Wyjęła go z torebki i zobaczyła na wyświetlaczu ,że to dzwoni Juan David. Schowała telefon z powrotem do torebki. Nie odebrała i nie odbierze. Nie mogła, nie teraz. Nie w tej chwili kiedy była w totalnej rozsypce. Teraz nie była by w stanie z nim rozmawiać. Nie chciała też by wiedział ,że aż tak zareagowała.Za nim odważy się z nim porozmawiać musi zastanowić się co dalej. A na chwilę obecną postara sie z nim nie spotykać. Tylko co na to biedny Alex. Przecież on nie jest winny tego ,że jego tato próbując ją pocałować odstraszył ją.
*************************************************************
- Cholera jasna ! - krzyknął.
Kiedy wrócił do domu i położył już Alexa do łóżka chodził po salonie wściekły na siebie. Nie mógł sobie darować ,że tak ją wystraszył. Postanowił więc ,że zadzwoni do niej i jeszcze raz przeprosi. Ale nie odbierała choć dzwonił kilkakrotnie. Nie mogła odebrać lub nie chciała. -pomyślał. Raczej to drugie. - odpowiedział sam sobie. Teraz był już pewny ,że nie będzie chciała go więcej widzieć. Z drugiej zaś strony jej zachowanie bardzo go zastanowiło. Dlaczego tak bardzo przestraszyła się zwykłego pocałunku. Przecież pocałunek to nic złego. Przynajmniej dla niego. A może kiedyś ktoś ją skrzywdził w sposób którego wolał sobie nawet nie wyobrażać wtedy jej reakcja była by wytłumaczalna. Myślał. Siebie samego też nie rozumiał. Dlaczego w ogóle próbował ją pocałować. Bo była piękna ? Bo miała śliczne oczy, uśmiech a może dlatego ,że ogólnie był bardzo ale to bardzo piękną kobietą. Ale przecież on wdowiec z dzieckiem nie planował w swoim życiu już kolejnego związku. Nie chciał po raz kolejny się angażować. Więc nie powinien nawet myśleć o zalotach. Ale po mimo swoich postanowień tak kobieta tak bardzo działała na jego zmysły ,że nie potrafił przestać o niej myśleć. Nie potrafił się jej oprzeć pragnął jej. Jej ust czerwonych jak dojrzałe maliny, pragnął dotykać jej lśniących włosów ,patrzeć w jej czekoladowe oczy i składać pocałunki na każdym kawałku jej wspaniałego ciała. Pragnął tego wszystkiego wiedząc ,że nic w zamian nie może jej ofiarować.
- Więc po cholerę chciałeś w ogóle ją pocałować ? - zapytał sam siebie. Po co ? Żeby ją wykorzystać ?
Nie to nie było w jego stylu. Nie potrafił wykorzystać kobiety tylko po to by zaspokoić swoje żądze wolał już żyć w celibacie. Musi się więc zdecydować czego tak naprawdę chcę. Zdobyć ją i dać sobie kolejną szanse na miłość czy wciąż trzymać się swoich zasad i zakończyć to co się nawet dobrze nie zaczęło. Oj będzie miał dzisiaj o czy myśleć w nocy.
*************************************************************
Ali wstała w nie najlepszym humorze. Była nie wyspana a do tego w jej głowie ciągle kłębiły się myśli na temat Alexa i Juana Davida. Wzięła szybko prysznic i zeszła na dół na śniadanie jakie było jej zdziwienie kiedy zastała tam tylko Diega.
- Cześć brat!
- Cześć ślicznotko !
- A gdzie mama i Ana ? - zapytała.
- Mama poszła do sąsiadki wziąć przymiarki na jakąś tam sukienkę a Ana jak zwykle poleciała do tego idioty.
- Tak rano ? - zapytała troszkę zdziwiona.
- No nie wiem czy 11.00 to tak rano.
- Co ?!!! Już jest 11.00 ? -teraz jej zdziwienie było jeszcze większe.
- Tak a co myślałaś ?
- No ,że jakaś 7.00.No to po spałam. dobrze ,że dziś wolne bo i tak nie mam ochoty gdziekolwiek wychodzić.
- Co ci zrobić na śniadanie ?
- Płatki po proszę na nic innego nie mam ochoty.
- Już się robi. - powiedział i obdarzył ją tym swoim ładnym uśmiechem.
- Dzięki.
- A jak tam wczorajsze przedstawienie ? - zapytał ciekawy jak się bawiła.
- Świetne te dzieci były takie boskie. - mówiła już bardziej ożywiona.
- Widać że świetnie się bawiliście bo o ile wiem nie wróciłaś za wcześnie.
- Tak było ok.
- Ok ?!!! - zdziwił się jej odpowiedzią.
- No tak ok.
Spojrzał na nią i już wiedział ,że coś się stało. Jej twarz była smutna a zarazem troszkę jak by zakłopotana.
- Ali co jest ?
- Nic. Nie przejmuj się.
- Teraz to ci nie odpuszczę mów szybko co się stało ? Ktoś cię skrzywdził ? - zapytał zatroskanym tonem.
- Tak. Nie. Oj nie ważne.
- Alisson ...
- No dobra opowiem ci. Tylko siadaj.
Zrobił co kazała i powiedział;
- Zamieniam się w słuch i przysięgam ,że jeśli ktoś ci coś zrobił to go zabije !
- Nikt mi nic nie zrobił. Chodzi oto ,że jakiś czas temu poznałam Małego chłopca Alexa.
- No wiem tego który zaprosił cię na przedstawienie.
- Tak.
- I ?
- I poznałam tez jego ojca.
- I to on ci coś zrobił lub powiedział tak ?
- Och Diego zamknij się i słuchaj bo jak nie to przestane opowiadać.
- No dobra już się zamykam.
- Jego ojciec nazywa się Juan David. Jest przystojny ,miły i w ogóle. I właśnie wczoraj po przedstawieniu zaprosili mnie na kolacje. A potem kiedy odwiózł mnie do domu próbował pocałować.
- Ale jak tak na siłę ?
- Nie. Normalnie.
- No i co w tym złego ? - zapytał nie bardzo rozumiejąc.
- A to ,że ja nie mogę.
- Jak to nie możesz Ali ? Przecież to zwykły pocałunek.
- Diego dopiero pochowałam Thomasa.
- Ponad rok temu więc to nie jest dopiero.
- Dla mnie to jakby to było wczoraj.
- No dobrze czyli problem tkwi w tym ,że ty nie chcesz a on chce ? No to go spław.
- To nie do końca jest tak.
- A jak bo już nic z tego nie rozumiem.
- Widzisz ja chciałam ,żeby on mnie pocałował ale kiedy próbował to zrobić uciekłam.
- Dlaczego skoro chciałaś ? - zdziwił się znowu.
- Bo...bo zobaczyłam twarz Thomasa !
- Że co ?
- No !
- I to był główny powód dla którego nie pozwoliłaś pocałować się facetowi ?
- Nie.
- O rany koguta ale ty jesteś skomplikowana. Więc jaki był główny powód.- no teraz to już w ogóle nie rozumiał o co dokładnie jej chodzi.
- To ,że zobaczyłam jego twarz to jedno ale drugim powodem jest to ,że się boje i jednocześnie czuje się winna.
- Boisz się czego ? I czemu czujesz się winna skoro sama mówisz ,że do niczego nie doszło ?
- Boje się zaangażować, boje się kolejnej straty no i czuje sie jak bym go zdradzała chcąc innego mężczyzny. Stąd to poczucie winny.
- Ali posłuchaj mnie. Ja rozumiem ,że Bardzo kochałaś Thomasa ja też bardzo go lubiłem bo fajny z niego facet był. Ale nie możesz do końca życia go opłakiwać. I zamykać się na nową miłość. Myślę ,że on sam by tego nie chciał. Powinnaś znowu wrócić do normalnego życia.
- Co masz na myśli ? Przecież żyję normalnie.
- Nieprawda. Coraz częściej siedzisz w domu nie wychodzisz a przynajmniej nie na żadne imprezy żałoba już minęła więc już ci można. Rzuciłaś śpiewanie choć bardzo to kochasz zamieniłaś na jakąś nędzną prace. Nie spotykasz się z nikim ani ze znajomymi ani z facetami. Często masz depresje Ali tak nie można to cię do niczego dobrego nie doprowadzi.
- To co twoim zdaniem powinnam zrobić ? No co mądralo !
- Przede wszystkim pozwolić odejść Thomasowi. Następnie zacząć wychodzić z przyjaciółmi i zacząć spotykać się z facetami tylko ...tylko jakimiś porządnymi. I na koniec wróć do śpiewania przecież wiesz jak ja kocham kiedy ty śpiewasz.
- Vanessa tez ładnie śpiewa.
- Nie mówimy teraz o niej tylko o tobie.
- Wiesz co nadal nie wiem co zrobię ale jedno wiem na pewno ulżyło mi po rozmowie z tobą. Dzięki braciszku. Kocham cię.
- Ja ciebie też ślicznotko.
Przytulił ją i pocałował w czoło. Siedzieli tak przez chwile kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Siedź ja otworzę a ty jedz te płatki.
- ok.
Kiedy Diego otworzył na progu stał dostawca z wielkim bukietem czerwonych róż.
- Czy tu mieszka pani Alisson Gomez ? - zapytał.
- Tak.
- A więc te kwiaty są dla niej proszę tu pokwitować.
Przez chwile zastanawiał się czy jej nie zawołać by sama to zrobiła ale zrezygnował podpisał szybko i wziął bukiet. Podziękował i zamknął drzwi.
- Alisson mam cos dal ciebie . - powiedział wchodząc do kuchni.
Kiedy zobaczyła te róże oniemiała było ich chyba z 60 jak nie więcej.
- To dla mnie ? - zapytała zdziwiona.
- No chyba że nie dla mnie.
- Od kogo ?
- Nie wiem ale może to ci coś wyjaśni. - powiedział i podał jej liścik który znalazł miedzi różami.
Alsson otworzyła kopertę i wyjęła liścik.
Droga Alisson !
Jeszcze raz przepraszam za wczoraj. Nie chciałem cię w żaden sposób skrzywdzić ani urazić.
Jeśli jednak to zrobiłem proszę wybacz mi. Zrozumiem jeśli nigdy więcej nie ze chcesz mnie widzieć.
Z pozdrowieniami. J.David.
Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- I co wiesz od kogo te kwiaty ?
- Wiem od niego.
- No skoro ten facet obsypuje cię tyloma kwiatami na raz to juz go lubię bo przynajmniej wywołał uśmiech na twojej twarzy.
- A w liściku przeprasza mnie za wczoraj. Ej co mam robić ?
- Jak to co ? Zadzwoń do niego i chociaż podziękuj i powiedz ,że się nie gniewasz.
- A skąd wiesz ,że się nie gniewam ?
- Bo cie znam i wiem.
- Rzeczywiście nie gniewam się już ok to idę zadzwonić.
- idź a ja wstawię te kwiaty do wazonu czy gdzieś gdzie się zmieszczą.
Powiedział ale chyba już go nie usłyszała bo wyszła.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 0:57, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 6
Juan David właśnie bawił się w ogrodzie z Alexem kiedy zadzwonił telefon.
- Poczekaj synu tylko odbiorę i zaraz wracam grać z tobą.
- Dobrze tato.
Kiedy odebrał i usłyszał głos Alisson był bardzo zaskoczony a jednocześnie bardzo szczęśliwy. Bo to oznaczało ,że być może przyjęła przeprosiny i się na niego nie gniewa.
- Cześć ! - powiedział.
- Cześć !
- Dzwonię bo chciałam podziękować za kwiaty i powiedzieć ,że się nie gniewam a jednocześnie przeprosić za swoje zachowanie.
- Nie przepraszaj bo to ja zachowałem się nietaktownie.
- David ja ci to kiedyś wyjaśnię czemu w ten sposób zareagowałam ale w tej chwili nie jestem na to gotowa. Mogę cię jednak zapewnić ,że to nie twoja wina.
- No dobrze skoro tak mówisz ale obiecuje ,że to się już więcej nie powtórzy. - powiedział.
- Nie tylko nie to. - wypaliła bez namysłu i szybko ugryzła się w język.
- Słucham ? - zapytał zdziwiony.
- Nie nic. Chciałam powiedzieć ,że chętnie bym się z wami spotkała jeśli to nie problem.
- Oczywiście ,że nie.
- A więc gdzie się spotkamy ?
- Zapraszam do siebie jeśli ci to nie przeszkadza. Albo nie wiesz co obiecałem synowi ,że pojadę z nim do muzeum piłkarzy może tam byśmy pojechali co ty na to ?
- Świetny pomysł. To za 2 godziny widzimy się ...
- My przyjedziemy po ciebie.
- Dobrze czekam. Pa.
- Pa.
Kiedy odłożył słuchawkę ze szczęścia podskoczył do góry co nie uszło uwadze Alexa.
- Tato z czego tak się cieszysz ?
- Za dwie godziny spotkamy się z Alisson.
- Naprawdę ?
- Tak. A i jedziemy zwiedzić muzeum które ci obiecałem.
- Hurrra !!! Tato jesteś kochany.
- Wiem. Ty też. A teraz choć się przygotować na spotkanie z Ali.
- Ok.
*************************************************************
Ana leżała wraz z Hugiem na łóżku. Narzeczony ostatnio bardzo dziwnie się zachowywał wciąż nie miał dla niej czasu a jeśli nawet go znalazł to siedzieli w domu. Jeśli gdzieś wychodził to wieczorem i to bez niej a potem w dzień spał do późna. Spotykali się może po dwie godzinny dziennie. Chciała właśnie z nim o tym porozmawiać.
- Hugo skarbie tak sobie pomyślałam ,może byśmy wyjechali gdzieś na kilka dni ?
- A po co ?
- No wiesz ostatnio mamy za mało czasu dla siebie.Więc...
- Więc pomyślałaś ,że wyjazd dobrze nam zrobi.
- Tak a co nie mam racji ?
Już chciał powiedzieć ,, Nie głupia idiotko nie masz " Ale powstrzymał się i powiedział;
- Dobrze ale pod warunkiem ,że pojedziemy do Las Vegas.
- A czemu tam ?
- Skoro ci nie odpowiada to zostajemy tu.
- Nie ja tego nie powiedział.
- A więc jak ?
- Dobrze niech będzie Vegas.
Dla Huga Vegas to raj przecież to miasto kasyn będzie miał co tam robić. Ucieszył się na ta myśl tak bardzo ,że pocałował Anę a następnie zaczęli się kochać w końcu musiał w jakiś sposób podziękować jej za ten wyjazd choć tak naprawdę nie miał ochoty na seks. Ale czego się nie robi dla przyjemności - pomyślał.
*************************************************************
Rebeca właśnie skończyła malować paznokcie i poszła poszukać męża który gdzieś krzątał się po domu. Paulino od śmierci ich córki wciąż tylko pracował a kiedy nie było co robić to nie mógł znaleźć sobie miejsca tak też chodził od pokoju do pokoju i szukał nie wiadomo czego.
- Paulino gdzie jesteś ?!!! - zawołała.
Ale odpowiedziała głucha cisza.
- Paulino kochanie choć powiem ci na jaki pomysł wpadłam !
Nagle wychylił się z pokoju córki.
- Rebeco czemu tak krzyczysz nie jestem głuchy.
- Kochany mój mężu tak sobie pomyślałam ,że może pojechali byśmy odwiedzić naszego wnuka co ty na to ?
- Skarbie to świetny pomysł ale nie bardzo się opłaca w końcu do Meksyku jest kilka kilometrów a jest już godzina 14.00 więc na którą my tam będziemy ?
- Oj to jest tylko dwie godziny drogi stąd a zresztą w razie czego możemy zostać tam na noc.
- Niby gdzie u J. Davida w domu ?
- Ależ skąd że u tego mordercy nigdy nie spędzę nocy. Przecież są jeszcze hotele.
- Może przełożymy to na jutro ?
- Nie ma mowy ty i tak nie masz co robić a ja bardzo stęskniłam się za Aleksandrem.
- No dobrze skoro ci tak na tym zależy to pojedziemy.
- Wiedziałam ,że na ciebie można liczyć.
- Robię to tylko dlatego ,że tez tęsknię za wnukiem i dlatego ,że cię kocham.
- A więc idę się naszykować.
*************************************************************
Właśnie kończyła się czesać kiedy usłyszała klakson. Wzięła torebkę i wyszła na dwór nim doszła do samochodu Alex już rzucił się w jej ramiona.
- Moja Ali jak fajnie ,że z nami jedziesz !
- Tez się ciesze mój aniołku.
- Choć szybko bo tata czeka.
- Idę już idę !
Kiedy podeszła do samochodu otworzył jej drzwi by mogła wsiąść i powiedział;
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuje. Ty też nie źle.
Zdziwił ją jego komplement bo uważała ,że ubrała się zwyczajnie w końcu szli tylko do muzeum więc nie było sensu się stroić. On też był ubrany w t-shirt z długim rękawem i dżinsy ale wyglądał w tym nie zwykle seksownie - pomyślała.
- To w drogę. - powiedział kiedy siadł już za kierownicą.
W drodze do muzeum Alex zaczął śpiewać piosenkę słysząc piękny głos i radość jaką przynosiło mu śpiewnie zachęciło Alisson do tego by po śpiewać razem z nim.Więc się przyłączyła.Kiedy usłyszał jej głos był pod ogromnym wrażeniem nie mógł się nadziwić ,że tak pięknie śpiewa.
- Nie wiedziałem ,że tak pięknie śpiewasz.
- Bo nie śpiewam.
- A to co teraz słyszałem to co to było ?
- A tam...
- Skromna jesteś. Nie myślałaś o karierze muzycznej ? - zapytał.
- Nie jakoś nie. - skłamała.
Sama nie wiedziała czemu skłamała w tak błahej sprawie ale cóż słowo się rzekło kiedyś może powie mu prawdę. Niestety muzeum było zamknięte z powodu remontu więc pojechali więc do ,,Królestwa zabaw "nowo otwartego z myślą o dzieciach. Było tam wszystko tor do jazdy samochodzikami, basen wypełniony kolorowymi piłkami różnego rodzaju tory przeszkód, kino dla dzieci, zjeżdżalnie ,zamki, malowanie twarzy, kącik do twórczości plastycznej, kort do tenisa, boisko do kosza i koszykówki i wiele, wiele innych atrakcji. Choć było to królestwo dla dzieci rodzice tez mogli uczestniczyć w tych ,że zabawach. Ali i J.David razem z Alexem ubawili się tam jak nigdy. W drodze do domu Juan.David zaprosił Alissson do domu na kolacje a ona się zgodziła. Co więcej zaproponowała ,że razem mogą przygotować ową kolacje. Razem sprawnie poszło im zrobienie kolacji i kiedy zasiedli do stołu Alex powiedział;
- No teraz wyglądamy jak prawdziwa rodzina.
Ali poczuła się niezręcznie ale po chwili Alex dodał;
- Nie przejmuj się wiem ,że nie jesteś moją mama ale bardzo bym tego chciał.
Razem z Juanem. Davidem wymieniła spojrzenia.
- Alex Alisson na pewno jest miło z tego powodu ale może zaczniemy jeść ?
- Dobrze już dobrze. Człowiekowi nawet pomarzyć nie można.- powiedział trochę jakby zawiedziony.
Po skończonej kolacji Alex powiedział;
- Ali lubisz piłkę nożną ?
- Oczywiście !
- To choć pokażę ci mój pokój.
- Zaczyna się . - powiedział J. David.
- Ale co ? - zapytała zdziwiona.
- Teraz to ci spokoju nie da ma fioła na punkcie piłki a szczególnie jednego piłkarza jego pokój wygląda tak jakby tam mieszkał ten piłkarz.
- To może być interesujące takie coś zobaczyć.
Kiedy weszła do pokoju Alexa nie mogła uwierzyć w to co widzi. Całe ściany były wyklejone plakatami jednego piłkarza w gablotkach szklanych wisiały koszulki z jego autografami a na półkach leżały różne gadżety związane z tym piłkarzem Ale najbardziej rozbawiło Alisson to ,że tym piłkarzem był jej brat.
- Co cię tak bawi ?
- A nie mówiłem ! - powiedział jej do ucha J. David.
- I co Ali podoba ci się ? - zapytał Alex.
- Ależ oczywiście skarbie.
- To mój idol. - powiedział dumnie.
- Wiesz gdybyś mi nie powiedział pewnie bym się nie domyśliła.
- Śmiejesz się ze mnie ?
- Ależ nie tylko...
- Co ?
- Nic. Jutro zapraszam was do siebie na obiad.Poznam was z kimś.
- Dobrze.
- A ty lubisz tego piłkarza czy innego ?
- Zdecydowanie uwielbiam tego
- Naprawdę czy tylko tak mówisz ,żeby nie było mi przykro ?
- Naprawdę aniołku.
- Dobrze kolego koniec tych rozmów czas spać.
- Oj tato ty mi chyba zazdrościsz ,że Ali ma o czym ze mną gadać za z tobą nie.
- A kto ci powiedział,że my nie mamy o czym rozmawiać ?
- No macie ale ...
Przerwał bo w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Pójdę otworzyć a ty już szykuj się do spania. Przyjdę to przeczytam ci bajkę.
- A Alisson nie może tego zrobić ?
- Mogę.
Kiedy otworzył drzwi i zobaczył na progu swoich teściów zbladł.
- My do Alexa. Można ?
- Tak. Tylko ,ze on właśnie miał iść spać.
- Czyli co nie pozwolisz nam go zobaczyć ?
Nie zdążył odpowiedzieć bo w tej chwili Alex zbiegł na dół i rzucił się w ramiona Rebeci.
- Babcia !!! Dziadek !!!
Wyściskali go oboje i dopiero kiedy skończyli się zauważyli jak ze schodów schodzi Ali.
- Dobry wieczór. - powiedziała.
- Dobry wieczór. - odpowiedział Paulino.
Rebeca się nie odezwała tylko spojrzała na Ali od góry do dołu i zwróciła się do Alexa;
- To co chcesz zobaczyć co babcia ci kupiła ?
- Tak.
Rebeca poszła do pokoju razem z chłopcem a wraz z nimi Paulino.
- To co może ja w takim razie już sobie pójdę.
- Przepraszam ale nie wiedziałem ,że oni się zjawią.
- Daj spokój nic nie szkodzi zobaczymy się jutro.
- Odwiozę cię.
- Może lepiej będzie jak wezwę taksówkę.
- Proszę nie odmawiaj tak szczerze to chcę odetchnąć więc odwiezienie cię do domu jest dobrym pretekstem.
- Skoro tak to dobrze.
Poszedł na górę poinformował ,że jedzie odwieźć Alisson i zaraz wraca.Oboje zrobili niezadowolone miny ale nic nie powiedzieli.Pod domem Alisson jeszcze raz ją przeprosił i umówili się na jutro po czym ona wysiadła i ruszyła w stronę domu a on pojechał do siebie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 0:58, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 7
Kiedy wszedł do domu teściowie już siedzieli i czekali na niego z grobowymi minami. Pierwsza odezwała się Rebeka.
- Ledwo pochowałeś moją córkę a już sprowadzasz sobie jakieś lafiryndy do domu !
- Alisson nie jest żadną lafiryndą ! - podniósł głos.
- Jak śmiesz mówić do mnie tym tonem !!!
- Będę mówił jak mi się podoba w końcu jestem w swoim domu a teściowa nie będzie obrażać mojego gościa. Jeśli coś się nie podoba proszę wyjść i więcej nie wracać !
- Hej hola kolego tu jest nasz wnuk ! - odezwał się Paulino.
- Więc będziecie go widywać gdzie indziej.
- Chcesz nam powiedzieć ,że zabraniasz nam widywać wnuka ? - Rebeka
- Nie zabraniam. Tylko będziecie się z nim widywali wszędzie tylko nie w moim domu.
- Ta szma… tak zawróciła ci w głowie ,że jesteś gotowy nas wygonić ?!!!
- Rebeko nie oszukujmy się nigdy się nie dogadywaliśmy. I skoro wy nie potraficie być dla mnie mili to czemu ja mam być uprzejmy ?
- Dobrze skoro tak stawiasz sprawę przysięgam ci ,że to ty nie długo pożegnasz się z Alexem !
- Co masz na myśli ?
- Odbiorę ci go ! Taki człowiek jak ty nie będzie wychowywał mojego wnuka.
- Jeśli spróbujecie odebrać mi Alexa przysięgam ,że dopiero wtedy pokażę wam na co mnie stać.
- Mój mąż ma większe wpływy niż ty więc ty mnie tu lepiej nie strasz bo możesz zostać nie tylko bez dziecka ale również bez pracy i domu.
- Wiesz co mam dość słuchania tych bzdur. Wynoście sie z mojego domu ale to jużżż !!! Wynochaaa!!! - krzyknął
- Choć kochanie. - powiedziała Rebeka podniosła głowę wysoko i wyszła.
- Zapamiętaj sobie jedno ze mną i moją żoną lepiej nie zadzierać ! - dodał Paulino i wyszedł.
- Cholera jasnaaa !!! - zaklął J.David i cisnął poduszką o podłogę ze złości.
Juan,David należał raczej do osób spokojnych i opanowanych jedynymi ludźmi którzy potrafili wyprowadzić go z równowagi byli właśnie jego teściowie. Odkąd umarła jego żona jego życie zmieniło się w jeszcze gorsze piekło niż było. Ciągle się z nimi kłócił jedynie w obecności Alexa sie powstrzymywał ale teraz Alex spał. Poszedł więc na górę do pokoju syna podszedł do łóżka. Alex spał tak słodko przytulony do zdjęcia mamy J. David wyjął delikatnie zdjęcie z jego reki okrył go i pocałował. Popatrzył jeszcze przez chwilę na syna i wyszedł z pokoju. Sam wziął prysznic i położył się do łóżka.
*************************************************************
Alisson leżała już w łóżku i myślała o J.D. Zastanawiała się kim byli ci ludzie jego rodzicami czy teściami. Bez względu na to kim byli ich relacje z J. D chyba nie były najlepsze takie przynajmniej odniosła wrażenie. Schodząc na dół widziała jak owy pan patrzył ze złością w oczach na J.D a owa pani z nienawiścią. Ona tez chyba nie bardzo im się spodobała bo owa pani zmierzyła ją wzrokiem i gdyby on zabijał to Ali była by już martwa .Jej mąż nie patrzył tak strasznie jak ona i nawet odpowiedział jej Dobry wieczór ale tez chyba nie był zachwycony jej widokiem. Ciekawe co teraz się dzieje u niego w domu zastanawiała się. Może powinna zadzwonić i zapytać. Pomyślała.
- Nie lepiej nie ! - powiedziała do siebie. Przekręciła się na prawy bok i próbowała zasnąć. Udało jej się po godzinie dopiero.
*************************************************************
NASTĘPNEGO DNIA RANO
Diego spał sobie smacznie kiedy jego sistra wparował do pokoju i zaczęła go budzić.
- Diego obudź się ! Słyszysz ? Wstawaj !
- Ali jest niedziela daj po spać.
- Dam ci jeśli najpierw powiesz mi co dziś robisz ?
- Jak to co ? Śpię.
- No ale chyba nie przez cały dzień ?
- No a dlaczego nie ?
- Bo nie ! Bo będziemy mieli gości.
- A kto przychodzi ?
- Alex wraz z ojcem.
- Jaki Alex ?
- Ten chłopczyk u którego byłam na przedstawieniu.
Diego natychmiast przekręcił się w stronę siostry i powiedział;
- Zaprosiłaś ich do nas ? - zapytał zdziwiony.
- Tak.
- No ale co ja mam do tego skoro oni do ciebie przychodzą ?
- Do ciebie też.
- Jak to do mnie też ?
- Bo widzisz Alex jest twoim wielkim fanem i pomyślałam ,że będzie miło jak was sobie przedstawię.
- A i to dlatego zaprosiłaś ich do nas ?
- Tak. Ale nie tylko dlatego.
- A dlaczego jeszcze ?
- Bo ich lubię i chciałam mieć okazje do kolejnego spotkania.
Kiedy to mówiła Diego zobaczył nareszcie prawdziwe szczęście w jej oczach co bardzo go ucieszyło.
- A więc jak będziesz w domu na obiedzie ?
- Dla ciebie wszystko kochana.
- Dzięki extra brat z ciebie wiesz ?
- E tam. Ale mam prośbę daj teraz trochę pospać ok.
- Ok już znikam.
Kiedy wyszła z pokoju Diega poszła do siebie żeby zadzwonić do Juana. Davida i upewnić się ,że nie zapomniał o dzisiejszym obiedzie.
- Cześć to ja Ali.
- Cześć miło cię słyszeć tak z rana.
- Dzwonię upewnić się ,że będziecie dziś u mnie na obiedzie.
- Ależ oczywiście ,że będziemy Alex od rana o tym mówi. To o której ten obiad ?
- 13.00.
- Ok.
- To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Po odłożeniu słuchawki pobiegła do kuchni.
- Cześć mamo !-podeszła i ucałowała matkę w policzek.
- A coś ty taka w skowronkach ? - zapytała Lidia widząc ,że córka cała promienieje ze szczęścia.
- A bo dziś zaprosiłam gości na obiad i już nie mogę się ich doczekać.
- O to na ile osób mam dziś szykować obiad ?
- Obiadem dziś zajmę się ja w końcu to ja ich zaprosiłam i nie chcę dokładać ci pracy.
- Ależ wiesz ,że gotowanie to dla mnie przyjemność powiedz tylko co ugotować.
- No dobrze skoro tak mówisz to zgoda. Będę miała więcej czasu żeby się wyszykować.
- Napisz co mam ugotować i leć się stroić.
- Mamo dopiero 10.00 jeszcze za wcześnie żebym się ubierała. Zresztą Vanessa zaraz wpadnie.
- Ona tez zostanie na obiedzie ?
- Nie wiem mamo wiesz jaka ona jest. Raz tu raz tam. Ale zapytam jej jak przyjdzie.
- Nie wiesz czy Ana wróciła wczoraj na noc ?
- Chyba nie pewnie została u tego debila.
- Ali...
- No co ? Przecież mam racje. Ok idę do siebie.
*************************************************************
Godz. 11.00
Juan. David właśnie brał prysznic kiedy zadzwonił telefon szybko zawiązał ręcznik wkoło bioder i poleciał odebrać.
- Chce dziś zobaczyć wnuka przyjadę po niego około 13.00.
- Niestety ale to nie możliwe bo dziś idziemy w gości.
- Wczoraj powiedziałeś ,że mogę go widywać a dziś mi tego bronisz ! - krzyczała do telefonu Rebeka.
- Nie bronie ale dziś akurat idziemy w gości więc chyba ,że potem się z nim zobaczycie.
- Nie interesują mnie twoje plany chce zobaczyć wnuka i koniec !
- Ale mnie interesują i dziś na pewno go nie zobaczysz. Do widzenia Rebeko ! - powiedział i odłożył słuchawkę.
Rebeka była wściekła ,że tak z nią postąpił.
- Oj zapłacisz mi za to ! Jeszcze się przekonasz ! - powiedziała do siebie.
Juan.David znowu był zdenerwowany. Oh jak ta kobieta potrafiła wyprowadzić go z równowagi. Próbowała kierować jego życiem ale się jej to nie uda nie pozwoli by ktokolwiek mówił mu co ma robić. A na pewno nie ktoś kto od zawsze go nienawidzi. Szybko poszedł dokończyć prysznic i zaczął szykować siebie i Alexa na spotkanie z Alisson. Na myśl o tym od razu poprawił mu się humor.
****************************************************
Vanessa siedział i doradzał Ali w która sukienkę ma się ubrać.
- O ta żółta będzie idealna !
- Tak myślisz ?
- Jestem tego pewna ! Będziesz wyglądała w niej bosko !
- Ok skoro tak mówisz to wierzę.
- A możesz mi dokładnie powiedzieć dla kogo ty się tak stroisz bo chyba nie dla tego czterolatka ?
- Od razu już się stroję. Ubieram się do obiadu a przy niedzieli chyba mogę ładnie wyglądać no nie ?
- No jasne ! Tyle że ja i tak wiem ,że ty tak dla kogoś.
- Van daj spokój !
- Nie ściemniaj tylko mów szybko kto to jest ?
- No dobra ty ciekawska przyjaciółko. Razem z Alexem zaprosiłam na obiad jego ojca zadowolona ?
- I nie chciałaś mi o tym powiedzieć? - zapytała zdziwiona. Nie no zabije cię !
- Chciałam ale z czasem.
- Jak to z czasem a dlaczego nie od razu ?
- Bo wiesz sama nie byłam pewna czy jeszcze się z nim spotkam.
- Aha to ci wybaczam.
- A właśnie zostaniesz na obiedzie będziesz miała okazję go poznać.
- Ehhh niestety nie mogę. Wiesz dziś muszę omówić z menagerem sprawy z trasą koncertową bo jutro on wyjeżdża na kilka dni.
- Szkoda. No ale jeszcze zdążysz go poznać.
- No mam nadzieję.
- O matko my tu gadu gadu a tu już 12.20 muszę się sprężać.
- Ok kochana to ja uciekam bo tez muszę jeszcze wpaść do domu. Życzę miłego popołudnia.
- Ja tobie tez. Pa.
Ucałowały się na pożegnanie i Ali wróciła do robienia makijażu a Vanessa wyszła. Traf chciał ,że w korytarzu zderzyła się z Diegiem na jego widok odebrało jej mowę kiedy go zobaczyła stał przed nią tylko w spodenkach sportowych.
[link widoczny dla zalogowanych]
- Cześć Van ! - powiedział.
Ale ona stała jak zahipnotyzowana i nie reagowała.
- Van dobrze się czujesz ? - zapytał z troską widząc jej minę.
Stała nadal nic nie mówiąc i wpatrując się w jego umięśniony tors. Diego delikatnie nią potrząsnął.
- Vanessa wszystko w porządku ?
- Co ? A ta...tak.
- Na pewno bo wyglądasz jakoś dziwnie ?
- Nie wszystko ok muszę lecieć pa ! - powiedziała i uciekła.
Diego zrobił zdziwioną minę nie rozumiejąc nie czego z zachowania Vanessy. Następnie poszedł do Ali zapytać która koszule ma wybrać. Vanessa kiedy wsiadła już do samochodu zaczęła brać głębokie oddechy mówiąc przy tym do siebie.
- Tylko spokojnie Van tylko spokojnie ! Przecież to facet jak każdy inny. Więc czemu tak reagujesz na jego widok to nie normalne przecież to twój przyjaciel. - powtarzała w kółko jakby chciała w to uwierzyć.
Ale prawda była inna może i Diego był jej przyjacielem ale coraz częściej myślała o nim jak o facecie w którym mogłaby się zakochać. A na jego widok jej serce zaczynało bić coraz mocniej i szybciej do tego kolana jej miękły no a dzisiejsze zachowanie to już przekroczyło wszelkie granice.
- Nie no muszę coś z tym zrobić przecież nie mogę się w nim zakochać. - powiedziała do siebie.
Przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła. Przypomniała sobie ,że przecież nie długo jedzie w trasę więc to będzie dobra okazja ,żeby o nim zapomnieć. Ale czy jej się to uda ?
*************************************************************
Alex podbiegł do drzwi Alisson i zadzwonił dzwonkiem tym czasem Juan. David wyjął kwiaty z samochodu i kiedy go zamknął dołączył do syna. Drzwi oczywiście otworzyła im Alisson.
- O kurcze ale zjawiskowo wyglądasz ! - powiedział Alex.
- Dziękuje skarbie ty też.
Alex tak jak i tata miał na sobie koszulę koloru białego i kamizelkę ale bez marynarki. Spodnie były dopasowane do koloru kamizelki czyli koloru beżowego.
- A więc zapraszam do środka.
Pierwszy wszedł Alex a za nim Juan,David. Wchodząc do środka podał jej kwiaty i szepnął jej do ucha;
- Wyglądasz naprawdę przepięknie.
- Dziękuje.
Kiedy weszli do jadalni czekała tam na nich już Lidia i Ana.
- Mamo, Ana pozwólcie ,że wam przedstawię to jest Alex chłopczyk o którym wam mówiłam a to jego tata Juan.David. A to moja mama Lidia i siostra Ana.
Juan.David podszedł do Lidi pocałował ja w rękę i powiedział;
- Bardzo mi miło panią poznać. Jest pani tak samo piękna jak córki.
- Dziękuje bardzo pan uprzejmy.
Następnie ucałował dłoń Any.
- Miło cie poznać.
- Wzajemnie.
Potem obie panie przywitały się z Alexem.
- Ale śliczny chłopak z ciebie. - powiedziała Lidia.
- Dziękuję proszę pani. Pani też jest piękna.
- O i taki uroczy jak tata.
- A więc co możemy siadać do obiadu. powiedziała Ana.
- Za chwileczkę jeszcze ktoś do nas dołączy.
- O mnie mówisz ? - zapytał Diego wchodząc do jadalni.
- O rajuśku !!! Przecież to ...to ...to jest Diego San Fernandez zwany jako Diablo ! - krzyczał wniebowzięty Alex.
- Synu... - chciał coś powiedzieć J.D ale Alex nie dał mu dokończyć.
- Tato czy ty widzisz to co ja ?!!! To żywy Diego !
- Tak synu widzę ale może troszkę spokojniej ?
- W takiej chwili ty prosisz mnie o spokój ? - zapytał podekscytowany. Przecież to wydarzenie roku stoi przede mną gwiazda piłki nożnej. - powiedział Alex.
Alisson była szczęśliwa ,że sprawiła tyle radości Alexowi. Juan widząc radość syna spojrzał na Ali i powiedział po cichu.
- Dziękuje jesteś kochana.
- E tam.
Kiedy Alex już troszkę się uspokoił Diego podszedł do niego i powiedział;
- Cześć ziomek ! Miło mi cie poznać.
- Mi pana tez.
- Teraz jestem już pan ? Nie idę na to masz do mnie mówić Diego albo Diablo.
- Ale tato...
- Tato na pewno się zgodzi - powiedział Diego i spojrzał w stronę Juana. Davida.
- Skoro sam cie oto prosi to oczywiście ,że możesz tak do niego mówić.
- No widzisz ziomal.
- Nazywa mnie ziomal extra. No to dziś możesz być pewny tato ,że nie zmrużę oka.
Następnie Diego podszedł do J.Davida sie przedstawił.
- Cześć jestem bratem tej ,że ślicznotki.
- Bratem ?!!! - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony Alex.
- Tak nie powiedziała wam.
- No nie jakoś nie miałam kiedy.
- Alisson ?
- Tak aniołku ?
- Skoro on jest twoim bratem to czy ja mogę zostać twoim mężem ?
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Oczywiście ,że możesz zostać moim mężem.
- Widzisz tato zgarnąłem ci ją z przed nosa.
- Synu czy ty za dużo nie gadasz czasem ?
- Ok już jestem cicho.
- Jestem Juan. David miło cię poznać Diego.
- No to teraz możemy już jeść.
Alex oczywiście siedział koło Diega Alisson obok Juana. Davida a Ana i Lidia na przeciw siebie na końcach stołu. Obiad przebiegał w miłej atmosferze rozmawiali ,śmiali się oczywiście Alex był główny prowaderem dobrej zabawy. Juan.David wciąż spoglądał na Ali. Boże jak ta kobieta mu się podoba.- pomyślał. Alisson tez nie mogła się na patrzeć na J.D wyglądał tak przystojnie zresztą jak zawsze. To ich wpatrywanie się w siebie nie uszło uwadze innym siedzących przy stole ale nikt nic nie powiedział by ich nie speszyć. Po skończonym posiłku Diego zabrał Alexa do swojego pokoju Ana pożegnała sie z gośćmi i wyszła. A Lidia zajęła się sprzątaniem po obiedzie. Ali oczywiście chciała jej pomóc ale matka odmówiła mówiąc by Alisson zajęła się gościem. Tak więc Ali zabrała Juana. Davida na werandę.
- Cudowna masz rodzinę chciałbym taka mieć. - powiedział gdy juz siedzieli sami na werandzie.
- Przecież masz syna i rodziców.
- O kim mówisz ?
- No ci państwo którzy ostatnio cie odwiedzili to twoi rodzice prawda ?
- Oni ? Nie oni nie są moimi rodzicami i dzięki Bogu.
- Dlaczego ta mówisz ?
- To moi teściowie.
- Aha. Są aż tacy źli.
- Szkoda gadać może kiedyś ci opowiem dziś nie chcę psuć sobie nastroju i tym samym tobie.
- Ok.
- Może porozmawiamy o tobie ?
- A co chcesz wiedzieć ?
- Na przykład gdzie pracujesz ? I dlaczego nie śpiewasz skoro masz taki piękny głos ?
- Jestem projektantką wnętrz. A nie śpiewam bo...bo mi się nie chce.
- Nie opowiadaj głupot ! Nie wierzę ci.
- No dobra jest inny powód ale ci o nim nie powiem.
- Dlaczego ?
- Bo nie i koniec.
- Ok.
Nie nalegał bo zauważył, że zaczęła się denerwować kiedy poruszył ten temat.
- A ty ? czym ty się zajmujesz ?
- Ja ? Prowadzę firmę budowlaną razem ze swoim wspólnikiem i jednocześnie przyjacielem.
- A konkretnie ?
- No wiesz budowa i wykończenia.
- Aha.
- Powiedz mi coś ?
- Co ?
- Dlaczego taka piękna kobieta jak ty jest wciąż sama ?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie.
- Nie unikaj odpowiedzi tylko powiedz.
- Jestem sama bo chcę. A ty dlaczego jesteś sam ?
- Nie jestem sam przecież mam Alexa.
- Przecież nie pytam o niego tylko o...
- Wiem ale skoro ty udzielasz mi wymijających odpowiedzi to i ja tak robię.
- Ale ty jesteś. Wiesz co ?!!! - szturchnęła go lekko w bok.
Miał już coś powiedzieć ale na werandę wpadł Alex.
- Tato...tato !!!
- Co się stało ?
- Diego dał mi jeden swój puchar !
- To miło z jego strony.
- Ale masz wyjechanego brata.
- Wiem.
Siedzieli jeszcze długo we czwórkę i rozmawiali koło 19.00 Juan. David podziękował za obiad także kolację na która namówiła go matka Ali pożegnał się i pojechał do domu. Wieczorem już w łóżkach oboje myśleli o sobie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 0:59, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 8
NASTĘPNEGO DNIA
Alisson od dłuższego już czasu nie spała tak dobrze jak dziś. Nie wiedziała czy to zasługa wczorajszego dnia czy po prostu sam fakt ,że do jej życia zaczęły powracać kolory. Wiedziała jednak dzięki komu te kolory powracają. To była zasługa Alexa i jego ojca. Ojca o którym nie potrafiła przestać myśleć. Wzięła szybki prysznic a potem wypiła kawę i poleciała do biura. Dzień był dość pracowity mieli dużo zamówień ale dzięki temu szybko jej zleciał. Postanowiła więc wybrać się na zakupy by kupić sobie parę nowych sukienek w końcu od śmierci męża nie chodziła po sklepach taki mały wybryk więc nie powinien jej zaszkodzić. Na zakupach zeszło się jej ze dwie godziny kiedy wychodziła ze sklepu zadzwoniła komórka. Szybko wyjęła ja z torebki.
- Alisson Gomez słucham !
- Cześć Ali co dziś robisz wieczorem ?
- E nic ! A o co chodzi ?
- Bo widzisz mam awaryjna sytuacje.
- To znaczy ?
- Musze iść na przyjęcie a nie mam partnerki czy nie poszła byś ze mną ?
- Dziś ?!!!
- Tak. Proszę tylko mi nie odmawiaj.
- Niech pomyślę. Ok pójdę.
- Dzięki wiedziałem ,że mogę na ciebie liczyć.
- A o której ?
- O 20.00 po ciebie przyjadę.
- Dobrze będę gotowa.
- A i mam jeszcze jedna prośbę masz może jakąś koleżankę która tez by poszła ?
- A po co ci dwie towarzyszki ?
- Mi nie ale przyjaciel nie ma z kim iść a to przyjęcie tylko dla par.
- Ok zobaczę co da się zrobić.
- Dobrze dzięki tylko daj znać.
- Ok. Pa.
- Pa.
Kiedy Juan.David się rozłączył zadzwoniła do Vanessy ale ona niestety nie mogła więc zadzwoniła do Any. Ana nie bardzo chciała się zgodzić ale w końcu dała się namówić.
*************************************************************
- Ok stary załatwiłem ci partnerkę. - powiedział J. David.
- Ale po co ? - zapytał Pablo.
- No przecież nie możesz iść tam sam.
- To tylko ty byś poszedł.
- O nie to nasz wspólny projekt ja nie będę sam zbierał laurów.
- A jak ta dziewczyna będzie jakaś nadęta ?
- Nie sądzę znając Alisson.
- To ,że ona jest miła nie znaczy ,że jej przyjaciółka tez musi być.
- Oj Pablo przecież nie idziesz z nią do ołtarza tylko na przyjęcie.
- To fakt.
- No to teraz kończ to zamówienie i jedziemy do domu przygotować się.
- Ok.
*******************************************************
Była cała podekscytowana na myśl ,że dziś znowu spotka się z Juanem. Davidem. Założyła jedną ze swoich nowych sukienek uczesała się i umalowała a kiedy skończyła poszła do Any zobaczyć jak ona sobie radzi.
- I co gotowa ?
- Prawie.
- E no świetnie wyglądasz.
- Ale wcale się tak nie czuje.
- Dlaczego ?
- Bo idę z obcym facetem na przyjęcie w momencie kiedy mój facet siedzi w domu.
- O kochana zapewniam cie ,że on na pewno nie siedzi w domu !
- Dlaczego tak mówisz ?
- Bo ten twój ukochany nie jest z tych co wieczorem siedzą w domu gdyby tak było teraz był by z tobą.
- No ale powiedział...
- Powiedział...powiedział czy to ważne co powiedział ja wiem ,że jest inaczej.
- Ok jestem gotowa.
- Dziewczęta panowie przyjechali ! - krzyknęła Lidia z kuchni.
- Widzisz jak punktualnie się wystroiłam.
- To świetnie a teraz choć nie dajmy im czekać.
- Ok.
- Proszę cie tylko bądź miła.
- No co ty Ali przecież nie zachowam się źle przy twoim facecie.
- To nie mój facet.
- Tak ci się tylko wydaje.
- Ale ty gadasz głupoty wiesz. Lepiej choć za nim cie spiorę.
Kiedy wyszły z pokoju panowie czekali już w salonie z kwiatami w ręku. Obaj na widok panien oniemieli. Pierwszy otrząsnął się Juan.David.
- Wyglądacie olśniewająco.
- Dzięki.
- A teraz pozwólcie ,że wam przedstawię to mój najlepszy przyjaciel i współpracownik Pablo Valdez. A to Alisson i jej siostra Ana.
Pablo ucałował ręce obu panien i powiedział;
- Miło mi was poznać dziewczyny.
- Nawzajem. - odpowiedziały.
- To skoro już wszyscy się znają możemy ruszać. - powiedział J.David.
- Oczywiście.
Wsiedli do samochodu oczywiście Ali obok J.Davida a Ana obok Pabla.
*************************************************************
Pół godziny po tym jak Alisson pojechała na przyjecie Vanessa przyszła do niej by powiedzieć ,że jednak może iść z nią na to przyjęcie jednak nie zastała jej tylko Diega.
- Sory Vanessa ale ona już pojechała z Ana.
- No nic trudno więc wracam do domu.
- A musisz ?
- Nie a co ?
- To posiedź ze mną miałem oglądać mecz ale go odwołali.
- Ok a masz jakiś pomysł co będziemy robić ?
- Pogadamy możemy popływać w basenie. Po prostu spędzić jakoś miło czas.
- Ok możemy iść na basen i tam sobie pogadamy.
Jednak już kilka minut później pożałowała tego ,że zgodziła się iść z nim na basen. Kiedy zobaczyła go po raz kolejny w spodenkach.
- Co tak stoisz ? Choć do wody !
- Nie wiesz co może jednak chodźmy do domu tam pogadamy.
- Ale dlaczego przecież woda jest ciepła.
- Bo...bo
Nie dokończyła bo złapał ją za rękę i wciągnął do wody wpadła wprost w jego ramiona. Ich oczy spotkały się a serca zaczęły bić coraz mocniej i szybciej. Oboje byli jak zahipnotyzowani Vanessa dostała gęsiej skórki po wpływem ciepła bijącego z ciała Diega. On czując zapach jej perfum i to jak drży natychmiast poczuł rosnące w nim pożądanie. Nagle pochylił głowę i ja pocałował. Kiedy poczuła jego słodkie i gorące wargi na swoich ustach odpłynęła. Zarzuciła mu ręce na szyje i delektowała się tym pocałunkiem. Jego pożądanie wciąż rosło pod wpływem jej gorących malinowych ust czuł ,że za chwile straci kontrolę nad sobą więc przerwał pocałunek.
- Vanessa ja...ja
- Diego proszę...nic nie mów tak będzie lepiej. - powiedziała i wyszła z wody.
- Ale... - Diego stał oniemiały i nie wiedział co ma robić.Po chwili zastanowienia szybko wyszedł z basenu i zaczął ja gonić
- Pa Diego.
Szybko pobiegła do domu zabrała swoje rzeczy i kiedy już kierowała się do drzwi dogonił ja.
- Vanessa poczekaj !
- Spieszę się !
Złapał ja za rękę.
- Nieprawda.
- Diego to co się stało...
- Posłuchaj to co się stało nie było przypadkiem.
- Jak to ?
- Pocałowałem cię bo chciałem.
- Ale dlaczego ?
- Bo cię kocham. Kocham się w tobie już sam nawet nie wiem od kiedy.
- To niemożliwe ?
- A jednak.
- Ale ty jesteś moim przyjacielem ?
- I co z tego ? Czy to oznacza ,że nie mogłem się w tobie zakochać ? Bo jestem twoim przyjacielem.
- Ale ja...
- Ale ty mnie nie kochasz. Wiedziałem ,ale miałem nadzieje, że może... - puścił jej rękę.
- Wiesz co ja sobie już pójdę tak będzie najlepiej.
- Powiedz mi coś ?
- Co ?
- Czy jest szansa na to ,że kiedyś będziesz ze mną ?
- Wolę nie odpowiadać na to pytanie.
- Dlaczego ? Czego się boisz ?
Podszedł do niej i tym razem objął ją w pasie tak ,że od razu przyciągnął ja do siebie tak by mogła patrzeć mu w oczy.
- Diego puść mnie proszę.
- Odpowiedz na pytanie.
- Posłuchaj my nie możemy być razem i tyle.
- Dlaczego ?
- Bo nie i koniec.
- To nie jest odpowiedź.
- Wiesz co mam dość tej głupiej zabawy puść mnie albo cie zatłukę za chwile.
- Jeśli odpowiesz mi szczerze dlaczego to cie puszcze.
- Bo...bo...bo nie jesteś w moim typie i tyle !!! Wystarczy ?!!!
- Nie jestem w twoim typie ? Tak ?
- Tak ?
- To dlaczego odwzajemniłaś pocałunek ?
- Bo mnie zaskoczyłeś.
- Może i cię zaskoczyłem ale czułem tez ,że ci sie podobał.
- Nieprawda !
- Prawda !
- Nie !
- Tak !
- Ni...
Już nie dokończyła bo znowu zakrył jej usta pocałunkiem.
*************************************************************
TYMCZASEM NA BALU
Pablo tańczył z Aną i dzięki temu mogli lepiej się poznać. Okazało się nawet ,że maja wspólne zainteresowania. Oboje uwielbiają oglądać stare filmy ,czytać wiersze i chodzić po górach. Pablowi bardzo spodobała się Ana ale próbował nie okazywać tego. Ana zaś co chwila spoglądała na Pabla kątem oka tez się jej bardzo spodobał. Miał w sobie coś takiego ,że nie potrafiła na niego nie zerkać. Tymczasem J.David i Alisson siedzieli przy stoliku i rozmawiali.
- Dziękuje ci jeszcze raz za to ,że mi dziś pomogłaś.
- Daj już spokój. Szczerze powiedziawszy dawno nie uczęszczałam w żadnym przyjęciu więc taki wypad bardzo mi się przydał.
- Wiesz nie mogę się na ciebie na patrzeć tak pięknie wyglądasz.
- Dziękuje za komplement.
- Może zatańczymy ?
- Chętnie.
Wstał i podał jej rękę.
- A z kim został Alex ?
- Z babcia i dziadkiem.
- Aha.
Kiedy znaleźli się na parkiecie objął ją w tali i przyciągnął do siebie i zaczęli tańczyć. Zapach jej perfum i bliskość jej ciała sprawiła ,że zaczęło mu mocno serce bić. Ona sama zaczęła szybciej oddychać. Ale mimo to jeszcze bardziej się w niego wtuliła czując jego wodę kolońską zapragnęła go pocałować ale nie zrobiła tego. Po skończonej piosence potrzebowała wyjść na świeże powietrze aby ochłonąć.
- Przepraszam muszę iść na dwór.
- Poczekaj pójdę z tobą. Tylko powiadomię Pabla i An.
- Dobrze.
Wyszła na świeże powietrze i zachłysnęła się powietrzem tak mocno by móc uspokoić rozszalałe serce.
- Już jestem.
- Wiesz...
Chciała coś powiedzieć ale sama nie bardzo wiedziała co.
- Ali posłuchaj muszę ci coś wyznać.
- Tak.
- Odkąd cie poznałem bardzo mi się podobasz i...i nie mogę przestać o tobie myśleć. Choć sam nie wiem dlaczego w końcu znamy się dopiero kilka dni.
- Ja mam tak samo.
- Więc może to coś więcej niż tylko zwykła znajomość miedzy nami ?
- Co masz na myśli ?
- Że może między nami coś się rodzi ?
- No ale co ?
- Nie wiem może to miłość.
- Wydaje mi się ,że jesteś w błędzie. Jeśli już to tylko przyjaźń.
- Jesteś pewna.
- A ty nie ?
- Ja nie bo kiedy jestem z tobą to...
Przyciągnął ją do siebie i patrząc jej w oczy powiedział.
- Kiedy jestem z tobą moje serce zaczyna wariować, krew w moich żyłach zaczyna wrzeć ,moje myśli wciąż krążą w koło twojej osoby. Pragnę cię tulić ,całować twoje niewinne czerwone jak malina usta.
Po każdym słowie które do niej wypowiadał zaczynała coraz bardziej mięknąć . Jej serce ponownie zaczęło szaleć a ciało zaczęło go pragnąć. Próbowała nad tym zapanować ale nie bardzo potrafiła. Sprawiał ,że chciała od razu należeć do niego. Ale rozsadek mówił żeby jak najszybciej to zakończyć. Zabronić mu mówić bo inaczej mogą posunąć się za daleko. Tak więc wyślizgnęła się z jego objęć i powiedziała.
- Przestań nie chce tego słuchać !
- Dlaczego ?
- Bo to nie dorzeczne.
- Co jest nie dorzeczne ?
- To co mówisz.
- Ty się boisz. Boisz się ,że mogę mieć racje. Boisz się tego ,że mogłaś mogliśmy się w sobie zakochać.
- Proszę cie przestań.
Stała tyłem do niego więc podszedł do niej i objął ja w tali zadrżała.
- Widzisz ty tez drżysz gdy zbliżam się do ciebie.
- To z zimna.
- Kłamiesz.
Przekręcił ja w stronę do siebie objął jej twarz obiema rekami i powiedział.
- Dlaczego tak bardzo boisz się zakochać ?
- Nie boje tylko nie chcę.
- Dlaczego ? Powiedz mi Alisson dlaczego ?
- Bo...bo...nie i koniec.
- A ja uważam ,że ty już mnie kochasz tylko boisz się tej miłości.
- Jesteś w błędzie nie kocham cie.
- Nie !
- Nie !
- A więc to nie zrobi na tobie najmniejszego wrażenia.
- Co...
Nie dokończyła bo w tym momencie poczuła jego usta na swoich wargach. Były tak gorące i słodkie ,że natychmiast rozchyliła swoje wargi by przyjąć pocałunek. Całował ją czule i namiętnie. Pragnęła by to trwało i trwało. Był taki czuły a zarazem namiętny. Nie wiedziała ile trwał pocałunek ale jej wydawał się trwać wiecznie. Więc kiedy oderwał się od niej i powiedział.
- Widzę jednak ,ze zrobiło to na tobie wrażenie a to oznacza ,że nie jestem ci obojętny.
- Dlaczego ?
- Dlaczego co ?
- Dlaczego mnie pocałowałeś ?
- Bo chciałem udowodnić ,że nie masz racji i dlatego ,że tez tego pragnąłem.
- Więc teraz posłuchaj uważnie ! Nigdy ale to nigdy więcej tego nie rób. Nie chcę i nie życzę sobie tego ! Rozumiesz ?
- Dobrze skoro tego chcesz.
- A teraz odstaw mnie do domu mam dość tego przyjęcia.
- Przyjęcia czy mnie ?
- Jednego i drugiego.
- Rozumiem. A więc choć powiemy Pablowi i Anie ,że juz wychodzimy.
- To idź ja poczekam już przy samochodzie.
- Ok.
******************************************
- Diego jeszcze raz mnie pocałujesz to cie zabije !- krzyczała Vanessa kiedy już wyswobodziła się z jego objęć.
- Więc zaryzykuje. - powiedział i znowu ją pocałował.
- Teraz to już przegiąłeś koleś. - powiedziała i uderzyła go w twarz.
- Kocham cie za to ,że jesteś taka ostra !
- Ty...ty - chciała go znowu uderzyć ale powiedział.
- Nie radze bo znowu cie pocałuje.
Wściekła wyszła z domu jak burza.
- Cholerny Diego ! - powiedziała do siebie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 1:05, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 9
Całą drogę do domu milczała co zauważyła Ana. Więc kiedy tylko znalazły się w domu zapytała ją;
- Ali co się stało ?
- Nic.
- Przecież cie znam i wiem, że teraz się czymś dręczysz.
- Ale nie chcę o tym rozmawiać idę spać. Pa. I dzięki ,ze poszłaś ze mną.
- Nie ma za co. W sumie świetnie się bawiłam z Pablem.
- Porozmawiamy jutro ok ? A teraz pa.
- Ok. Pa. - Ana ucałowała siostrę i tez poszła do siebie.
Alisson szybko się rozebrała z sukienki i poszła pod prysznic chciała zagłuszyć myśli jakie jej krążyły wciąż po głowie.
- Kiedy jestem z tobą moje serce zaczyna wariować, krew w moich żyłach zaczyna wrzeć ,moje myśli wciąż krążą w koło twojej osoby. Pragnę cię tulić ,całować twoje niewinne czerwone jak malina usta.
Odkręciła jeszcze bardziej prysznic i lała sobie po głowie ale nadal słyszała jego głos. Głos pełen czułości, głos który być może mówił prawdę.
- Ty się boisz. Boisz się ,że mogę mieć racje. Boisz się tego ,że mogłaś mogliśmy się w sobie zakochać.
Kiedy skończyła brać prysznic położyła się na łóżku i przypomniała sobie pocałunek. Był taki czuły i słodki a jego usta takie namiętne ale delikatne. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie ,że on nadal trwa. Dotknęła swoich ust. I nagle otworzyła oczy.
- Ali to wariactwo. - skarciła samą siebie.
Przebrała się w pidżamę i poszła spać.
*****************************************************
Pablo tez próbował wydobyć z Juana. Davida co go gnębi ale ten tez nie chciał rozmawiać.
- Ok stary jak chcesz. Więc uciekam do domu jakby co daj znać.
- Ok.
Kiedy Pablo pojechał J. David siadł na kanapę i myślała o pocałunku a potem słowa Ali.
- Jesteś w błędzie nie kocham cie.- Nigdy ale to nigdy więcej tego nie rób. Nie chcę i nie życzę sobie tego ! Rozumiesz ?
Rozumiał i to aż za dobrze. Zabolały go jej słowa. Sądził ,że ona jednak czuje to samo. Był tego nawet pewny. Widać jednak się mylił. Chociaż jej pocałunek i ciało mówiły całkiem coś innego niż ona sama. Ale może jednak chciał myśleć ,że jej ciało i ona tak na niego reagują. Może sam sobie to wyobraził bo pragnął by tak było by odwzajemniała jego uczucia. Zmęczony zadręczaniem się wstał i poszedł pod prysznic. Potem ucałował Alexa i sam poszedł spać.
*******************************************************
Vanessa wściekła wróciła do domu. Jak mogła pozwolić tyle razy dać pocałować się Diego. Jak mogła tak mu ulec. Teraz z ich przyjaźni będą nici. Nie będzie już potrafiła być jego przyjaciółka nie będzie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Jeszcze po tym jak wyznał jej miłość jeszcze bardziej się utwierdziła w tym ,że musi wyjechać by zapomnieć o nim i jego pocałunkach. Tylko czy da rade skoro sama jest w nim zakochana ? Tak jest w nim zakochana czas było to przyznać przynajmniej przed sama sobą.
- Ah dlaczego akurat na niego musiało paść. Czy nie mogłam zakochać się w kimś innym. - powiedziała do siebie.
******************************************
Od przyjęcia minęło kilka dni. Dni w ciągu których ani razu nie spotkała się z J. Davidem ale mimo to nie przestała o nim myśleć. Chyba za ostro go potraktowała bo i on nawet do niej nie dzwonił. Miała trochę wyrzuty sumienia z tego powodu. Ale nie odważyła się do niego zadzwonić. Właśnie sączyła pracę i szła z Vanessa na zakupy do centrum handlowego. Za dwa dni Van wyjeżdża w trasę koncertową i chciała nabyć trochę nowych łaszków.
- Ali powiedz mi tak szczerze czy ty nie tęsknisz za śpiewaniem ?
- Czasami.
- To dlaczego do tego nie wrócisz ?
- Nie jestem na to gotowa. Zresztą te wyjazdy są męczące no i była bym z dala od rodziny.
- Ale ja nie mówię ,że od razu masz dawać koncerty. Możesz na razie wrócić do nagrywania płyt.
- Może kiedyś do tego wrócę ale na pewno nie teraz.
Kiedy tak szły pochłonięte rozmowa nie zauważyły jak na przeciw idzie J.David on zaś wpatrzony w gazetę tez ich nie zauważył i tak zderzył się z Ali.
- Najmocniej pana przepraszam. - powiedziała i nagle dostrzegła z kim się zderzyła.
- Cześć Alisson !
- A to ty ! Cześć!
- To ja przepraszam zaczytałem się.
Chociaż byli dla siebie mili to jednak łatwo było można wyczuć napięcie miedzy nimi.
- Cześć jestem Vanessa przyjaciółka Alisson.
Vanessa postanowiła działać widząc ,że coś wisi w powietrzu.
- Juan. David znajomy Ali. Miło cię poznać.
- Wzajemnie.
- Ok to ja już będę leciał.
- My też spieszymy się. Pozdrów Alexa.
- Dobrze to pa.
- Pa. - odpowiedziały.
Alisson patrzyła jak odchodzi i zrobiło się jej smutno ,że ich relacje tak oziębły.
- No to teraz opowiadaj.
- Ale o czym ?
- Jak to o czym ? O tym przystojniaku.
- E nie ma o czym.
- Nieprawda. Widziałam jak na siebie patrzyliście. I czułam ,że coś jest na rzeczy.
- Oj tam spotkałam się z nim kilka razy pocałował mnie i tyle.
- I co olał cię ?
- Nie.
- Ty jego ?
- Nie chce o tym mówić bo to skomplikowane.
- Wiesz ,że ja lubię takie historie. Choć na kawę i wszystko mi opowiesz.
- Ale ty jesteś uparta.
- Wiem. – zachichotała.
Kiedy Ali już opowiedziała całą historie znajomości z J. Davidem Vanessa powiedziała.
- Wiesz co nie rozumiem cię. Facet jest przystojny podobasz się mu i go nie chcesz !Dlaczego ?
- wiesz dobrze dlaczego.
- No właśnie nie wiem.
- A Thomas.
- Co Thomas ? Jego już nie ma i musisz w końcu sie z tym pogodzić. I dać sobie szanse na nowe szczęśliwe życie.
- Mówisz jak mój brat.
- Bo oboje mamy rację. Czas abyś dała odejść Thomasowi on na pewno by tego chciał.
- Czego żebym zapomniała o nim ?
- Nie ! Tego żebyś była szczęśliwa.
- Ale on wciąż jest w mojej głowie i sercu.
- I zawsze tam będzie bo był twoim mężem mieliście razem dziecko. Ale nie możesz zamykać sobie drogi do szczęścia jeśli się taka droga przed tobą otwiera.
- To czemu ty to robisz ?
- Ja ?!!!
- Tak ty !
- Ale o co chodzi bo nie rozumiem ?
- Dobrze wiesz o co ? Oto co czujesz do mojego brata.
- Nic nie czuje to tylko przyjaciel tak jak i ty.
- Nieprawda. Widziałam jak patrzysz na niego a kiedy biega bez koszulki po domu czerwienisz się. Twoje oczy błyszczą gdy tylko go widzą.
- To jakieś brednie.
- Nie Van nie brednie ty go kochasz tylko nie chcesz tego przyznać.
- Wiesz co nie uda ci się to.
- Co ?
- Zmienić temat rozmawiamy teraz o tobie a nie o mnie. Więc jak dasz temu facetowi szanse czy nie ?
- Nie wiem.
- Jak wrócę z trasy chcę usłyszeć że z ni jesteś bo inaczej cię uduszę.
- Zgoda jeśli ty przyznasz się do swoich uczuć.
- ty mnie tu nie bierz pod włos. Ja i twój brat to całkiem inna bajka.
- Ehe.
- Oj wiesz co chodźmy już lepiej na te zakupy.
****************************************************
Wyglądała jak zawsze pięknie ale niestety potraktowała go chłodno. Od przyjęcia się nie widzieli i tysiąc razy miał ochotę zadzwonić do niej choć na chwilę by usłyszeć jej głos ale za każdym razem kiedy wybrał już numer odkładał po chwili słuchawkę. Bo co niby miałby jej powiedzieć.
- Że żałuje tego pocałunku i tego co jej powiedział.
Nie mógł jej tego powiedzieć bo nie żałował. Gdyby Alex był w domu wtedy on mógłby zadzwonić do niej pod byle pretekstem ale niestety syn pojechał na kilka dni do Rebeki i Paulina. Przez co J. David jeszcze bardziej nie mógł znaleźć sobie miejsca w domu. Siedział teraz w swoi gabinecie i myślał jak zwykle o niej. Myślał i myślał aż w końcu podjął decyzje. Musi z nią porozmawiać i to natychmiast. Wsiadł w samochód i pojechał do niej.
********************************************************
Vanessa właśnie się pakowała kiedy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła w nich stał Diego. Jak zawsze wyglądał extra. I znowu to przeklęte serce zaczęło walić. - pomyślała.
- Hej !
- Hej ! A co ty tu robisz ?
- Pogadamy ?
- No nie bardzo właśnie się trochę pakuje.
- Van ile zamierzasz czasu mnie tak traktować ?
- Jak ?
- Tak.
- Diego nie rozumiem.
- Rozumiesz.
- Proszę cię nie wracajmy do tego. Niech zostanie między nami tak jak jest.
- Tyle ,że ja nie chcę by tak zostało. Tyle czasu ukrywałem ,że cię kocham ale teraz nie zamierzam tego robić ani dla ciebie ani dla nikogo innego.
- Ale...
- Ciii...podaruj mi ta jedna noc. Ta jedna jedyną i jeśli po tej nocy nadal będziesz chciała żebym odszedł tak zrobię. Proszę.
- Diego ja...
- Kocham cie. - powiedział i przyciągnął do siebie całując.
Krew uderzyła jej do głowy w brzuchu czuła latające motylki jego usta pieściły każdy zakamarek jej warg. A kiedy dotknęły jej szyi myślała ,że umrze z podniecenia. Swoimi delikatnymi gorącymi ustami całował każdy centymetr jej ciała. Kiedy zsunął ramiączko jej bluzeczki i zaczął całować jej ramiona schodzą do jej nabrzmiałych czerwonych i stojących sutek. Zapomniała o barierach zasadach i zaczęła sama go rozbierać całując go coraz namiętniej. Jej pocałunki sprawiły ze od razu jego męskość natychmiast stanęła na baczność.
- Chcesz tego ? - zapytał by się upewnić.
- Tak Diego chcę. - wyszeptała mu do ucha.
Wziął ja na ręce i zaniósł do sypialni położył delikatnie na łóżku po czym sam położył się na niej nie ustając w pieszczotach. Była tak podniecona ,że jak najszybciej chciała poczuć go w sobie. Rękoma zaczęła szukać zapięcia od paska kiedy już go rozpięła zaczęła zsuwać mu dżinsy. On zaś zdjął z niej spodenki które i tak niewiele zakrywały. Leżeli już tylko w samej bieliźnie wciąż się pieszcząc. Jej ręka powędrowała do jego męskości gdy ujęła go w dłoń jęknął.
- Van pragnę cię jak cholera. - wyszeptał.
- Ja ciebie tez.
Zrzucił szybko bokserki i zerwał z niej koronkowe błękitne majteczki i wszedł w nią. Wygięła się w łuk jęcząc. Zaczął po woli a z czasem zaczął nabierać tempa co obojgu zaczęło przynosić coraz to większą przyjemność aż w końcu oboje dotarli do celu. Przez chwile świat staną w miejscu byli tylko oni i ich spełnienie.
*********************************************
Zapukał do drzwi. Po chwili otworzyły się i zobaczył Lidie.
- Dobry wieczór czy zastałem Alisson ?
- Tak jest w swoim pokoju proszę wejść.
- Wolałbym aby pani ja zawołała dobrze.
- No dobrze.
- Dziękuje.
Wyszedł na werandę i siadł na bujana ławeczkę. Kiedy wyszła wstał.
- Czy coś się stało ? Coś z Alexem ? - zapytała zatroskana.
- Nie spokojnie z nim wszystko ok.
- A wiec ?
- chciałem pogadać.
- O czym ?
- O nas. To znaczy o mnie i o tobie.
- Proszę nie wracajmy do tego.
- Uważam jednak ,że powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić.
- Wyjaśnić co ?
- Możemy się przejść ?
- Ok tylko powiem ,ze wychodzę by się nie martwiła.
- Ok.
Po chwili już szli chodnikiem wzdłuż ulicy. Nie mógł przestać się jej przyglądać wyglądała tak pięknie mimo iż maiła tylko na sobie bluzkę i dżinsy a nie sukienkę wieczorową.
[link widoczny dla zalogowanych]
- Posłuchaj ! - zaczął. Nie zamierzam cie przepraszać za to co zrobiłem czy powiedziałem.
- Co za szczerość.
- Nie zamierzam bo tego nie żałuje. Może to błąd ,że zakochałem się w tobie ale to się stało i nic nie poradzę. Sam bardzo długo powtarzałem sobie ,że już nigdy się nie zakocham i nie zwiąże. Jednak widać sercu nie można rozkazywać. Rozumiem też dlatego ,że nie mogę zmusić cię byś i ty mnie pokochała. Tak wiec obiecuje ,że już nigdy się to nie powtórzy już nigdy o tym nie wspomnę. Tylko proszę nie opuszczaj przez to Alexa. On bardzo cie po lubił i stał się jeszcze bardziej szczęśliwy niż był odkąd cie poznał...
- J. Davidzie bez względu na to co wydarzyło się między nami nigdy nie zamierzałam zakończyć znajomości z twoim synem. Co więcej chciałam cie przeprosić swoje zachowanie wtedy.Przesadziłam. Tym bardziej ,że miałeś racje i to chyba to właśnie tak wyprowadziło mnie z równowagi.
- Czyli ,że...
- Tak. Chcę powiedzieć ,że też nie mogę przestać o tobie myśleć i być może cie kocham ale...ale boje się zaangażować bo już raz straciłam dwie ukochane osoby i nie chce by to się powtórzyło.
- Ale dlaczego zaraz zakładasz ,że nas stracisz.
- Bo tak jest zawsze kiedy jestem szczęśliwa. Bo po śmierci...po śmierci. - nie potrafiła dokończyć podszedł do niej i ja przytulił mówiąc.
-Ciii ! nie mów jeśli nie jesteś gotowa.
- Po śmierci mojego męża straciłam nadzieję ,ze jeszcze kiedyś będę mogła być szczęśliwa.
- Ale nigdy się tego nie dowiesz jeśli nie zaryzykujesz.
- Wiem lecz mimo to mam obawy.
- Ali ja mogę ci obiecać ,że nigdy ale to nigdy cie nie opuszczę prędzej to ty zostawisz mnie pierwsza.
Spojrzał w jej oczy widział w nich łzy, strach , ból, obawy ale także namiętność a nawet miłość. Pochylił się nad nią i pocałował. Po mimo wątpliwości odwzajemniła pocałunek. Z każda chwila jej obawy zaczęły znikać strach też. Czuła ,że przy nim może być bezpieczna ,że przy nim możliwe jest ,ze zazna szczęścia. Kiedy ja puścił powiedział;
- Kocham cię i jestem gotów poczekać aż będziesz gotowa przyjąć mnie do swego serca.
- Nie Juanie.Davidzie. nie musisz czekać postanowiłam zaryzykować. I dlatego zgadzam się być z tobą. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Szczęśliwy ponownie ja pocałował. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 1:06, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 10
Kiedy skończyli się kochać Diego chciał przytulić się do Van ale ona szybko wstała i powiedziała;
- Ubieraj się i idź do domu !
- Żartujesz ?
- Nie !
- Ale myślałem ,że było ci dobrze ?
- Bo było.
- To w takim razie nie rozumiem twojego zachowania.
- A co tu rozumieć ? Chciałeś sprawdzić czy cie kocham. O tuz nie kocham cie teraz uzmysłowiłam sobie ,że to był tylko pociąg fizyczny.
- Van nie wierze ,że to mówisz. I ,że dla ciebie to był tylko seks dla zaspokojenia potrzeby.
- Ale właśnie tak było. Diego znasz mnie ja się nie wiąże z nikim bo nie mam na to czasu. Ale jak każda kobieta potrzebuje seksu.
- Wiesz ja myślałem ,że cię znam ale widzę, że daleko mi do tego.
- Możliwe. Ok ja idę wziąć prysznic a ty przez ten czas wyjdź.
- Jasne !
Kiedy zniknęła w łazience szybko ubrał się w swoje ciuchy i wyszedł trzaskając drzwiami tak głośno ,że nawet woda która puściła nie zagłuszyła tego trzasku. Łza płynęła jej po policzku. Przez chwile chciała za nim pobiec i powiedzieć ,że to wszystko nieprawda ale powstrzymała się. Zraniła go za co serce pęknie jej z żalu ale nie mogła z nim zostać. Nie mogła się z nim związać. To by nie miało najmniejszego sensu oboje mają prace która wymaga poświęceń i wyjazdów. Więc to by na pewno nie wypaliło. A zresztą miłość przynosi same cierpienia. Sama nigdy jeszcze tego nie zaznała ale miała doskonały przykład na swojej przyjaciółce czy tez własnej matce. Ojciec ich opuścił jak Vanessa miała 10 lat pamiętała dobrze w jaka matka wtedy wpadła depresje ile łez wylała wtedy Vanessa postanowiła nie tracić czasu na miłość która przynosi same straty. Dlatego odesłała Diega by zaoszczędzić tych strat i sobie i jemu.
***************************************
Alisson i Juan.David siedzieli na werandzie przytuleni i rozmawiali nagle usłyszeli pisk opon a po chwili przed domem zatrzymał się samochód Diega wysiadł z niego trzasnął drzwiami i ruszył w stronę domu.
- Cześć brat ! Czyżbyś miał zły dzień ?
- Cześć wam ! Lepiej nie pytaj !
- Aż tak źle ?
- Źle ?!!! To raczej mało powiedziane. Ale w tej chwili nie chce o tym gadać idę do siebie.
- Ok.
Gdy zamknęły się za nim drzwi Ali powiedziała;
- Nie wiem co się dzieje ale czuje ,że nic z tego dobrego nie będzie.
- Nie przejmuj się być może to tylko chwilowy nastrój.
- Oby.
- Przepraszam cie kochanie ale ja już będę leciała bo jutro czeka mnie ciężki dzień w pracy.
- No ja tez muszę rano wstać.
- To poproszę buziaka i już sobie idę.
Pocałowała go i szepnęła do ucha;
- Śnij o mnie.
- Dobrze. A jeszcze coś !
- Tak ?
- Czy nie zechciała byś jutro pojechać ze mną po Alexa do dziadków ?
- Z przyjemnością.
- To pa.
- Pa.
Kiedy odjechał poszła od razu do pokoju brata. Diego siedział na łóżku i pił piwo.
- Przecież ty nie pijesz ?
- Dziś pije.
- Powiesz co takiego się stało ?
- Ali nie wiem czy warto o tym mówić.
- Ok ale gdybyś się jednak zdecydował wiesz gdzie mnie szukać.
- Wiem dzięki.
Pocałowała go w policzek i powiedziała ;
- Dobranoc.
- Wzajemnie.
Wychodząc spotkała Anę.
- A ty co spać nie możesz ?
- Nie bardzo.
- A co stało się coś ?
- Hugo nie odbiera ode mnie telefonów.
- Ana to nie nowość.
- Ale może mu się coś stało ?
- Nie sadzę.
- Mówisz tak bo go nie lubisz.
- Wiesz co daj spokój lepiej pójdę spać za nim się pokłócimy. Dobranoc.
- Dobranoc.
*****************************************
Juan.David wszedł do gabinetu Pabla.
- Cześć !
Pablo jednak nie reagował.
- Powiedziałem cześć !
- A tak cześć !
- A o czym ty tak myślisz ?
- Nie wiesz przypadkiem czy Ana ma faceta ?
- A co wpadła ci w oko ?
- Nie zaprzeczę.
- To cię rozczaruje bo ma.
- Aha.
- Ale przecież ty zamierzasz zostać starym kawalerem ? Więc czemu cię interesuje czy ona jest wolna ?
- Ja tylko tak zapytałem nie zamierzam się jej oświadczyć przecież.
- Nie no pewnie ,że nie.
- Ale ty masz dzisiaj dobry humor ! Tak dobry ,że postanowiłeś sobie pokpić ze starego kumpla.
- A żebyś wiedział ,że mam dobry humor !
- A to dlaczego ?
- A bo zdobyłem panią mego serca.
- No stary to gratulacje. Ale zaraz...zaraz czy ty czasem nie mówiłeś jakiś czas temu ,że już się nie będziesz z nikim wiązał ?
- Mówiłem dopóki nie poznałem Alisson.
- No to życzę wam wszystkiego najlepszego.
- Dzięki. A teraz chodź bo już Japończycy czekają.
****************************************************
Kilka godzin później;
Rebeka właśnie siedziała w ogrodzie i patrzyła jak mąż z wnukiem puszczają latawce kiedy podszedł J.David.
- Dzień dobry ! Przyjechałem po Alexa.
- Nie potrzebnie bo on tu zostaje.
- Przecież umawialiśmy się ,że dziś go zabiorę.
- Ale ty mnie chyba źle rozumiesz on zostaje tu juz na stałe !
- Ty chyba postradałaś zmysły myśląc ,że pozwolę mu tu zostać!
- Tylko spróbuj go zabrać to wezwę policje !
- I co im powiesz ? Że jego rodzony ojciec chce go zabrać do domu a ty się na to nie zgadzasz ? Jeśli tak to proszę dzwoń ! Pożyczyć ci mojego telefonu ?
Rebeka wstała i zamachnęła się chcąc go uderzyć lecz był szybszy złapała ją za nadgarstek i powiedział;
- Nie radze !
W tym momencie dostrzegł go Alex.
- Tato ! Tato ! - krzyczał i biegł w stronę ojca.
Następnie rzucił mu się w ramiona i powiedział;
- Wracamy do domu ?
- Tak synu !
- A nie chciał byś jeszcze u nas zostać. - Rebeka kuła żelazo póki gorące.
- Kocham cie babciu ale tęsknie już do taty i kolegów a także do Ali !
- Ali ?
- No właśnie tato musisz dać mi do niej zadzwonić bo dawno jej nie widziałem i nie słyszałem.
- Nie będzie takiej potrzeby bo ona czeka na ciebie w samochodzie.
- Naprawdę ?!!!
- Tak.
W Rebece aż się zagotowało słysząc o tym.
- Jak śmiałeś przywieść tu ta la...
- Rebeko ! - odezwał się Paulino by powstrzymać żone przed powiedzeniem brzydkich słów przy dziecku.
- Nie jest tym za kogo ją masz.
- Już ja wiem kim ona jest !
Juan.David spojrzał na syna i powiedział;
- Miśku idź się spakuj a ja porozmawiam z dziadkami.
- Dobrze tato.
Kiedy Alex wszedł do domu J. David spojrzał na Rebekę i powiedział;
- Mówiłem ,żebyś jej nie obrażała !
- Tu będę mówić co mi się podoba.
- Jeśli będziesz ja obrażać tu czy gdziekolwiek postaram sie abyś nie widywała Alexa.
- Jeszcze zobaczymy kto nie długo nie będzie go widywać.
- Nadal jesteś przekonana ,że mi go odbierzesz ?
- Jestem tego pewna.
- Obyś się nie udławiła tą pewnością. Do widzenia.
Powiedział i poszedł po Alexa do pokoju.
- Gotowy ?
- Tak tato !
- A więc idź daj im po buziaku i idziemy.
Kiedy wrócił zapytał;
- Tato czy babcia nie lubi Alisson ?
- Chyba tak.
- Tak myślałem.
- Nie przejmuj się czasem tak bywa ,że nie każdy się lubi.
- Aha.
Gdy tylko Alisson zobaczyła Alexa wychodzącego z domu wyszła z samochodu i powiedziała;
- Cześć słonko !
- Ali !!! - krzyknął i rzucił się w jej ramiona.
- Tak dobrze cie przytulic.
- I ciebie. Tylko mam prośbę.
- Jaka słońce ?
- Nie mów do mnie słońce tylko skarbie. Dobrze ?
- Dobrze ale dlaczego ?
- Bo słońce to tak nie po męsku a skarbie to jak do męża ! A przecież ja prawie jestem twoim mężem.
- No tak zapomniałam mężu. - powiedział i się uśmiechnęła.
- Aha to czyli ja już się nie liczę ?- odezwał się J.D udając urażonego.
- nie no ty tez się liczysz. - powiedziała i go ucałował.
- Hym czy ja o czymś nie wiem ? - zapytał Alex zdziwiony tym całusem.
- No wiesz synu kiedy ty wypoczywałeś ja zagarnąłem ci z przed nosa żonę.
- No to piękne buty ! nawet na chwilę nie można zostawić was samych. – powiedział grożąc palcem.
- Nooo !
- To teraz proszę mi chociaż postawić lody na moje złamane serce.
- Ok już się robi wsiadaj i jedziemy na lody.
**************************************************
Diego leżał w łóżku i myślał o wczorajszym zajściu. Przypominał sobie każdą minutę spędzoną wczorajszego wieczoru z Vanessa. Każdy pocałunek, pieszczotę. A potem gorzkie bolesne słowa które od niej usłyszał. Po tym jak się kochali jak była czuła myślała ,że jednak i ona go kocha ale teraz rozwiała na dobre jego nadzieje. Musiał się z tym pogodzić. Musiał zapomnieć. Tylko jak ? No jak ? Pytał sam siebie w myślach. Musi sobie kogoś znaleźć i to natychmiast. To jedyna możliwość by wymazać Van z jego serca. Pomyślał. Już miał rzucić piłka w drzwi by wyładować złość która od wczoraj w nim się zbierała i zbierała. Ale nagle drzwi się otworzyły i zobaczył w nich matkę.
- Diego synu co się dzieje ?
- Nic mamo !
- Mówisz nic ale ja widzę ,że coś ci jest.
- Dam sobie rade mamo. Naprawdę !
- A jak długo masz zamiar nie jeść ? Nie wyszedłeś na żaden posiłek od wczoraj.
- Dziś nie ma apetytu ale nie martw się nie zagłodzę się.
- Dobrze. W razie czego jedzenie jest w lodówce ja teraz wychodzę
- Ok.
Gdy tylko matka wyszła wziął telefon i wykręcił numer.
- Cześć Santos tu Diego !
- Cześć chłopie ! Co jest ?
- Zapisz mnie do ligi na ten sezon.
- No ale miałeś odpocząć.
- Już odpocząłem.
- Jesteś pewny ?
- Tak. I daj znać kiedy wyjazd !
- Ok.
- To nara.
- Nara stary !
Wiedział ,że ani matce ani siostrom się to nie spodoba ale teraz potrzebował tego wyjazdu i powrotu do tego co kocha aby zapomnieć . Był pewny ,że i matka i siostry sobie poradzą. Po tym jak wczoraj widział Alisson z J.D wiedział ,że siostra zaczęła już powoli dochodzić do siebie dzięki czemu i matka się już tak nie martwiła. A co do Any to jej nikt nie przemówi do rozumu aby zostawiła tego idiotę Huga bo była tak w nim zakochana ,że nic do niej nie docierało. Tak wiec mógł spokojnie wyjechać a w razie czego zawsze może przyjechać jeśli ktokolwiek z rodziny będzie go potrzebował.
********************************************************
Rebeka po wyjeździe wnuka od razu zaczęła namawiać męża do złożenia wniosku o opiekę nad wnukiem.
- Paulino tu nie ma na co czekać ! Kiedy on ożeni się z ta kobietą to już nigdy nie zobaczymy wnuka !
- Ale kto ci powiedział ,że on się z nią ożeni ?
- Zrobi to choćby po to by odizolować od nas Alexa !
- Dobrze pomyślę nad tym co mówisz a teraz daj mi pracować !
- Wydaje mi się ,że to cie w ogóle nie obchodzi co więcej ty stoisz po stronie tego degenerata !
- Nieprawda ! Tylko ja w porównaniu z Toba jestem realista i wiem jakie mamy szanse na uzyskanie opieki nad Alexem !
- Dobrze skoro ty nie chcesz tego załatwić ja to zrobię a wtedy się zdziwisz i będziesz mnie jeszcze przepraszał.
Wściekła wyszła z gabinetu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 1:06, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 11
Kiedy następnego dnia Diego poinformował rodzinę ,że znowu ma zamiar wyjechać rozpętała się wielka dyskusja.
- Diego ale jak to ? Miałeś zostać tym razem na dłużej ! – zapytała matka.
- Nie możesz znowu wyjechać i to tak szybko ! – dodała Ana.
- Powiedz jaki jest powód twojego wyjazdu ? – odezwała się Alisson.
- Powód. Jest prosty liga się zaczyna.
- I tylko dlatego ?
- Tak a niby dlaczego ?
- No nie wiem ty nam powiedz ?
- Wiesz ,że to kocham nie ma innego powodu.
- Synu no ale miałeś zostać.
- Wiem mamo ale tak wyszło. Proszę uszanujcie moją decyzje.
- Ok.
- A kiedy znowu przyjedziesz ?
- Nie wiem. A teraz przepraszam ale muszę wyjść.
Kiedy wyszedł matka zaczęła płakać.
- Mamo nie płacz ja z nim porozmawiam jak wróci bo nie wierzę mu ani trochę.
- Jak to ?
- Przypuszczam ,że jest inny powód jego wyjazdu.
- Tak myślisz ?
- Tak.
- Ale jaki ? – zapytała Ana.
- Nie wiem ale się dowiem.
- Dobrze liczymy na ciebie.
*************************************************************
Diego jednak nie spodziewał się takiej reakcji ze strony rodziny. I pękało mu serce kiedy zobaczył oczy matki w momencie kiedy oznajmił swój wyjazd. Ale musiał to zrobić. Musiał uciec od Vanessy od wspomnień i od tej miłości. Pojechał kupić parę rzeczy na wyjazd a kiedy wrócił od razu zgarnęła go Alisson.
- Dobra siadaj i gadaj jaki jest prawdziwy powód wyjazdu ?
-Możesz mnie nie ciągnąc ?
- Gadaj !
- Już powiedziałem. Czego nie zrozumiałaś ?
- Ciebie ! Znam cie i wiem ,że tu chodzi o coś innego.
- Dlaczego tak uważasz ?
- Ty nie umiesz kłamać no i widziałam w twoich oczach ,że chodzi o coś innego.
- Sama sobie to ubzdurałaś.
- Diego nie ufasz mi ?
- Wiesz że ufam.
- To czemu nie powiesz prawdy ?
- Bo nie chce cie w to mieszać.
- Czy to dotyczy Vanessy i ciebie ?
W oczach Diega pojawił się smutek.
- Więc o to chodzi. Dobra mów co się stało ?
-Powiem ale pod jednym warunkiem.
- Jakim ?
- Że nie będziesz z nią o tym rozmawiać.
- A to się jeszcze zobaczy !
- Ok. to nie mówię.
- Nie denerwuj mnie jak nie powiesz to pójdę i sama ją zapytam.
- Ok. siadaj powiem ci.
Kiedy Diego opowiadała o zajściu między nim a Vanessa i o tym jak później go potraktowała Alisson siedziała i nie mogła uwierzyć ,że jej przyjaciółka mogła coś takiego zrobić. Owszem była szalona ,nieprzewidywalna i miała jeszcze kilka wad ale nigdy nie szła z kimś do łóżka dla zaspokojenia potrzeb. To akurat nie było w jej stylu. Pomimo tego ,że była szalona to jednak była bardzo wrażliwa dlatego tym bardziej Ali ciężko było w to uwierzyć. Wiedziała jednak ,że brat nie wymyślił by czegoś tak podłego. Nie powiedziała o tym bratu ale postanowiła ,że pogada o tym z Van.
- Diego ja nie wiem czemu ona tak postąpiła. I przykro mi z tego powodu ale… ucieczka to nie jest rozwiązanie.
- Być może ale jak rzucę się w wir tego co kocham to zapomnę.
- Mylisz się.
- Dlaczego tak uważasz ?
- Zakochany jesteś w niej nie od dziś. Kilka razu próbowałeś o niej zapomnieć i się nie udało. Kilka lat musiało upłynąć abyś powiedział jej co do niej czujesz. A teraz po tym zajściu między wami myślisz że to będzie prostsze ? Skoro wtedy się nie udało.
- No to co mam zrobić ?
- Zostań i pogadaj z nią.
- O nie na rozmowę z nią nie znajdę tyle siły.
- Rozumiem. Nie wyjeżdżaj tylko. Nie ma nawet takiej potrzeby bo ona teraz wjeżdża a jeśli chodzi o zajęcie to ja ci jakieś znajdę.
- No nie wiem.
- Proszę. Mama płakała jak tylko wyszedłeś będzie jej ciężko. No i ja z Aną też cie potrzebujemy.
- Ok zostanę.
- Dzięki kocham cię
- Ja ciebie tez.
- W razie czego to zawsze jestem do twojej dyspozycji.
- Ok.
*************************************************************
Ana pukała i pukała do drzwi narzeczonego ale nikt nie otwierał.
- Hugo gdzie ty jesteś ? – zapytała się sama siebie.
Postanowiła chwilę poczekać na schodach myśląc że wyszedł do sklepu. Ale po pół godziny stwierdziła że czeka na darmo. Wzięła więc telefon i zadzwoniła do niego lecz tez nie odbierał. Wściekła pojechała do domu. Dopiero wieczorem zjawił się u niej ;
- Cześć żabko !
- Gdzie byłeś przez cały dzień ? I czemu nie odbierasz moich telefonów ?
- Zajęty byłem. Pracowałem.
- I nie mogłeś odebrać ?
- Wejdźmy do domu to wszystko wyjaśnię.
- Wyjaśniaj tu na werandzie.
- Przestań traktować mnie jak psa.
- Mówisz czy nie.
- Zaraz ci wyjaśnię ale najpierw daj trochę kasy bo mi potrzeba.
- Nie ma mowy nie tym razem.
- Jak to ? Dlaczego ?
- Nie dam ci skoro nie masz dla mnie czasu.
Teraz to się wściekł. Złapał ją pod rękę mocno przy tym ściskając.
- Posłuchaj lepiej nie podskakuj. Albo dasz mi trochę fory albo koniec z nami.
- Tylko tyle dla ciebie znaczę ? !!!
- Dajesz ta kasę czy nie ?!!!
- Nie ! I puść mnie bo to boli idioto !
- Coś ty powiedziała ? – zaczął nią szarpać.
- To co słyszałeś.
- Ty suko ! – podniósł rękę by ją uderzyć.
- Hej cwaniaku wyskocz do mnie ! – za plecami Huga stał Diego.
- Diego ja tylko…
- No co ? Co chciałeś zrobić. Chciałeś uderzyć moją siostrę ! Tak ?!!!
- Stary nie ! No co ty ja ją kocham.
- Powiem ci tylko jedno słowo i ma cie tu nie być.
- Jakie ?
- W Y P I E R D A L A J !!!
- Ale…
- Żadnego ale bo zaraz stracę cierpliwość i zrobię z ciebie miazgę. Jasne ?!!!
- Tak.
- To już nie ma cię tu !!!
Hugo odszedł. Diego przytulił Ane i weszli do domu.
- Ana nie płacz nie warto to skończony dupek.
- Ale …ale…ohhh
Ana wtuliła się w brata i płakała. Kiedy się już uspokoiła poprosiła by brat nie mówił o tym zajściu matce a potem poszła spać.
*************************************************************
Vanessa właśnie miał kłaść się do łóżka kiedy Ali ją odwiedziła.
- A ty co spać nie możesz ? Czy może stało się coś ?
- Ty mi powiedz.
- Ali o co chodzi bo nie bardzo rozumiem o co pytasz ?
- Powiedz mi dlaczego mu to zrobiłaś ?
- Komu i co ?
- Wciąż nie kumasz ?
- Nie !
- To powiem wprost. Czemu przespałaś się z moim bratem a potem wyrzuciłaś jak psa ? No czemu ?!!! – teraz to już krzyczała.
- Pożalił się tobie. Proszę… proszę a ja myślałam ,że to chłop z jajami jednak widzę, że …
- Van lepiej nie kończ ! Tylko wyjaśnij mi to.
- To nie twoja sprawa.
- Owszem moja bo to mój brat a ty jesteś moją przyjaciółką do cholery ! Więc gadaj !
- Ok. Powiem ci prawdę kochałam się z nim bo tego chciałam ale potem kiedy skończyliśmy uświadomiłam sobie ,że to był błąd.
- Dlaczego ?
- Bo ja z nim nigdy nie będę.
- Ale dlaczego ? Przecież oboje jesteście wolni co stoi na przeszkodzie ?
- Kilka spraw między innymi nasze wyjazdy. Oprócz tego to, że ja nie chcę się angażować by potem nie cierpieć tak jak ty.
- To ,że mi przytrafiło się coś złego nie znaczy ,że i tobie się to przytrafi.
- Być może ale nie będę ryzykować.
- Czyli nie dasz ani sobie szansy ani jemu ?
- Nie !
- To twoja ostateczna decyzja ?
- Tak.
- Ok. ja cie do niczego nie zmuszę. Ale nie dawaj mu więcej w takim razie nadziej ok.?
- Ok.
- Kiedy wyjeżdżasz ?
- Za dwa dni.
- Ok. przyjdę się pożegnać.
- Ok. Ali przepraszam.
- To nie mi należą się przeprosiny. Dobranoc.
-Dobranoc.
Kiedy przyjaciółka wyszła Van usiadła i spojrzała na zdjęcie Diega które wycięła z gazety.
- Diego przepraszam nie mogę inaczej. – powiedziała do fotografii potem przytuliła się do niej i poszła spać.
*************************************************************
Kilka dni później ;
Vanessa wyjechała Ali jeszcze raz pytała przyjaciółkę czy nie zmieni zdania ale ta powiedziała stanowczo ,że nie. Związek Alisson i Juana.Davida kwitł każdą wolną chwilę spędzali razem. Diego zaś postanowił założyć szkołę dla dzieci w wieku od 3 do 18 lat. Szkoła ta miała uczyć dzieci grać w piłkę. Znalazł już miejsce na szkołę teraz potrzebował znaleźć pracowników i załatwić kwestie papierkowe. Ana przestała spotykać się z Hugo ale znosiła to bardzo ciężko wciąż płakała. Rebeka tymczasem złożyła wniosek do sądu o przyznanie praw do opieki nad Alexem. Juan.David nawet niczego nie podejrzewał bo jeszcze nie dostał wezwania na pierwszą sprawę. Dziś była druga rocznica śmierci męża i córki Alisson wybrała się więc na cmentarz. Położyła świeże kwiaty i usiadła na grobie.
- Cześć moje małe słoneczko to ja mamusia. Tęsknię za tobą . Wiesz poznałam fajnego chłopczyka jest starszy od ciebie ale myślę ,że też byś go polubiła. Jest mądry i dowcipny a do tego bardzo grzeczny. Tak bardzo chciałabym abyś tu była. Pamiętaj skarbie ,że mam cię kocha i nigdy o tobie nie zapomni. A teraz porozmawiam z tatusiem dobrze ?
Wiatr zawiał jej we włosy odebrała to jako znak od córki ,że zgadza się na rozmowę z ojcem.
- Cześć kochanie ! Za pewne słyszałeś co mówiłam do Sary. Tak poznałam fajnego chłopczyka ale i nie tylko jego poznałam też mężczyznę. Wspaniałego ma na imię Juan. David Alex ten chłopczyk to jego syn. Mam nadzieję ,że nie masz mi za złe ,że się z nim spotykam ? Jest mi z nim dobrze i kocham go. Ale to nie oznacza ,że zapomnę o was. To się nigdy nie stanie bo jesteście cząstka mnie i zawsze będzie miejsce w moim sercu dla was. Chciałam byś o tym wiedział i nie miał mi za złe ,że próbuję znowu być szczęśliwa i odzyskać wiarę i nadzieję na lepsze jutro. To tyle a teraz całuje was i idę bo jestem umówiona z moimi mężczyznami. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 1:08, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 12
MIESIĄC PÓŹNIEJ;
Alisson wraz z J.Davidem i Alexem siedzieli nad basenem kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Kogo znowu niesie ! – powiedział niezadowolony J.David.
- Mam otworzyć ?- zapytała Ali.
- Nie kochanie ja otworzę.
- Tato a może to babcia ?
- Być może. – powiedział – O zgrozo lepiej nie. – pomyślał.
- Tato poszedł otworzyć a my tym czasem choć rozpalimy grilla.
- Dobrze Ali.
Kiedy J.David otworzył drzwi zobaczył listonosza.
- List polecony dla pana. – powiedział listonosz.
Podpisał pokwitowanie wziął do ręki list i zamknął drzwi. Kiedy zobaczył pieczątkę sądu wiedział ,że to nic dobrego. Ale dopiero kiedy wyjął i przeczytał wezwanie do sądu zagotowało się w nim.
- Przeklęta baba jednak to zrobiła !
W tym momencie do salonu weszła Ali.
- Skarbie co się stało ?
- Wiesz co ten babsztyl zrobił ? !!! – powiedział wściekły.
- Ale kto ?
- Moja przeklęta teściowa ? Przepraszam była teściowa.
- Nie co się stało ?
- Złożyła wniosek o przyznanie jej praw do Alexa !
- Nie mówisz poważnie ?
- A jakże !
- I co teraz ?
- Nic !
- Jak to nic ?
- Przecież mi go nie odbierze. Bo niby na jakiej podstawie ?
- Rzeczywiście masz racje. Nie ma się czym przejmować.
- Właśnie choć wracamy do Alexa i robimy grilla.
- Poczekaj właśnie szłam do kuchni po jedzenie.
- Aha to ty idź już tam a ja wszystko przyniosę.
- Dobrze. Kocham cię.
- No ja myślę. – powiedział i puścił do niej oczko.
*************************************************************
Ana właśnie szykowała się na spotkanie z Pablem. Dzięki Alisson i J.Davidowi zaczęła się od tygodnia spotykać z nim. I właśnie dziś zaprosił ją na kolacje. Mimo iż wciąż nie mogła zapomnieć o Hugu to jednak postanowiła dać sobie szansę na poznanie kogoś innego. Z Pablem czuła się dobrze doceniał ją i szanował. Zawsze kiedy miał się spóźnić czy nie pojawić na spotkaniu uprzedzał ją a potem jeszcze dzwonił by choć przez chwilę z nią porozmawiać. Hugo był całkowitym przeciwieństwem Pabla co do takich spraw. W ogóle był jego przeciwieństwem. Ana nie wiedziała czy kiedykolwiek miedzy nią a Pablem będzie coś więcej ale nawet jak przyjaciel czy kolega był dobrym towarzyszem. Dlatego zawsze cieszyła się na spotkanie z nim. Tak też było i dziś. Ktoś zapukał do drzwi.
- Wejdź !
- No Ana aleś się odwaliła !
- Diego nie nabijaj się.
- Ja się nie nabijam mówię tylko ,że pięknie wyglądasz.
- Aha to dziękuje . Ale jestem tak zdenerwowana ,że odebrałam to inaczej.
- Rozumiem. Ok idę nie zawracam ci głowy. Miłego wieczoru.
- Dzięki.
*************************************************************
Vanessa wczoraj wróciła z trasy ale było już późno więc dopiero dziś postanowiła odwiedzić przyjaciółkę no i Diega któremu miała coś ważnego do powiedzenia. W czasie wyjazdu miała czas aby wszystko sobie przemyśleć i dzięki temu zrozumiała ,że tak bardzo kocha Diega iż postanowiła jednak zaryzykować i dać im szansę. Była taka szczęśliwa. Szykowała się całe popołudnie na to spotkanie. Wieczorem gdy była już gotowa wsiadła do samochodu i pojechała do Alisson. Wiedziała ,że przyjaciółka jest już w domu bo wcześniej zadzwoniła do Any by się upewnić. Podeszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem. Drzwi otworzyła Lidia.
- Van skarbie jak dobrze cię widzieć !
- Dobry wieczór !
Lidia ucałowała Vanessę i powiedziała;
- Ali jest w salonie razem z gośćmi.
Kiedy Vanessa weszła do salonu Alisson od razu poderwała się z kanapy i podbiegła do przyjaciółki ją uściskać.
- No nareszcie jesteś tak tęskniłam !
- Ja też i to bardzo.
Następnie przywitała się z Alexem i J.Davidem.
- Dobra a teraz siadaj i opowiadaj jak było !
- Wspaniale było więcej fanów niż miało być . Co prawda mało mogłam odpocząć bo grałam koncert za koncertem ale było warto. A co tam u was ?
- U nas ? U nas świetnie prawda kochanie ? – powiedziała i spojrzała na J.Davida.
- Rewelacyjnie.
- Aha to kiedy ślub ?
- Van..
- No co ? Skoro się kochacie to dlaczego byście nie mieli wziąć ślubu ?
- Przyjdzie na to czas. – J. David
- To wtedy była byś moja mama już tak naprawdę ? – zapytał zadowolony.
- Tak słoneczko.
- Tato jutro kupujesz pierścionek zaręczynowy i koniec ! – powiedział tonem nie uznającym sprzeciwu.
- Dobrze synku .
- A propo gdzie jest Diego ?
- Wyszedł ale powinien wrócić nie długo.
- To dobrze.
- A czemu pytasz ?
- No jak to czemu z nim też chcę się przywitać !
- No tak.
- Kochana moja my już pójdziemy bo jest późno a ty sobie porozmawiaj z przyjaciółką. Jutro się zobaczymy dobrze ?
- Dobrze kotku.
Pocałował ją następnie pożegnał się z Van i Lidią. Alex zrobił dokładnie to samo i dodał;
- To jutro Ali jesteśmy tu z pierścionkiem. – Alex.
- Dobrze kochanie. Dobranoc.
- Dobranoc.
Kiedy wyszli Vanessa zaciągnęła Alisson na werandę.
- Co jest ?
- Posłuchaj muszę koniecznie pogadać z Diego.
- A dlaczego koniecznie ?
- Bo mam mu coś ważnego do powiedzenia.
- A powiesz mi co ?
- Dowiesz się w odpowiednim momencie.
- Ale ty jesteś !
- Oj Ali…
Nie dokończyła bo w tym momencie podjechał samochód Diega.
- Jak wyglądam ?
- Cudownie . A to tyś się tak wystroiła dla niego ?
- Nie !
- Dobra… dobra . Ja się tak właśnie zastanawiałam dla kogo to. Ale teraz już wiem.
- Dobra zamknij się bo wysiada z samochodu.
Diego wysiadł i zamiast ruszyć w stronę domu podszedł do drugich drzwi samochodu by je otworzyć. Vanessa już chciała podbiec by rzucić mu się na szyję ale kiedy z samochodu wysiadła długo noga piękność stanęła jak wmurowana. Nie mniej zdziwiona była Alisson. Kiedy piękność już wysiadła oboje podeszli do Van i Ali.
[img][link widoczny dla zalogowanych][/img]
- Cześć siostra ! Witaj Van !
- Cześć !
- Cześć Diego ! - ledwo udało się powiedzieć Van.
- Jessica przedstawiam ci moją siostrę Ali i jej przyjaciółkę Vanessę. A to Jessica.
- Cześć dziewczyny miło mi !
- Jessica to moja dziewczyna. – sprostował
- Twoja co ? – zapytała jeszcze bardziej zdziwiona Ali.
Vanessa słysząc tą nowinę poczuła jak robi się jej słabo. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Poczuła, że łzy napływają jej do oczu więc czym prędzej schyliła głowę by Diego tego nie zauważył.
- Moja dziewczyna !
- Ale od kiedy ?
- Jesteśmy już razem dwa tygodnie.
- I dopiero teraz nam ją przedstawiasz ?
- Tak. I właśnie teraz idę przedstawić ją mamie i An. Wy też idziecie ?
- Van idziesz ? – zapytała Ali.
- Nie ! Muszę już uciekać wpadnę do ciebie jutro to pogadamy. Pa.
- Ale…
Za nim Ali cokolwiek powiedziała Vanessa wsiadła do samochodu i odjechała. Dopiero wtedy do Alisson dotarło co przyjaciółka mogła chcieć powiedzieć jej bratu.
*************************************************************
Kiedy Pablo zobaczył Anę w tej sukni poczuł jak krew napływa mu do głowy a serce natychmiast przyspiesza. Wyglądała tak seksownie a zarazem niewinnie.Podszedł by się przywitać.
- Witaj piękności !
- Witaj ! – odpowiedziała i obdarzyła go najpiękniejszym uśmiechem jaki widział.
- Przy tobie czuję się jak żebrak.
- Daj spokój Pablo wyglądasz świetnie.
- Ok jedziemy więc.
- Oczywiście.
Wieczór spędzili cudownie rozmawiając i tańcząc a przy tym wciąż się śmieją bo tak świetnie się razem bawili. Każde ich spotkania były udane ale dziś było inaczej. Czuli się jakby znali się już dłuższy czas a nie zaledwie miesiąc. Pablo odwiózł Anę do domu dopiero o 2.00 w nocy. Przy pożegnaniu Ana sama pocałowała Pabla w policzek po czym on złapał ją w tali przyciągnął do siebie i zatopił swoje usta w jej słodkich wargach. Nie protestowała bo tak samo jak on pragnęła tego pocałunku od dawna tylko bała się do tego przyznać. Był to czuły i namiętny pocałunek i gdyby teraz nie stali pod jej domem pewnie posunęli by się dalej. Nie chętnie oderwali się od siebie.
- To dobranoc księżniczko.
- Dobranoc. Zadzwonisz jutro ?
- Oczywiście.
- Pa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 1:09, 07 Paź 2010
|
|
Do obsady dołącza ;
DAVID ZEPEDA - Thomas (Gregorio)
ALEJANDRA LAZCANO - Clara
[b]ODCINEK 13
Vanessa leżała na łóżku łzy spływały jej po policzkach. Nie mogła sobie darować ,że tak długo zwlekała z wyznaniem Diego ,że go kocha a teraz było już na to za późno. Diego znalazł sobie już dziewczynę i to do tego jeszcze taka piękną. Van była załamana teraz jej szanse są znikome na to ,że kiedykolwiek będzie z Diegiem. Gdy tylko sobie o tym pomyślała zaczynała jeszcze bardziej płakać.
- Cóż idiotka z ciebie Vanesso ! – powiedziała do siebie. Masz za swoje.
Płakała tak długo aż zasnęła.
*************************************************************
Alisson wstała wcześnie rano mimo iż nie było takiej potrzeby bo miała wolne ale to co miała do załatwienia nie mogło czekać. Ubrała się szybko wypiła tylko kawę zostawiła kartkę ,że wychodzi i pojechała. Kiedy zatrzymała się już pod domem Rebeki i Paulina Montano. Wzięła głęboki oddech i wysiadła z samochodu podeszła do wielkich czarnych dębowych drzwi i zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyła zgrabna młoda kobieta ubrana w fartuch za pewne służąca.
- Dzień dobry czy zastałam panią Rebeke ?
- Dzień dobry . Tak zaraz powiadomię a jak się pani nazywa ?
- Alisson .
- A była pani umówiona ?
- Nie ale jak pani powie moje imię jestem pewna ,że pani Rebeka mnie przyjmie.
- Dobrze proszę nich pani wejdzie do holu.
- Nie trzeba poczekam na zewnątrz.
- Dobrze .
Kiedy służąca się oddaliła Ali zaczęła rozglądać się po posiadłości. Przed domem był mały ogródeczek ale bardzo zadbany pełen róż i orchidei na wprost drzwi jakiś kilometr dalej stała piękna marmurowa fontanna a w środku ogródka był strumyczek . Droga prowadząca do domu była wyłożona kolorowa kostką a po środku niej biegł napis Montana. Reszta terenu była pokryta piękną świeża zieloną trawą. Na ganku którym Ali czekała na Rebeke po prawej stroni stał piękny okrągły szklany stolik ozdobiony złotymi kwiatami i dwa fotele z białej skóry. A po lewej stronie stały kwiaty w doniczkach różnego rodzaju. Widać Rebeka kocha kwiaty tak samo jak Ali. Już miała podejść by powąchać je ale właśnie na ganku pojawiła się Rebeka.
- Czego pani tu szuka ? Jak pani w ogóle śmiała tu przyjechać ? – zapytała oburzona Rebeka.
- Dzień dobry pani. – powiedziała Ali spokojnym tonem.
- Zadałam pytanie ?
- Chciałam z panią porozmawiać o pani wnuku.
- A co z nim ? Stało się coś ?
- Nie Alexowi nic nie jest.
- Więc o co chodzi ?
- Przyjechałam do pani by prosić ją o wycofanie wniosku o opiekę nad Alexem.
- Słucham ?!!! Chyba się przesłyszałam ?
- Nie. Nie przesłyszała się pani.
- No to ma pani tupet żeby tu przyjechać i prosić mnie oto.
- Ja po prostu kocham pani wnuka i pani zięcia i…
- To już nie jest mój zięć. Zresztą nigdy nim nie był !
- To jest nie ważne. Ważne jest to ,że J.David kocha Alexa a Alex jego . Dba o niego a pani chce ich rozdzielić nie wiadomo czemu ?
- Bo tak ! Nie będę tłumaczyć się przed kimś takim jak pani !
- Ja pani nie każę proszę tylko by pani wycofała wniosek.
- Jeśli tego nie zrobię to co ?
- To pani przegra.
- Oj nie kochaniutka ja nigdy nie przegrywam.
- Proszę panią niech pani tego nie robi.
- A co z tego będę miała ?
- A co pani chce pieniędzy ? J Nie bo ma pani ich dużo więc czego ?
- Powiem ci tylko nie wiem czy jesteś w stanie to zrobić.
- Proszę mówić.
- Jeśli rozstaniesz się z J.Davidem wycofam wniosek jeśli nie to nie wycofam.
- Ale dlaczego mam go zostawić ? Przecież mnie pani nie zna a już mnie pani skreśliła.
- Głównie chodzi mi o niego nie o ciebie dziecko. A więc jak ?
Alisson stała przez chwile zamyślona . Nie mogła uwierzyć ,że na świecie są aż tak podli ludzie jak ta kobieta.
- Zastanowiłam się. I postanowiłam powiedzieć pani ,że widzimy się w sądzie w takim razie. Mam nadzieję ,że kiedyś Bóg wymierzy pani sprawiedliwość za pani podłość. Do widzenia pani.
Ali szybko wsiadła do samochodu i odjechała. Rebeka weszła do domu wściekła.
*************************************************************
Clara leżała na beżowej kanapie z noga wyciągnięta przed siebie . Noga była położona na stosie poduszek z powodu gipsu jaki miała założony na nogę. Wczoraj kiedy myła okna spadła z krzesła i to tak nie fortunie ,że złamała nogę i konieczny był gips. Tak więc wychodzenie z domu miała z głowy na co najmniej miesiąc. Teraz Thomas będzie musiał przejąć trochę jej obowiązków domowych no i robienie zakupów. Czego bardzo nie lubił. W ogóle Thomas nie lubił wybierać się do miasta odkąd przeprowadzili się do Meksyku. Czasem zachowywał się jakby się czegoś bał albo ukrywał. Ale kiedy go oto pytała kategorycznie zaprzeczał i twierdził ,że on po prostu nie lubi dużych miast i woli małe wioski. Ale teraz nie będzie miał wyjścia i będzie musiał wyruszyć w miasto. Po mimo tego ,że nie był chętny robić zakupów to jednak był z niego bardzo dobry człowiek. Miał córkę z poprzedniego małżeństwa którą bardzo kochał i o która bardzo dbał. Kiedy się poznali był człowiekiem zamkniętym w sobie ale z czasem Clarze udało się do niego dotrzeć i zdobyć jego serce. I tak byli ze sobą już od roku nie długo mieli wziąć ślub. Chcieli tylko poczekać aż firma która Thomas niedawno założył zaczęła przynosić większe zyski. A potem wezmą piękny ślub co prawda nie będzie to ślub kościelny bo Thomas był rozwodnikiem ale cywilny też satysfakcjonował Clare. Już sobie wyobrażała jak będzie tego dnia wyglądać. Ubrana w piękna złota suknię opinającą jej piersi i obciskająca jej zgrabne ciało kończąca się przed kolanami . Pogrążona w myślach nie zauważyła kiedy Thomas wszedł do domu. Dopiero kiedy pocałował ją w czoło i zapytał ;
- Jak się czujesz ?
Spojrzała na niego i powiedziała;
- Mogło by być lepiej.
- Musisz wytrzymać.
- Wiem tylko nie wiem czy ty wytrzymasz.
- Ja ? A co ja mam do tego ?
- No wiesz przejmiesz trochę obowiązków jeden trzeba spełnić już dziś.
- Jaki ?
- Zakupy !
- Wiedziałem ! Czułem to. No ale skoro nie mam wyjścia to ok.
- Ale kto w tym czasie zostanie z Mariką ?
- Zadzwonię do mamy.
- To może ona zrobi zakupy ?
- Nie. Bo lista jest długa a nie chce by mama dźwigała to wszystko.
- Aha ok. to ja pojadę po zakupy. Tylko teraz wezmę kąpiel i coś zjem dobrze ?
- Oczywiście.
Pocałował ją i poszedł na górę.
*************************************************************
Diego właśnie prowadził lekcję kiedy jeden z pracowników podszedł do niego i powiedział ,że w biurze czeka na niego jakaś kobieta. Wiedział ,że to Jess i dlatego nie spieszył się tylko dokończył lekcję i dopiero poszedł do biura. Siedziała w jego fotelu za biurkiem i piłowała paznokcie . Gdy go dostrzegła natychmiast wstała i podbiegła do niego mówiąc;
- Cześć misiaczku ! Jak możesz kazać mi na siebie tyle czekać ?
- Jess daj spokój wiedziałaś ,że pracuje. Więc po co przyszłaś? Po pracy i tak mieliśmy się spotkać.
- Tak wiem ale stęskniłam się za Toba.
- Wróć do domu i poczekaj tam na mnie.
- Dobrze ale pod jednym warunkiem.
- Jakim ?
- Jeśli szybko się mną zajmiesz to sobie pójdę.
- Że co ?
- No kotek wiesz o czym mówię.
- Jess tu jest szkoła ! Szkoła dla dzieci !
- No to co ? Przecież możemy się zamknąć.
- Nie no ty już kompletnie oszalałaś !
- Ale misiu ja cię tak pragnę.
- Nic z tego nie będę tego robił tutaj ! Poczekaj na mnie w domu.
- Ojej ale ty jesteś !
- Jess !
- No dobra już idę. Ale widzę cię po pracy u mnie.
- Dobrze.
Kiedy Jess wyszła Diego usiadł w fotelu i włączył monitor . Miał zamiar zrobić obliczenia z tego tygodnia ale zamiast tego przed jego oczami ukazał się obraz Vanessy która tak pięknie wczoraj wyglądała. Od kiedy ponownie ją zobaczył nie mógł o niej zapomnieć. Wyglądała tak pięknie ,że w pierwszej chwili miał ochotę ją przytulić i złożyć pocałunek na jej ustach na znak jak bardzo się cieszy ,że wróciła. Ale niestety nie mógł tego zrobić. Bo Vanessa go nie kochała a w dodatku była z nim Jess. Właśnie Jess związał się z nią by zapomnieć o Van .No i dlatego ,że była piękna ale Diego po mimo jej urody nie potrafił jej pokochać. Może za szybko chciał to zrobić a może jednak już nigdy nikogo tak nie pokocha jak Vanessy. Ale musiał i chciał spróbować związać się z kimś by szybciej zapomnieć o Vanessie. A że akurat poznał Jess na jednej z imprez dobroczynnych to czemu by nie spróbować z nią. Tym bardziej ,że to ona pierwsza dała mu numer telefonu. Fakt długo się zastanawiał nim do niej zadzwonił ale jednak kiedy zrobił już ten pierwszy krok to potem był kolejny i kolejny. Aż w końcu zostali para. A kiedy to się już stało postanowił przedstawić ja rodzinie bo być może z czasem pokocha ją choć trochę i zaplanują ślub. Zamknął oczy i wyobraził sobie siebie stojącego przy ołtarzu i czekającego na swoją pannę młoda co prawda nie na ta co chciał ale przez chwilę chciał poczuć jak to naprawdę może wyglądać i jak człowiek czuje się w takiej chwili. A więc stał przed ołtarzem w szarym garniturze i czekał obok niego stał jego kumpel z drużyny jako jego świadek kiedy panna młoda weszła do kościoła wszyscy goście wstali by móc podziwiać jej piękną suknię . Gdy już dotarła do ołtarza i podniosła welon Diego zamiast Jess ujrzał twarz Vanessy. Natychmiast otworzył oczy.
- Boże czy ja kiedyś zapomnę o tobie ? – zapytał sam siebie.
Nie tylko zawładnęła jego sercem ale jak widać wyobrażeniami tez. By przestać o niej myśleć
Wstał i wróciła na lekcje do dzieci z drugiej grupy która właśnie o tej porze zaczynała swoje lekcje. Ta lekcję miał prowadzić Samson Ale Diego zwolnił go do domu mówiąc ze sam ją przeprowadzi.
*************************************************************
Juan. David właśnie wraz z Alexem stali w sklepie jubilerskim i nie mogli zdecydować który kupić pierścionek. Stali już tak godzinę i wciąż nic konkretnego nie wybrali.
- No synu który bierzemy pierścionek ?
- Nie wiem tato. Tyle tu tego.
- Wiem ale skoro obiecałeś ,że dziś przyjdziemy z pierścionkiem to teraz wybieraj !
- To kara ?
- Nie . Kara by była gdy bym nie chciał podarować jej tego pierścionka ale chcę.
- No dobra to ten.
- A ten nie lepszy ?
- Nie ten.
- Ale…
- Tato ! Żartujesz sobie ze mnie czy co ? Każesz wybierać a potem sprzeczasz się ze mną.
- Oj synu… synu ja żartowałem oczywiście ,że bierzemy ten.
- No to ok. A teraz idziemy na lody.
- O nie ! Teraz to idziemy po kwiaty i coś na kolacje kupić. Myślisz ,że oświadczę się jej tak byle jak ?
- No nie ! –
- No właśnie.
- No to idziemy na inne zakupy ale potem na lody albo ciacho !
- Dobrze będą lody albo ciacho.
*************************************************************
Thomas nie lubił robić zakupów tym bardziej w tym centrum handlowym ale tylko tu można było dostać wszystko czego potrzebował. Najpierw odwiedził sklep z pieczywem potem poszedł do chemicznego i na koniec do supermarketu. Alisson w drodze do domu tez postanowiła zajechać do centrum by kupić parę drobiazgów . Zaparkowała więc samochód i ruszyła w stronę drzwi. Thomas po zrobieni zakupów w supermarkecie cały obładowany ruszył do wyjścia. Kiedy Alisson była już przy drzwiach nagle grupka osób obładowana zakupami zaczęła wychodzić z centrum więc stanęła z boku i czekała Az wyjdą by potem ona mogła wejść. Nagle wśród tych osób dostrzegła mężczyznę miał na sobie niebieską koszulkę i dżinsy był dobrze zbudowany. Nie wiedziała w pierwszej chwili dlaczego ten facet przykuł jej uwagę ale dopiero kiedy dokładniej spojrzała na jego twarz zrozumiała. To był on. Albo jej wyobraźnia robiła sobie żarty. Albo naprawdę to był on. Pomyślała. Spojrzała jeszcze raz i zbladła. Zaczęło brakować jej powietrza. Nie ! To niemożliwe ! powtarzała sobie w myślach . To nie może się dziać naprawdę. To nie realne ! To tylko mój wymysł. Tłumaczyła sobie próbując złapać powietrza. Była w takim stanie ,że nie dała rady nic zrobić . Nogi odmówiły jej posłuszeństwa choć tak bardzo chciała pobiec za tym mężczyzna i dokładniej spojrzeć na jego twarz by upewnić się ,że to dzieje się naprawdę. Ale nie mogła nie potrafiła się ruszyć. W takim momencie zabrakło jej siły a jednocześnie ogarnęła panika. Mężczyzna wsiadł już do samochodu i odjechał a ona nadal stała. Dopiero jakaś Kobie ta ją zaczepiła i powiedział;
- Dobrze się pani czuje ? Bo źle pani wygląda.
- Ja…ja…tak czuje się dobrze.
- Czy na pewno ? Może w czymś pomóc ?
Nagle z oczu Ali zaczęły płynąc łzy. Nie wiedziała czy to co przed chwila było prawda czy tylko jej wyobraźnią. Ale wiedziała ,ze nie jest w stanie teraz wrócić sama do domu. Więc poprosiła kobietę by ta z jej telefonu zadzwoniła do J.Davida i poprosiła by tu po nią przyjechał. Kobieta zrobiła o co poprosiła a potem doprowadziła ją do samochodu bo tam Ali miała czekać na J.Davida.Kiedy tylko przyjechał natychmiast jeszcze roztrzęsiona przytuliła się do niego i powiedziała;
- Nie pytaj o nic tylko zabierz mnie stąd.
- Dobrze kochanie. Tyko zamknę twój samochód skoro ma zostać na tym parkingu przez całą noc. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 1:10, 07 Paź 2010
|
|
ODCINEK 14
Juan.David zabrał Alisson do swojego domu bo go oto poprosiła. Nie chciała wracać do siebie bo nie chciała by matka zobaczyła ja w takim stanie. Kiedy już weszli do domu Ali usiadła na kanapie a J.David poszedł do kuchni po szklankę wody dla niej. Tym czasem Alex powiedział;
- Nie smuć się bo i mi jest smutno.
- Przepraszam skarbie ale nie potrafię dziś przestać się smucić.
- Może kiedy tata da ci prezent to przestaniesz się smucić.
- To tata ma dla mnie prezent ?
- Tak ale nie powiem jaki !
- No jasne.
J.D podał Ali szklankę z wodą i tabletki na uspokojenie. Potem zwrócił się do syna.
- Alex zostawisz nas samych chciałbym porozmawiać z Alisson. Dobrze synu ?
- Dobrze tato !
Alex biegiem poleciała na górę do swojego pokoju. Następnie J.D usiadł koło Ali i zapytał;
- Czy powiesz mi co się stało ? Czy nadal nie chcesz o tym rozmawiać ?
- Ja … ja dziś widziałam swojego męża. – powiedziała jednym tchem
Juan David siedział oszołomiony wyznaniem ukochanej i przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Jednak kiedy szok minął zapytał;
- Jesteś pewna ?
- No właśnie nie . Ale ten człowiek wyglądał jak mój mąż. I jeśli rzeczywiście to był on ? – powiedziała a z oczu znowu zaczęły płynąć jej łzy.
- Kochanie to nie możliwe ! Może po prostu widziałaś kogoś bardzo podobnego ?
- Nie wiem. Nie jestem pewna. Być może masz rację.
- Uspokój się już proszę cię.
- Przytul mnie proszę. Dziś potrzebuje cię jeszcze bardziej niż zawsze.
Przytulił ją do siebie. Kiedy słyszała bicie jego serca i czuła jego silne ramiona czuła się bezpieczna. Strach i zdenerwowanie zaczęły ustępować. Nawet nie spostrzegła się kiedy zasnęła. Gdy Ali usnęła J.D wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do sypialni tam przykrył ją kocem i poszedł bawić się z synem.
*************************************************************
Diego zamiast pojechać do Jess tak jak jej to obiecał pojechał prosto do domu. Nie miał dziś ochoty na spotkanie z nią a tym bardziej na sex. Wziął szybki prysznic i poszedł do kuchni żeby coś zjeść. W lodówce stał dla niego obiad matka wiedziała ,że może wrócić późno dlatego zostawiła mu obiad. Szybko go sobie odgrzał i siadł do stolika by zjeść. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi wstał i poszedł otworzyć. W drzwiach stała Vanessa.
- Cześć ! Jest Alisson ?
- Cześć ! Nie jeszcze jej nie ma. – odpowiedział chłodno.
- Ok. Wpadnę później.
- Jak chcesz.
Już miała odejść ale jednak przystanęła i zapytała;
- Dlaczego taki jesteś ?
- Jaki ?
- Taki chłodny ?
- A czego się spodziewałaś po tym jak ostatnim razem mnie potraktowałaś.
- Diego ja…
- Tak wiem. Chciałaś się tylko zabawić. No i się zabawiłaś. Ale teraz nie oczekuj ,że wciąż będę twoim przyjacielem .
- Wcale tego nie oczekuje. Myślałam tylko ,że może…
Nie dokończyła patrzyła w jego piękne brązowe oczy i nie wiedziała co powiedzieć. Co miała mu powiedzieć iż oczekiwała ,że po jej powrocie będą razem. Że kocha go bardzo i nie może przestać o nim myśleć. Że pragnie jego pocałunków ,jego dotyku i czułości. Zastanawiała się kiedy jej przerwał;
- Vanessa mówię do ciebie ! Czego oczekiwałaś ? Odpowiedz.
- To … to już nie ważne. Mam tylko nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz. To na razie pa. – powiedziała i napięcie się odwróciła i zaczęła iść w stronę samochodu. Ale zaraz podbiegł do niej złapała w pół i odwrócił w swoją stronę tak aby mógł spojrzeć w jej oczy.
- Puść mnie. Proszę.
- Odpowiedz mi na pytanie a wtedy cię puszcze.
- Diego…
- Odpowiedz.
- Nie !
- Dlaczego ?
- Bo nie !
- Ok. to będziemy stali tu dotąd aż mi nie odpowiesz.
- Denerwujesz mnie.
- Posłuchaj jesteś przyjaciółką mojej siostry i kiedy będziesz do niej przychodzić chcę wiedzieć jak mam się w stosunku do ciebie zachowywać.
- Zachowuj się jak chcesz. Masz ochotę być oziębły ? Bądź ! Masz ochotę mi dogryzać rób to ! Ale teraz mnie puść !
- Ok. Jak chcesz. – zrobił co kazała.
W jej oczach pojawiły się łzy czym prędzej się odwróciła. I zaczęła iść. Nie zdążyła postawić trzech kroków jak złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie a następnie wbił swoje usta w jej. Z początku zaczęła się wyrywać ale kiedy poczuła jego język w środku i słodkość jego ust odpuściła. Zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła odwzajemniać pocałunek. Jego usta były gorące czułe a pocałunek namiętny. Tak namiętny i słodki ,że zaczął przyprawiać ją o zawrót głowy pragnęła by trwał bez końca. Tak bardzo tęsknił za smakiem jej malinowych ust ,że nie mógł tak po prostu pozwolić jej odejść musiał jeszcze raz skosztować jej ust. Nawet gdyby miał to być jego ostatni raz. Kiedy tylko stanęła w jego drzwiach jego serce zaczęło przyspieszać a wszystkie tłumione uczucia do niej zaczęły dawać o sobie znać. Dlatego by nie zdradzić się przed nią ,ze wciąż ją kocha i bardzo za nią tęskni próbował być chłodny i nie miły. Ale nie potrafił . Kiedy widział jej śliczne oczy, kuszące wargi nie potrafił ukryć uczuć. Dlatego gdy chciała odejść musiał ją zatrzymać choćby na chwilę. Zapach jej perfum wzbudził w nim jeszcze większą tęsknotę dlatego przyciągnął ją do siebie jeszcze bardziej i całował, całował , całował i całował. Mógłby tak całować ją całą wieczność. Ale nagle odskoczyli od siebie na dźwięk klaksonu. Spojrzeli oboje i dostrzegli Jess. Wysiadła wściekła z samochodu podeszła szybkim krokiem do Diega i dała mu w twarz następnie zamierzyła się na Vanessę ale ona była szybsza złapała rękę rywalki i powiedziała;
- Radzę trzymać te łapki z daleka.
- Jak śmiesz … Ty…
- Jess daj spokój choć porozmawiamy. – odezwał się Diego.
- Masz rację zabierz ją za nim powyrywam jej te kudły.
- Zadzwonię do ciebie później. Ok. ?
- Nie ma potrzeby . Zajmij się lepiej swoją dziewczyną. – powiedziała zła i czym prędzej wsiadła do samochodu i odjechała.
Diego wciągnął Jess do domu.
- Co ty sobie wyobrażasz ? – zapytał wściekły
- Ja ? Co ty sobie wyobrażasz ? nie przyjechałeś do mnie choć mi to obiecałeś . A teraz kiedy to ja przyjechałam to nie dość ,że zastałam cie całującego jakąś lalę to jeszcze robisz mi awanturę ,że w ogóle się pojawiłam ? w co ty grasz Diego ? no w co ?
- Nie muszę ci się tłumaczyć !
- Że co ? Jak to nie musisz ? Jestem twoją dziewczyną chyba nalezą mi się jakieś wyjaśnienia. Czyż nie ?
- Jess daj mi spokój !
- Nie dopóki mi tego nie wyjaśnisz do cholery !
- Ok. chcesz wyjaśnień ?
- Tak i to szybko !
- A więc oświadczam ci ,że w tej chwili kończę nasz związek !
- Nie możesz mi tego zrobić !
- Mogę i właśnie robię ! A ta lala ma na imię Vanessa. A teraz skoro wszystko wyjaśniłem wyjdź i daj zjeść mi spokojnie obiad.
- Pożałujesz tego zobaczysz !
- Do widzenia Skarbie tam SA drzwi ! – powiedział i wskazał ręką w stronę drzwi.
Wściekła Jess wyszła trzaskając drzwi. Vanessa jechała a z oczu płynęły jej łzy . Jeszcze czuła na ustach smak i ciepło po pocałunku . Być może gdyby nie pojawił się ten babsztyl Vanessa odważyła by się wyznać Diego co do niego czuje. Była już na to gotowa czekała tylko na to aż przestanie ją całować. Lecz kiedy pojawiła się Jess Van uświadomiła sobie ,że nie ma sensu mu o tym mówić przecież nie zostawił by dla niej tej pięknej seksbomby po tym jak go wtedy potraktowała. ,,Musisz o nim zapomnieć i tyle „ powiedziała do siebie.
*************************************************************
Nastał wieczór Alisson smacznie spała i nagle zaczął się jej śnić ten potworny koszmar z przed dwóch lat. Płoną cały jej dom a ona stała i nie mogła nic zrobić chociaż wiedziała, że w środku jest jej mąż i córka to nie mogła już im pomóc. Dom od samej piwnicy po dach był już w płomieniach. Na ulicy stało mnóstwo ludzi cztery wozy strażackie próbowały ugasić pożar ale był tak ogromny ,że zajęło im to 1,5 godz. A ona stała wraz z matką i krzyczała tylko ,,Tam jest moja córka i mąż pomóżcie im proszę !!! „ ,,Błagam was ratujcie ich „ a na koniec snu zobaczyła twarz mężczyzny z supermarketu. Obudziła się z krzykiem zalana łzami. Kiedy J.David wpadł do sypialni siedziała skulona na łóźku cała się trzęsła i kiwała w jedna i druga stronę powtarzając ,, Sara moja Sara „ ,,Moja maleńka Sara”. Juan.David podszedł do niej i mocno przytulił mówiąc ,, Ciii już dobrze to tylko sen „ ,, Tylko sen . Uspokój się proszę. Jestem przy tobie.”Przytuliła się do niego bardziej a on głaskał delikatnie jej policzek. Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy widziała w nich miłość i ogromną troskę. Chwyciła delikatnie jego głowę zanurzając palce w jego włosach i pocałowała go. Niczego innego bardziej w tej chwili nie potrzebowała tak jak jego bliskości. Całował ją a jego pożądanie zaczęło rosnąć. Czuł ,że ona tez zaczyna być podniecona i gdyby nie obecna sytuacja pewnie już by się z nią kochał ale w takiej chwili jak ta nie mógł jej wykorzystać to by było nie w porządku. Chciał aby ta ich pierwsza wspólna noc była wyjątkowa i za zgodą Alisson. A nie pod wpływem chwili słabości tylko dlatego ,że bardzo tego chciała. Owszem byli ze sobą już jakiś czas ale jeszcze się ani razu nie kochali. Bardzo jej pragnął ale nie chciał nalegać czy zmuszać jej. Czekał aż będzie w pełni gotowa. Czuła jego silne ramiona ją obejmujące i słodkie delikatne usta jego pocałunki sprawiały ,że każda choćby najgorsza sytuacja przestawała istnieć. Każdy koszmar ,lęk, strach zamieniał się w coś pięknego, magicznego. Tyle ,że tym razem czuła jeszcze ogromne pożądanie bijące z jego ciała. Czuła je już nie raz ale tym razem pragnął jej jakby podwójnie a on jego. Była gotowa na to by tym razem mu się oddać. Tym razem już tak. Zawsze kiedy zbliżali się do granicy między pocałunkami a łóżkiem ona mówiła ,że jeszcze nie jest gotowa a on to szanował. Nie nalegał czekał. Ale tym razem wiedziała ,że chce go ,pragnie go i nie wycofa się . Przerwała pocałunek i zapytała;
- Alex śpi ?
- Tak.
- Więc kochaj się ze mną Davidzie. Tej nocy chcę być twoja .Kochaj się ze mną.
Spojrzał w jej oczy by upewnić się, że jest gotowa i kiedy uzyskała odpowiedź zatopił ponownie swoje usta w jej czerwonych jak malina wargach. Zaczęła powoli rozpinać jego błękitną koszule guzik po guziku. W sposób w jaki to robiła przyprawiał go o dreszcze. Następnie zsunęła mu delikatnie koszule i zaczęła głaskać jego tors. On ty czasem delikatnie rozwiązał sznurek przy jej różowej bluzce która zawiązana była na szyj. Przerwał pocałunek by móc zacząć pieścić resztę jej pięknego delikatnego ciała składał pocałunki na jej szyj powoli schodząc w dół. Jej ciało drżało a z ust wydobywał się cichutki seksowny jęk. Sutki stały się twarde a piersi nabrzmiałe z podniecenia. Kiedy całkowicie pozbył się bluzki położył ją delikatnie na łóżku i położył się na niej nie ustając w pieszczotach. Ona zaś gładziła jego umięśnione plecy składając pocałunki na jego twarzy i szyj między jednym a drugim jęknięciem. Czuła jak miliony małych motylków tańczy po jej ciele. Zaczęła szukać paska od jego spodni rozpięła go i zsunęła jego spodnie a następnie bokserki. Teraz leżał na niej całkiem nagi. By nie być gorszym zsunął jej białą spódniczkę która miała na sobie i jej koronkowe białe stringi. Teraz już oboje byli całkiem nadzy i patrzyli na siebie przez chwilę podziwiając nawzajem swoje ciała. Co wzbudziło w nich jeszcze większe pożądanie. Ponownie zaczął składać pocałunki na jej ciele .
- Jestem gotowa i czekam na ciebie. – szepnęła mu do ucha.
On tez był gotowy więc delikatnie ale stanowczo wszedł w nią jednym zdecydowanym ruchem. Jej ciało wygięło się w łuk jęknęła. Powoli zaczął się w niej poruszać ona zaś by zwiększyć ich przyjemność delikatnie kołysała biodrami na prawo i lewo . Intensywność ruchów i współgranie dało nieoczekiwany efekt. Oboje doznali takiej przyjemności jak nigdy. Jej ciało drżało sto razy bardziej niż na początku a jęki przerodziły się w spazmy .Ze szczęścia po policzku zaczęła spływać jej łza. Zauważył to i zaczął scałowywać jej łzy. Potem zmęczeni ale szczęśliwi leżeli objęci na satynowej czerwonej pościeli.
- Kocham cię. Mam nadzieję, że nie żałujesz ?
- Oczywiście ,ze nie. Pragnęłam tego od dawna ale naprawdę jeszcze nie byłam gotowa.
- Rozumiem. – powiedział i pocałował ją w czoło.
- Znowu jestem szczęśliwa i to dzięki tobie. A także dzięki tobie odzyskałam nadzieję na lepsze jutro. Dziękuje kochanie.
- Oj skarbie a co ja zrobił bym bez ciebie ?
- Pewnie żył byś sobie dalej jakby nigdy nic.
- No na pewno nie.
- A właśnie Alex coś mówił o jakimś prezencie dla mnie.
- Prezencie ? A tak mam coś dla ciebie.
- No to na co czekasz pokaż mi go.
- Ale…
- Ale co ?
- No wiesz chciałem to zrobić w innych okolicznościach ale widać muszę w takich.
- Ale co zrobić ?
- Poczekaj słońce chwilę zaraz wrócę.
- Dobrze.
Po chwili wrócił z małym pudełeczkiem w ręku. Alisson siedziała na brzegu łóżka ubrana w jego koszulę wyglądała jeszcze bardziej seksownie . Miał ochotę znów się z nią kochać ale podszedł do łóżka i klęknął na jednym kolanie otworzył pudełeczko, spojrzał w jej oczy i zapytał ;
- Alisson moja ukochana czy zostaniesz moją żoną ?
Alisson była tak zaskoczona ,że zamilkła nie wiedziała co ma powiedzieć. Chociaż wczoraj Alex mówił ,że przyjdą z pierścionkiem to nie spodziewała się ,że potraktują to tak poważnie. Tak bardzo chciała powiedzieć tak ale… ale po tym co dziś widziała nie była pewna czy powinna. Siedziała w milczeniu i zastanawiała się co ma odpowiedzieć mężczyźnie którego tak bardzo kochała ale nie była pewna czy jest wolna. W końcu J.David przemówił ;
- Rozumiem ,że twoje milczenie oznacza nie !
- Kochanie ja…
- Rozumiem. Poczekam.
Zamknął pudełko i zaczął wstawać . Zobaczyła w jego oczach ból więc przyciągnęła go szybko do siebie i powiedziała ;
- Tak ! Zgadzam się !
- Ale…
- Nie ma żadnego ale ! – powiedziała i zamknęła mu usta pocałunkiem.
*************************************************************
Vanessa oglądała jakiś film . Phi !Oglądała to chyba za dużo powiedziane raczej gapiła się tempo w ekran a w głowie wciąż myślała o Diegu. Przypomniała sobie ich noc i dzisiejszy pocałunek. I znowu w jej oczach zaświeciły się łzy. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała na zegarek dochodziła godz. 24.00 ,,kto to może być o tej porze ? „ pomyślała. Z ledwością zwlekła się z kanapy i poszła otworzyć. Przekręciła zamek i otworzyła na schodach stał Diego.
- Cześć wiem ,że już późno ale musimy pogadać.
Stała i nie była pewna czy chce rozmawiać bo niby o czym ? Ale po chwili powiedział ;
- Ok wejdź ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Strona 1 z 3 |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB © 2001, 2002 phpBB Group Play Graphic Theme
|