Autor |
Wiadomość |
MiaColucciArango1
Początkujacy
Dołączył: 07 Paź 2010
Posty: 80 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 19:36, 11 Paź 2010
|
|
Super rozdzial
czekam na kolejny:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 19:12, 21 Paź 2010
|
|
Rozdział 29
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Ali codziennie widywała córkę która wciąż nie darzyła jej zaufaniem . Ale po mimo tego Gregorio i Ali zdecydowali ,że czas by Alison zamieszkała z nimi na stałe w nadziei ,że może wtedy córka się przełamie. Tak więc w sobotę rana Alison przeniosła się do domu męża. Jego powrót zmienił jej życie diametralnie nie tylko zmieniła miejsce zamieszkania ale także porzuciła Juana Davida którego tak kochała to jeszcze musiała zmienić pracę. Bo teraz miała za daleko. Pracą akurat najmniej się przejmowała i tak nie była to jej wymarzona praca a na brak pieniędzy nie może narzekać. Jednak najbardziej bolały ją inne zmiany. Dotyczyły one Juana i Alexa a także jej córki i Gregoria. Owszem cieszyła się ,że oboje żyją ale też tęskniła za Alexem. Wielokrotnie miała ochotę do niego pojechać ale bała się spotkania z Juanem. Bała się ,ze kiedy go ujrzy to wpadnie w jego ramiona i nie zechce już ich opuszczać. A na to pozwolić sobie nie mogła choć by ze względu na Sarę. Tak więc jedyny jej kontakt z Alexem miała przez telefon. To od niego dowiedziała się ,że Juan nie najlepiej znosi ich rozstanie . Zresztą nie tylko on źle je znosił Alison tez było ciężko nie mówiąc już o Alexie który przez pierwsze trzy dni dzwonił do niej co godzinę i pytał czy na pewno nic nie da się zrobić by Ali mogła dalej z nimi być. Cierpliwość i rozmowa z ojcem w końcu uświadomiła Alexowi ,że ona już do nich nie wróci ale na zawsze pozostanie jego mamą. Mimo wszystko serce Ali było bardzo pokaleczone . Nie dość ,że nie może być z ukochanym mężczyzna to jeszcze jej własna córka ma ją za wroga a przyszywany syn jest z dala od niej. Na jej twarzy znowu zagościł smutek. Uśmiechała się ale tylko w towarzystwie Sary . Gregorio też bardzo się starał wiele razy rozmawiał z córka o tym by zaakceptowała Ali oprócz tego dbał nie tylko o Sarę ale tez o Ali. Próbował odbudować łączącą ich więź i choć Alisson obiecała dać mu szanse przez wzgląd na córkę i łączący ich ślub to jednak nie potrafiła jak na razie być w pełni żona. Gregorio to rozumiał i nie naciskał jej. Była mu za to wdzięczna. Po wielu rozmowach z nim zaczęła nawet rozumieć jego postępowanie i to ,że teraz pragnął znowu mieć rodzinę ale to nie jej wina ,ze jej serce należało już do innego. O którym wciąż myślała . Nie było dnia ani godziny by nie wspomniała go choć w myślach. Wiele razy płakała ale tak by nikt nie widział jej smutku. Jeszcze dopóki mieszkała u matki miała wsparcie w Diego i matce ale teraz kiedy zamieszkała tak daleko od nich ze swoim bólem została sama. Była załamana i zrozpaczona a jednocześnie wściekła ,że życie jest takie niesprawiedliwe. Bo jak można nazwać je sprawiedliwym skoro każe wybierać po miedzy osobami które tak bardzo kocha. W czasie kiedy Ali zmagała się ze swoim cierpieniem i tęsknota oraz zmianami Juan David borykał się ze swoim bólem. On też nie mógł o niej zapomnieć . Codziennie rano zaraz po przebudzeniu patrzył na jej zdjęcie z którym spał i przypominał sobie dni w których byli tak bardzo szczęśliwi. W pracy nic mu nie wychodziło bo nie potrafił na niczym dobrze skupić uwagi wciąż chodził zamyślony. Jedyne co sprawiało mu radość to czas z synem. Codziennie zaraz po pracy jeździł do niego i siedział do samego wieczora a kiedy wracał sam do pustego domu siadał w fotelu z drinkiem w reku i pił odliczając dni do dnia kiedy odzyska syna. O ile go odzyska bo jak na razie sprawa nadal jest w toku. Po mimo dowodów dostarczonych sądowi oczyszczających go z niektórych zarzutów sąd nadal nie przyznał mu opieki nad synem bo wciąż nie odnaleziono opiekunki Alexa. Co więcej Paulino pojechał ją sprowadzić i jak dotąd nie wrócił. A kiedy Juan próbował z nim kontaktu telefonicznego komórka Paulina była wciąż wyłączona. Bał się ,że coś mu się stało i chciał powiadomić już o tym Rebekę która była przekonana ,ze mąż wyjechał gdzieś w interesach. Jednak postanowił jeszcze zaczekać kilka dni. I dopiero wtedy jak Paulino nie da znaku życia Juan miał zamiar powiedzieć o wszystkim Rebece. Wiedziała ,ze pewnie wtedy teściowa wpadnie w szał no ale nie będzie miał wyjścia. Nie chciał by jego teściowi się coś stało. Bardzo lubił i szanował Paulina po mimo ,że teść nie bardzo za nim przepadał i obwinił za śmierć Laury. Jednak o momentu kiedy zaczął pomagać mu w odzyskaniu Alexa ich stosunki uległy trochę poprawie dlatego teraz tak bardzo się o niego martwił. Właśnie miał wychodzić z domu by pojechać w odwiedziny do Alexa kiedy zadzwonił telefon .Szybko wyjął telefon z kieszeni spodni i odebrał.
- Tak słucham ?
- Cześć szwagier !
Głos w telefonie należał do Diego . Juan ucieszył się ,że brat Ali do niego zadzwonił ale jednocześnie bardzo się zdziwił. Tylko nie był pewny czym bardziej tym ,ze nazwał go szwagrem czy ,ze zadzwonił.
- Cześć ! Coś się stało ,że dzwonisz ? Coś z Alison ? – zapytał przestraszony
- Nie … spokojnie Ali nic nie jest. Dzwonie w innej sprawie.
- Wal śmiało !
- Jakie masz teraz plany ?
- To znaczy ?
- No wiesz jesteś w domu czy może w biurze i czy wybierasz się akurat teraz gdzieś ?
- No właśnie miałem jechać do syna.
- Bomba ! A mógł bym pojechać z tobą ?
- No jasne nie ma sprawy.
- Ok to poczekaj ja za kilka minut jestem u ciebie o ile nie będzie korków.
- Dobra to czekam.
Po 20 minutach Diego zjawił się u Juana i samochodem Diego pojechali do Alexa. W drodze rozmawiali ona różne tematy . Próbując ominąć temat ich rozstania i sytuacji jaka wynikła. I jak na razie udawało się to im. Kiedy już dojechali na miejsce Diego powiedział;
- Weź małego i pojedziemy na miasto. Nie mam zamiaru siedzieć na terenie tego babsztyla.
- Ja tak samo. Dobra będę za kilka minut .
Powiedział i pobiegł po Alexa. Rebeka na początku protestowała ale w końcu ustąpiła po krótkiej wymianie zdań. Gdy tylko Alex zobaczył Diega od razu rzucił mu się w ramiona.
- Wujek !
- Cześć piłkarzu !
- O rajuśku ja ja cię długo nie widziałem.
- No ja ciebie tez urosłeś chłopie.
- No jasne niedługo przegonie ciebie !
- Za kilka lat na pewno.
- To gdzie jedziemy ?
- W miasto chłopie …w miasto ! Wsiadaj !
Chłopiec posłusznie wsiadł a Juan powiedział do Diego ;
- Dzięki stary !
- Ale za co ?
- Za to ,że mój syn znowu uśmiecha się w pełni szczerze . Twoja wizyta bardzo go uszczęśliwiła.
- Daj spokój w końcu jesteśmy rodziną.
- Diego przecież dobrze wiesz że …
- Juan posłuchaj ! Bez względu na to co się stało dla mnie zawsze pozostaniesz rodzina . Tak samo twój syn i nie mówię tego dlatego byś poczuł się lepiej ale dlatego ,ze bardzo cię lubię a Alexa kocham poza tym Alison tez was kocha. I to daje ci prawo bym uważał cię za rodzinę.
- Dzięki . Ale powiedz mi coś a co z twoim prawdziwym szwagrem ?
- Widzisz to równy facet nie mogę mu niczego zarzucić. Kochał i kocha Alison zawsze dbał o nią i o mała ale po tym co zrobił mam do niego ogromny żal. I on o tym wie.
Juan chciał jeszcze zapytać Diego czy wie jak teraz Gregorio traktuje Ali ale akurat Alex im przerwał.
- Ej panowie czy ja mam się tu u parować w tym samochodzie ? A może wy chcieliście zrobić ze mnie pieczeń ?
- O proszę i żarty się go trzymają.
- Nie stary nie chcemy cię upiec . Sprawdzaliśmy tylko twoją cierpliwość !
- Tak więc ogłaszam wam ,że moja cierpliwość jest na granicy wytrzymałości. I jeśli zaraz nie wyjedziemy do tego miasta to będziecie musieli wypłacić mi odszkodowanie.
Diego i Juan zaczęli się śmiać.
- A co w tym śmiesznego ?
- Nic synu . siedź mu już tez wsiadamy i jedziemy.
Kiedy wsiedli Diego zwrócił się do Alexa.
- Tak z ciekawości to za co to odszkodowanie ?
- Za uraz psychiczny ! - odpowiedział poważnie Alex ale Diego wiedział ,ze to żart.
- Wiesz co jesteś bombowy nie ma co.
Powiedział Diego i ruszył. Na początek Diego zabrał ich na mecz potem na pizze a na koniec do siebie do domu na ciasto matki. Na widok Alexa Lidia bardzo się ucieszyła ale także widok Juana sprawił jej radość. Przywitała się z nimi i zaprosiła do salonu. Tym czasem Diego przyniósł z pokoju prezent dla Alexa.
- Trzymaj to dla ciebie.
- Ja cię medaaal !!! To dla mnie ?
- No a dla kogo ?
- Ale wujku przecież to twój medal.
- I co z tego ? Ja mam taki nie jeden więc jak podaruje ci ten to nic się nie stanie.
Alex już nic nie powiedział tylko uradowany wskoczył mu na ręce i zaczął całować. Dobra koniec czułości zapraszam na ciasto. Powiedziała Lidia a oni posłusznie zasiedli do stołu. Od tego dnia Diego często spotykał się z Juanem i nie tylko po to by pojechać razem do Alexa ale także po to by wypić piwo czy pójść na mecz razem z nimi chodził także Pablo. Dzięki temu Juan nie czuł się już tak samotny ale Diego nie tylko zadbał o jego komfort psychiczny a także o Alison. Ją też odwiedzał codziennie by pobawić się z Sarą a ją wesprzeć na duchu. Dzięki temu on sam bardziej znosił tęsknotę za Vanessa. I choć Diego spotykał się i z Juanem i Ali to jednak ani razu nie doszło do spotkania po między Ali a Juanem. Diego nawet myślał by zaaranżować takie spotkanie ale po rozmowie z matka doszedł do wniosku ,ze nie był by to najlepszy pomysł. Dlatego ,że rany które zaczęły goić się w ich sercach mogły by na nowo się otworzyć. I tak mijały miesiące . Sara powoli zaczęła otwierać się przed Ali coraz częściej się do niej przytulała i dawała buziaki . Jednak nadal nie mówiła do niej mamo po mimo tego ,że w końcu Gregorio wyznał córce prawdę która oczywiście przyjęła nie najlepiej. Na początku płakała i krzyczała ,, Ze nienawidzi ich oboje ,że to Clara jest jej mama i ,ze ona chce do niej! „ a potem wciąż tylko chodziła i mówiła do Alison ,, Nie jesteś moja mama jest nią Clara.” Ileż to razy Alison płakała po takich słowach usłyszanych od córki. Zaczynała mieć nawet wątpliwości co do tego ,ze córka kiedykolwiek ją zaakceptuje ale w końcu Sara małymi kroczkami zaczęła przyzwyczajać się do tego i okazywać Ali coraz to więcej czułości.Jednak co do męża Ali to ich stosunki uległy poprawie jednak ta poprawa polegała jedynie na tym ,ze od czasu do czasu Ali pozwoliła się przytulić czy pocałować ale nic więcej. Bo wciąż kochała Juana. Tym czasem Ana planowała ślub z Hugiem . Pablo zaś zapoznał Veronicę i od dwóch miesięcy regularnie się z nią spotykał jednak wciąż myślał o Anie . Ale wiedział ,że nie ma co liczyć na odzyskanie jej tak więc postanowił spróbować szczęścia z Veronica. Diego zaś był ciągle w biegu jak nie u Alisson to razem z Juanem i Pablem to znowu w swojej szkółce którą prowadził z Ana . I chociaż był taki zabiegany to cały czas myślał o Vanessie i bardzo za nią tęsknił. Jednak miał wrażenie ,że między nimi zaczyna być coś nie tak. Vanessa bardzo zmieniała się ostatnio przynajmniej takie wrażenie odniósł Diego kiedy rozmawiał z nią. Owszem dzwoniła do niego ale w jej głosie było słychać smutek a nawet strach. Diego wiele razy pytał dlaczego tak jest ale ona albo zaprzeczała albo natychmiast kończyła rozmowę. Zaczynał się martwić no ale do jej powrotu został już tylko miesiąc tak więc dowie się wszystkiego po jej powrocie. Modlił się tylko by nie okazało się ,że przestałą go kochać. Bo wtedy by tego nie zniósł. On wciąż ją kochał tak samo mocna jak przed ich rozłąka a może nawet bardziej i nie chciał nawet myśleć o jakimkolwiek rozstaniu. Ale nie tylko powrót Vanessy był dobra wiadomością druga dobra wiadomość to ta ,ze Juan w końcu odzyskał Alexa. I z tej okazji Diego postanowił wyprawić przyjecie był pewny ,ze po takim czasie może doprowadzić do spotkania miedzy Juanem a Alisson. W końcu Alex to przybrany syn Ali i Diego nie wyobrażał sobie by jej albo Juana nie było na tym przyjęciu. Dlatego kiedy już wszystko zorganizował zaprosił Juana a także i Ali. Jednak żadne z nich nie wiedziało ,że to drugie będzie i z jakiej okazji jest przyjęcie. Dlatego tez oboje przyjęli zaproszenia bez wahania. Diego jednak obawiał się spotkania obu panów z drugiej jednak strony nie tylko Ali przyjdzie z osobą towarzysząca ale także Juan który od trzech miesięcy spotyka się z nie jaką Maribel. Poznał ją dzięki temu ,ze przyjęła u nich posadę sekretarki. I chociaż nie łączyła ich miłość bo tak naprawdę Juan kochał nadal Alisson to jednak przy niej czuł się trochę lepiej dlatego wciąż się z nią spotykał. Mniej oczywiście podobało się to Alexowi no ale szanował decyzje ojca i starał się być miły kiedy Maribel ich odwiedzała czy spotykała się gdzieś z nimi. Jednak wciąż tęsknił za Ali. Z którą jedynie rozmawiał przez telefon kilka razy Diego chciał zabrać go do Alison ale akurat wtedy Rebeca robiła problemy tak jak by czuła gdzie Diego chce zabrać jej wnuka i celowo wtedy nie pozwalała wymyślając prze różne powody. Oczywiście Juan David wykłócał się z nią wtedy ale kiedy ona się na coś uparła lepiej było odpuścić. Jednak teraz Juan nie będzie musiał pytać Rebeki o zgodę jeśli ze chce zabrać gdziekolwiek syna czy tez pozwolić mu na odwiedziny u Alison. Bo teraz syn znowu jest w domu. A Rebeka zaś w wiezieniu za matactwa , zlecenie podpalenia za przekupienie opiekunki i wiele innych zarzutów. Oczywiście była pewna ,ze mąż ją z tego wyciągnie a on tym czasem rozwiódł się z nią . Jego stosunki z Juanem całkowicie uległy poprawie. Często ich odwiedzał z Juanem rozmawiał już dobrze nawet wyjaśnili sobie nie porozumienie w sprawie śmierci Laury. Laura zginęła w wypadku samochodowym jednak samochód prowadził Juan i chociaż to nie była jego wina tylko kierowca ciężarówki która na nich wpadła to jednak to jego obwinili za jej śmierć. Mieli tez do niego żal ,,ze to nie on zginał. Być może Laura tez by żyła jednak ona nie zapięła pasów i dlatego wyleciała przez przednia szybę samochodu śmierć nastąpiła na miejscu. Dla Juana to był wstrząs i przez jakiś czas sam obwiniał się o jej śmierć. Ale potem dotarło do niego ,że to był wypadek i jedynym winnym był pijany kierowca ciężarówki. Jednak Rebeka uważała inaczej. Paulino do niedawna tez tak uważał ale kiedy wyjaśnili sobie wszystko całkowicie zmienił zdanie o swoim zięciu. Dlatego też i on został zaproszony na przyjecie jednak wiedział o tym tylko Diego. Bo to wszystko organizował Diego z pomocą matki.
**************************
WIECZÓR DZIEŃ PRZYJĘCIA
Wszystko było już przygotowane i teraz tylko zostało czekać na gości. Diego tak to zorganizował by Juan David wraz z Alexem przyjechali ostatni w końcu to przyjęcie na cześć Alexa. I tak też pierwszymi gości była Ana wraz z Hugiem potem koledzy Alexa z przedszkola oczywiście wraz z rodzicami ,Paulino a potem Pablo ze swoją partnerką po nich zjawił się Juan David z Alexem i Maribel i chociaż Ali jeszcze nie przyjechała to przyjęcie się rozpoczęło ogromnym powitaniem Alexa . Chłopczyk był bardzo zaskoczony widokiem tylu gości i wielkiego transparentu na jego cześć z napisem ,,Witaj w domu Alex!” ale nie tylko on był zaskoczony bo Juan też się tego nie spodziewał. Po wielkim powitaniu Diego zaprosił wszystkich do stołu. Wszyscy chętnie usiedli Juan zaś cały czas rozglądał się w poszukiwaniu dobrze mu znanej osoby. Jednak kiedy nigdzie jej nie dostrzegł stwierdził ,że pewnie nie zjawiła się ze względu na niego. Nie mógł przecież wiedzieć ,że Ali nie wie o tym ,ze on tu będzie. Tak samo jak nie wiedzieli z jakiej okazji odbędzie się przyjęcie. Po zjedzeniu kolacji dla dzieci zaczęła się zabawa . Diego przygotował dla nich dużo atrakcji tak by nie mogły się nudzić i by w tym czasie dorośli mogli spokojnie porozmawiać. W czasie gdy Alex świetnie się bawił z kolegami Juan podszedł do Diega i podziękował mu za wszystko i kiedy tak stali rozmawiając do Sali w której odbywało się przyjęcie nagle weszła Alisson wraz z mężem i córką. Juan który stał tyłem nie zauważył jej dopóki Diego nie powiedział na cały głos ;
- No witam spóźnialskich !
Wtedy Juan odwrócił się w stronę gdzie ruszył Diego i zobaczył Alisson.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wyglądała tak pięknie ,że Juan stał zauroczony jej widokiem i nawet nie zwrócił uwagi na to iż nie jest sama. Jego serce zaczęło bić szybciej . Tak bardzo pragnął zobaczyć ją ponownie i w końcu jego marzenie się spełniło. Zastanawiał się jaka będzie jej reakcja na jego widok bo jak na razie ona chyba nie zdawała sobie sprawy z jego obecności ponieważ była zajęta witaniem się z matką i rodzeństwem oraz innymi znajomymi . Postanowił więc ,że i on podejdzie by się przywitać . Jednak Maribel która obecnie była w łazience teraz wróciła z niej i próbowała przekonać go by z nią zatańczył.
- Juan proszę nie odmawiaj mi !
- Zaraz zatańczymy tylko się przywitamy najpierw.
- No ale oni i tak są teraz pochłonięci rozmowa więc zrobimy to potem a teraz zatańczmy.
- Maribel proszę cię to jest siostra Diego wypada się przywitać.
-mogłeś od razu tak mówić. A więc chodźmy.
Tym czasem Alison która nie miała w ogóle ochoty na to przyjecie stała teraz i po przywitaniu kazała się tłumaczyć Diegowi dlaczego robił taką tajemnicę z tego przyjęcia i by wreszcie powiedział z jakiej jest ono okazji. I wtedy jej uszom dobiegł głos Alexa który po chwili już znalazł się w jej ramionach. Kiedy ją przytulił i po cichu szepnął jej do ucha ;
- Kocham cię Ali.
Wzruszyła się a jej serce uradowało a jednocześnie zasmuciło się. Ściskała go i całował po czym uświadomiła sobie ,ze skoro jest tu Alex to musi też być Juan David. Na samą myśl o tym jej serce zatrzepotało w brzuchu poczuła dobrze jej znane mrowienie . Jej oczy zaczęły błądzić po Sali w poszukiwaniu ukochanego. I nagle ich oczy spotkały się a wtedy dla nich na chwilę zatrzymał się świat. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dulce Maria
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 203 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 10:18, 22 Paź 2010
|
|
Kochanie ty moje ja po prostu nie mogę. Moje serce krwawi tak samo jak serce Alison. Nie wiem jak długo wytrzymam całe to napięcie. Czytając rozdział płakałam, a w sercu czułam nienawiść i złość, a wszystko przez sprawkę Gregorio. Nienawidzę go z całych sił. Przez jedną osobę cały świat staje do góry nogami. Dla mnie jest to nie zrozumiałe. Jak on może żyć z tą świadomością, że skrzywdził za jednym razem dwie najukochańsze mu osoby. Gdy przed laty powiedział o wszystkim Ali ona na pewno by to zrozumiała. A teraz jest to dla niej o tyle cięższe, ponieważ córka uważała kogoś innego za matkę, a sama wyszła ponownie za mąż i dzięki temu zyskała syna, który jest w wieku jej córki. Pokochała go jak własne dziecko, a on odwzajemnił jej uczucie. A przechodząc dalej, to dobrze, że Diego nie zostawił JD samego, ponieważ on potrzebuje teraz osoby, która pomoże mu przetrwać te trudne chwile. A jego pomysł był bombowy z przyjęcie z okazji przybycia Alexa do domu. Szkoda tylko, że J. David przyszedł z kimś innym. W tych scemnach serce sciskało mi sie najbardziej. Czekam kochana na next. Powiadom |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 13:13, 04 Lis 2010
|
|
ROZDZIAŁ 30
Jej uszom dobiegł głos Alexa który po chwili już znalazł się w jej ramionach. Kiedy ją przytulił i po cichu szepnął jej do ucha ;
- Kocham cię Ali.
Wzruszyła się a jej serce uradowało a jednocześnie zasmuciło się. Ściskała go i całował po czym uświadomiła sobie ,ze skoro jest tu Alex to musi też być Juan David. Na samą myśl o tym jej serce zatrzepotało w brzuchu poczuła dobrze jej znane mrowienie . Jej oczy zaczęły błądzić po Sali w poszukiwaniu ukochanego. I nagle ich oczy spotkały się a wtedy dla nich na chwilę zatrzymał się świat. Wszyscy którzy znajdowali się na Sali natychmiast przestali istnieć. Stali prawie naprzeciw siebie i wpatrywali się w swoje oczy nie zwracając uwagi na nikogo. Zapomnieli nawet ,że nie przyszli na to przyjęcie sami. Ale to teraz nie miało znaczenia dla nich. Teraz liczyła się ta chwila. Alison natychmiast serce zaczęło bić szybciej a w brzuchu poczuła znane jej dobrze uczucie. Tak bardzo pragnęła w tej chwili podejść do niego i rzucić się w ramiona wykrzykując jak bardzo go kocha. On pragnął zrobić to samo. Ale po chwili przyszło otrzeźwienie kiedy to Gregorio trącił Ali i powiedział;
- Kochanie co się stało ? Źle się czujesz ? – zapytał z troska w głosie.
- Nie. Wszystko … wszystko jest ok. – powiedziała starając się ukryć jak bardzo poruszył ją widok Juana.
Juan zaś został osaczony przez Mirabel która w końcu wyciągnęła go na parkiet. Nie miał już wyjścia i zaczął tańczyć jednak cały czas wodził wzrokiem za Alison. Na nim to spotkanie też wywarło ogromne wrażenie. Tyle czasu jej nie widział.. tyle razy pragną ją zobaczyć. Tyle razy o tym śnił . Nie raz miał nadzieję spotkać ją przypadkiem na mieście czy w jej domu gdy wpadał z wizyta do Diego. Marzył by zamienić z nią choć słowo i ponownie ujrzeć jej piękne czekoladowe oczy oraz przepiękny uśmiech na jej twarzy. Marzył o tym by móc znowu ja dotknąć , objąć i powiedzieć jak bardzo ją kocha a teraz kiedy jego marzenie by ją ujrzeć ona nie była sama a on nie był sam. I nie mógł powiedzieć jej tego co chciał nie mógł przytulić. Przeszkodą był mąż i Mirabel. Zamyślony nie słuchał tego co mówiła do niego Mirabel . Był tak bardzo zamyślony ,że ocknął się dopiero kiedy Ali wraz z Gregor-iem do nich podeszli i Alison swoim słodkim głosem powiedziała;
- Witaj Juan. – starając się powstrzymać drżący głos.
- Witaj Ali ! – odpowiedział zachować naturalność w głosie.
- Chciałam przedstawić ci mojego męża to jest Gregorio . Gregorio to Juan David przyjaciel rodziny. – przy ostatnich słowach usłyszał lek w jej głosie.
Starała się by jej głos zabrzmiał jak najbardziej naturalnie ale wiedziała ,że drży. Sytuacja w której się znalazła była krepująca. Ale nie tylko dla niej widać dla Juana też. Bo kiedy ich sobie przedstawiała mówiąc ,, mój mąż” po twarzy Juana było widać ,że nie najlepiej się poczuł słysząc to. Ale najbardziej zabolały go słowa które wypowiedziała potem ,, przyjaciel rodziny”. Nie ,,były mąż” nie ,,mój przyjaciel” tylko ,,przyjaciel rodziny”. ,,Czy tak mało dla niej znaczył ,że bała się powiedzieć prawdę własnemu mężowi , że oto on Juan David ten który teraz przed nim stoi to jej był mąż i miłość jej życia. Że to on pomógł stanąć jej na nogi … przywrócił nadzieję na lepsze jutro . On wspierał … rozśmieszał … ocierał łzy w czasie gdy jej mąż udawał zmarłego. Dlaczego się bała mu to wyznać ? Powiedzieć prawdy o tym co łączyło ich jeszcze nie tak dawno. Może nie powiedziała mu o tym bo zrozumiała ,że kocha męża i bała się go stracić po takim wyznaniu ? Tak za pewne bała się go stracić i dlatego przemilczała fakt ,że byłem i jestem kimś więcej niż tylko przyjacielem rodziny.” Zastanawiał się próbując znaleźć sensowne wytłumaczenie jej słów. A kiedy uświadomił sobie ,ze może mieć rację poczuł jak by dostał milionami igieł prosto w serce a każda następna raniła coraz mocniej. Jednak nie chcąc zdradzić się z własnym bólem i nie zepsuć przyjęcia na cześć własnego syna wyciągnął rękę i się przywitał mówiąc;
- Miło mi pana poznać ! Mów mi Juan.
- No to Juan mi ciebie tez jest miło poznać oraz twoją piękną żonę. - nie podejrzewając ,że ma przed sobą ukochanego swojej żony.
- Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem ale mam nadzieję ,że za jakiś czas się to zmieni. – wtrąciła się Maribel
- Aha rozumiem .
- A wy jak długo jesteście po ślubie ? – zapytała Maribel
- Około 5 lat. – odpowiedział Gragorio
W czasie gdy oni prowadzili konwersację Juan i Ali stali bez słowa patrząc na siebie. W końcu Juan postanowił przerwać im by zapytać czy może poprosić do tańca Ali. Chciał z nią zatańczyć by móc jeszcze raz potrzymać ją w ramiona poczuć zapach jej idealnego ciała a także uzyskać odpowiedź na dręczące go pytania. Kiedy Gregorio wyraził zgodę ten podał Ali ramię i poprowadził na parkiet. Z początku tańczyli w ciszy chcąc nacieszyć się ta chwilą. Kołysali się na boki w rytm piosenki patrząc sobie głęboko w oczy wdychając zapach swoich ciał i delektując się swoją bliskością. Ale Juan w końcu nie wytrzymał i zapytał;
- Dlaczego mu nie powiedziałaś ? -zapytał z wyrzutem w głosie.
- O czym ? - odparła zdziwiona.
- O mnie … o tobie… o nas.
- On wie.
- Wie ,ze miałaś kogoś ale nie wie ,że to byłem ja… dlaczego mu nie powiedziałaś gdy nas sobie przedstawiałaś ? - ciągnął.
- Juan nie rozumiem twoich pretensji czy nie wystarczy ,że wie iż miałam kogoś ? Po co ma wiedzieć kto to jest ? - pytała coraz bardziej oburzona.
- A dlaczego nie może o mnie wiedzieć skoro ja wiem o nim ?
- No ale po co ? Czy to aż takie ważne ?
- Dla mnie owszem bo skoro ukrywasz mnie przed nim to oznacz ,że czegoś się obawiasz. Albo zrozumiałaś ,ze go kochasz a ja byłem tylko chwilowym zapomnieniem. – mówił coraz to bardziej z podniesionym głosem.
- Ucisz się i przestań wygadywać te głupoty !
- A co nie mam racji ?
- Nie !
- A ja myślę ,że tak !
- Wiesz co błagałam los by pozwolił mi cie spotkać jeszcze kiedyś choć na chwilę ale gdy bym wiedziała ,że tak się zachowasz nie prosiła bym oto a teraz wybacz ale nie mam ochoty na dalszy taniec. – i czym prędzej opuściła sale.
Przesadził i wiedział o tym dlatego po chwili pobiegł za nią. Zabolała ją jego wątpliwość w jej miłość do niego. Była pewna ,że jest przekonany o tym jak bardzo go kocha i ,że zostawiła go tylko dla córki. Widać jednak on sam nie kochał jej z byt mocno skoro zwątpił w nią i jej miłość. Dlatego by nie rozpłakać się przy nim wybiegła z sali jak najszybciej. Biegła nie patrząc jak daleko jest od sali zatrzymała się dopiero po drugiej stronie wśród drzew przytulając się do jednego z nich. [link widoczny dla zalogowanych] Dopiero wtedy pozwoliła popłynąć łzom które zebrał się pod jej powiekami. Spływała jedna po drugiej paląc ją w jej kremowe policzki i nagle poczuła jak ktoś obejmuje ją z tyłu i przytula do siebie odwróciła głowę by sprawdzić kto to jest i zobaczyła Juana Davida. Już chciała się wyrwać i powiedzieć by ją zostawił ale on ją uprzedził i powiedział;
- Kochanie przepraszam … zachowałem się jak idiota ale to dlatego , że kiedy zobaczyłem cię z nim poczułem zazdrość. Proszę wybacz mi i nie płacz już. – jego głos był przepełniony troską i łagodnością.
- Powiedz naprawdę uważasz ,że byłeś dla mnie tylko chwilą zapomnienia ? – zapytała a po policzku spłynęła kolejna łza.
- Nie… ale kiedy powiedziałaś ,ze jestem przyjacielem rodziny poczułem jak byś wyrzuciła mnie ze swojego życia na zawsze. A ja…
- Ciii… Juan nie mogła bym tego zrobić bo ja wciąż cie kocham i to się nigdy nie zmieni rozumiesz ? Nigdy ! Jesteś cząstką mnie od kiedy cię poznałam i choć bym chciała wyrwać cię ze swojej duszy czy serca to nie potrafię … nie potrafię tego zrobić bo cię kocham !
Spojrzał w jej oczy które mówiły ,że to szczera prawda. I zaczął scałowywać jej gorzkie łzy z policzków powoli szukając jej ust a gdy je odnalazł złożył pocałunek na jej ustach jeden potem drugi a gdy rozchyliła usta w oczekiwaniu na coś więcej bez chwili zawahania zagłębił swój język w jej gorących i czerwonych jak malina ustach. Ich języki zaczęły wirować a pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Przyciągnął ją jeszcze bardziej do siebie by poczuć jeszcze większa bliskość. Serca biły im jak szalone a pożądanie zaczynało rosnąć z każdym pocałunkiem. [link widoczny dla zalogowanych] Przerwał na chwilę i powiedział;
- Kocham cię.
I kiedy chciał ponownie ją pocałować usłyszeli jak ktoś woła Alisson.
- O matko Juan ja zapomniałam o Sarze ! Musze szybko tam wracać. – powiedziała przestraszona.
- Kochanie zaczekaj ! Przecież jest tam z nią babcia , ojciec , wujek i ciocia nic jej nie będzie . Dlatego uspokój się i wróć tam ale spokojnie. Idź ja poczekam a potem tez tam wrócę.
- Nie ! Wrócimy razem . – powiedziała i wyciągnęła rękę w ego stronę.
Złapał ją za dłoń i zaczęli wracać osoba która jej szukała był Diego na widok trzymających siostry trzymającej za rękę Juana zrobił wielkie oczy i powiedział;
- No ja wiedziałem … że waszej miłości nic nie pokona. Tylko zastanawiam się co robiliście w tym lasku … sami – podkreślił.
- Za bardzo jesteś ciekawski braciszku ! – odparła żartobliwie Ali a potem zapytała.
- A dlaczego mnie szukasz ? Coś się stało ?
- Tak córka cię szuka i syn.
- Aha … to nawet dobrze bo jeszcze Juan jej nie poznał więc teraz będzie miał okazję.
Powiedziała uśmiechając się do niego ciepło. Gdy byli już blisko sali Juan David puścił jej rękę i powiedział ;
- Kocham cię ale dobrze wiesz ,ze nie możemy tak wejść. Ja nie chcę byś potem miała jakiekolwiek kłopoty przeze mnie.
- Masz rację lepiej tego uniknąć w końcu to święto Alexa. Ale wchodzisz ze mną bo chcę poznać cie z moją księżniczka.
- Takiego zaszczytu na pewno nie odmówię. – powiedział uśmiechając się.
Weszli di środka i kiedy Sara dostrzegła matkę od razu podbiegłą pytając ;
- Mamusi gdzie byłaś ?
Alisson przykucnęła przy niej i powiedziała ;
- Słonko byłam na dworze przewietrzyć się a cos się stało ?
- Nie … ale poznałam fajnego chłopaka ! - mówiła uradowana
- Tak a kto to jest ?
- Alex poszedł na chwile do mojej babci ale zaraz wróci to ci go przedstawię.
Alisson , Diego i Juan uśmiechnęli się wiedząc ,że Ali już zna Alexa.
- Kochanie ja już znam Alexa a teraz ja chciała bym ci kogoś przedstawić .
- A kogo mamo … kogo ?
- Tego oto pana . Skarbie poznaj Juana Davida tatę Alexa. Juan poznaj moją córkę Marikę .
Juan schylił się i powiedział;
- Miło mi cię poznać młoda damo. – i ucałował jej małą rączkę
- Mi pana też panie ładny … y to znaczy panie Juanie.
A potem zwróciła się do matki ;
- Mamo ale on ładny jak nasz tatuś e nie ładniejszy.
- Tak uważasz … no to musze się z Toba zgodzić.
- A ja chciałem powiedzieć ,że jesteś najpiękniejsza księżniczką jaka znam. I do tego masz bardzo śliczny uśmiech.
- Ha mamo słyszałaś ? Pan ładny powiedział ,że ja jestem piękna. Już go lubię !
Powiedziała i zwróciła się do Juana ;
- Czy schyli się pan na chwile ?
- Ależ oczywiście.
Kiedy to zrobił uścisnęła go i pocałowała w policzek. Po chwili dołączył do nich Alex.
- Marika tu jesteś ! O tato , Ali a ja was szukałem.
- No to już nas znalazłeś.
- Mari znasz mojego…
- No jasne jest bosko przystojny i superancki !
- Dobra dzieciaki koniec tych słodkich słówek idziemy się bawić. – powiedział Diego
Wszyscy ruszyli na parkiet na którym Gregorio nadal tańczył z Maribel. Na ich widok zakończyli taniec i każde podeszło do swojego partnera. Pierwszy zapytał Gregorio;
- Gdzie byłaś skarbie ?
- Na spacerze.
- Sama ?
- Nie z Juanem.
Gregorio spojrzał podejrzliwie na Juana a ten dodał;
- Ze mną i Diegiem prawda Diego ?
- Tak .
- Aha.
- Nie stójmy tak tylko zatańczmy dzieci czekają. – powiedziała Ali
- No właśnie mamy się bawić co nie Alex ? – zapytał Diego.
- Ma się rozumieć.
Dzieci , Diego Ali i Gregorio zaczęli tańczyć a kiedy Juan chciał do nich dołączyć [link widoczny dla zalogowanych] powiedziała;
- JD mogę cię na chwilę prosić na stronę ?
- Tak. A o co chodzi ?
- Ja uciekam do domu. Dziękuję ,że zabrałeś mnie na to przyjęcie bardzo dobrze się bawiłam. Jednak chcę powiedzieć ,że to nasze ostatnie spotkanie.
Chciał zapytać ,,dlaczego ?” ale nim to zrobił usłyszał już odpowiedź.
- Dobrze mi z Toba ale dziś zrozumiałam ,że ty nigdy mnie nie pokochasz dlatego rezygnuje. I dam ci dobra radę walcz o nią bo oboje nie potraficie bez siebie żyć.
- Ale skąd ty…
- Widziałam to w waszych oczach.
- Mari nie wiem co powiedzieć… tak mi głupio ,że…
- Daj spokój . Nie mam żalu bo to rozumiem i życzę wam szczęścia a teraz wybacz ale już pójdę.
- Dziękuję. I poczekaj sekundę to cię odwiozę tylko powiem synowi…
- Nie trzeba . Siostra Diega Ana mnie odwiezie i jej chłopak.
- No dobrze skoro tak chcesz. A więc jeszcze raz przepraszam i dziękuje.
Pocałował ją w policzek a kiedy wyszła wrócił do Ali i dzieciaków. Reszta przyjęcia upłynęła w miłej atmosferze pełnej dobrej zabawy i śmiechu. Nawet to ,że Gregorio się upił nie popsuło nikomu humoru. Kiedy przyjęcie się skończyło Diego zaproponował ,że odwiezie Gregoria a Juana poprosił by odwiózł Alisson i Sare. Juan bardzo chętnie zgodził się to zrobić. Gdy dotarli do domu Alisson nie tylko Sara spała ale i Alex. Wiec Ali powiedziała;
- Weź Alexa i wnieś do domu zostaniecie u nas na noc.
- Ale Ali twój mąż może być nie zadowolony gdy wytrzeźwieje.
- Zostaw to mnie a teraz bez gadania bierz go a ja pościelę dzieciom.
- Dobrze słonko zrobię jak każesz.
Alisson ścieliła łóżka a kiedy Juan położył już dzieci zeszli do salonu i usiedli na kanapie by jeszcze porozmawiać ponieważ żadne nie miało ochoty na sen. No i czekali aż Diego przywiezie Gregoria a kiedy długo go nie było Ali zadzwoniła do brata;
- No gdzie ty jesteś ?
- Siostra bez nerwów twój mąż już smacznie śpi w łóżeczku.
- No ale jak to … gdzie… w jakim łóżeczku ?
- U nas w domu w twoim pokoju ! A ty rozłącz się i korzystaj z tej nocy. Wiesz co mam na myśli… no to pa.
Alisson była tak zszokowana ,że przez chwile stała patrząc w jedno miejsce bez słowa. A po chwili powiedziała;
- No i nie masz się czego obawiać mój mąż dziś śpi u mojej mamy więc jesteśmy sami. No prawie sami. – stwierdziła mając na myśli dzieci.
- Skoro tak … to wykorzystajmy to. – powiedział i pochylił się w jej stronę by ją pocałować. Odwzajemniła pocałunek. A kiedy zaczął całować ja po szyj powiedziała;
- Juan chciała bym byś tej nocy znowu był mój tak jak kiedyś.
Spojrzał w jej oczy szczęśliwy z takiej prośby i powiedział;
- Powiedz gdzie masz sypialnię a zostanę twój na tę i na każdą kolejną noc którą ze chcesz.
I ponownie ją pocałował tym razem już nie tylko z miłością ale i namiętnością . Ona między jednym a drugim pocałunkiem wyszeptała;
- Na górze… po prawej …zielone drzwi.
Wtedy wstał wziął ja na ręce i ruszył do sypialni.
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia Czw 13:14, 04 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dulce Maria
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 203 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 14:10, 04 Lis 2010
|
|
Myszko odcinek jest super, ale komentarz potem będzie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 9:26, 18 Lis 2010
|
|
I co gdzie ten komentarz ? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 9:27, 18 Lis 2010
|
|
ROZDZIAŁ 31
Przez cała noc [link widoczny dla zalogowanych] się delektując każdym pocałunkiem i pieszczota wiedzieli ,że to może być ostatni raz. Juan David był pewny ,że Alison po mimo swoich uczuć do niego będzie miała jakieś opory ze względu na męża a ona tym czasem bardzo go zaskoczyła kochając się z nim bez żadnych zahamowań. Jednak rano oboje bardzo szybko musieli wrócić do rzeczywistości . Bo kiedy tylko zdążyli zjeść śniadanie pojawił się Gregorio w towarzystwie Diego. Juan podziękował za śniadanie następnie pożegnał się i razem z Diego i Alexem ruszyli do domu. Diego wracał swoim samochodem a Juan swoim ale umówili się ,że jadą do Juana by pogadać. David całą drogę myślał o ostatniej nocy i o tym ,że Gregorio na jego widok nawet się nie zdziwił co więcej nie był nawet zły ,ze Juan spędził u nich noc. Wręcz przeciwnie był bardzo miły wobec niego co strasznie zdziwiło Juana. Gdy by wiedział jak spędził tę noc w ich domu na pewno nie był by zadowolony. Był tak zamyślony ,że gdyby nie Alex ominął by własny dom. Kiedy znalazł się już w domu wziął po piwie i razem z Diego usiedli na werandzie a Alex pobiegł do kolegi który mieszkał zaraz obok ich domu. Mogli więc spokojnie sobie porozmawiać.
- To teraz opowiadaj wykorzystaliście te noc z Alisson jak należy?
- Owszem… ale wiesz co Diego nie sodzie walem się tego po tobie.
- Czego chłopie ?
-No wiesz w końcu to on jest twoim prawowitym szwagrem i to chyba po jego stronie powinieneś być.
- Juan zrozum lubię go i wiem ,ze to mój szwagier ale jestem człowiekiem który uważa ,ze ludzie którzy kochaj aa się tak jak wy powinni być razem.
- A jeśli ona go kocha tylko sama jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Nie kocha go zapewniam cię o tym bo znam ja lepiej niż ona sama a poza tym gdy by go kochała to nie spała by tej nocy z tobą.
- Więc czemu nadal z nim jest?
- Ze względu na Sarę jak wiesz.
- No tak ale przecież mała już ją akceptuję to czemu nie powiedzą jej prawdy ?
- Prawdę musi powiedzieć małej Gregorio a on tego nie robi bo wydaje mi się, że się po prostu boi.
- Że Ali od niego wtedy odejdzie ?
- Bingo !
W czasie kiedy panowie siedzieli Juana i rozmawiali Alisson bawiła się z córką od powrotu Gragoria nie zamienili słowa ponieważ Gregorio żle się czul wciąż miał kaca po wczorajszej imprezie ale kiedy wziął prysznic i trochę doszedł do siebie usiadł przed domem na schodach i przyglądał sie Alisson i Sarze ciężko było podjąć mu ta decyzję ale wiedział ,że to najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji. Na wczorajszym przyjęciu uświadomił sobie ,że dalej nie może być z Alisson a składało się na to kilka powodów. Pierwszym z nich było to ,że jego żona już go nie kocha i nie ma szansy na to ,że go pokocha. Zdał sobie z tego sprawę po tym jak zobaczył jej reakcję na widok Juana Davida wtedy już wiedział ,że to jest mężczyzna którego kocha Ali i chociaż przedstawiła go jako przyjaciela rodziny do Gregorio dobrze wiedział ,że to jest właśnie ktoś więcej. Poza tym on sam zdał sobie wczoraj sprawę ,że tak naprawdę to tęskni za Clarą . Nie wiedział czy oznacza to ,że ją kocha ale na pewno tęsknił za jej uśmiechem… rozmowami jej ustami . Być może tak właśnie było ,że kochał ja tylko co z tego skoro tak bardzo zranił. Teraz na pewno Clara mu nie wybaczy . Jednak bez względu na wszystko nie mógł pozwolić by ta sytuacja trwała dalej. Musiał pozwolić odejść Alisson by mogła ułożyć sobie życie na nowo a on swoje . Wystarczająco ludzi już skrzywdził teraz przeszedł czas by to naprawić pomyślał. Najciężej jednak było pogodzić się mu z tym ,że przez to straci córkę która tak bardzo kocha. Ale nie miał wyboru musiał ponieść konsekwencję swoich czynów. Dlatego wstał podszedł do Ali i powiedział;
- Musimy poważnie porozmawiać najlepiej by Sara tego nie słyszała.
- Zaprowadzę ja do salonu włączę bajki i wrócę do ciebie to porozmawiamy.
I tak też zrobiła. Ale kiedy szła z powrotem przed dom była pełna obaw sadziła iż Gregorio zorientował się o ostatniej nocy z Juanem i to właśnie miało być tematem rozmowy. Jakież było jej zaskoczenie gdy Grgorio spojrzał na nią i bardzo poważnym tonem powiedział;
- Alisson nadszedł czas kiedy powinniśmy powiedzieć naszej córce prawdę na temat jej matki a potem kiedy przyjmie to do wiadomości przyjdzie czas by się rozstać.
- Gregorio ale jak to ? – zapytała zdziwiona.
- Widziałem na przyjęciu jak na niego patrzyłaś i zrozumiałem jak bardzo go kochasz nie mogę dlatego nadal stać wam na drodze poza tym ja sam chyba uświadomiłem sobie ,że kocham kogoś innego. A więc trzeba teraz tylko porozmawiać z Sarą i każde z nas powinno na nowo ułożyć sobie życie tak będzie najlepiej. Ale mam do ciebie prośbę.
- Jaką ?
- Jak już wrócisz do niego pozwól mi widywać córkę.
- Ależ Gregorio nigdy bym ci tego nie zabroniła w końcu jesteś jej ojcem ona cie kocha no i przez większość jej dotychczasowego życia ty ją wychowywałeś dlatego teraz nie mogła bym ci jej odebrać.
- Dziękuję wiedziałem ,ze masz złote serce dlatego tez pokochałem cie wtedy.
- To kiedy jej o tym powiemy ?
- Dziś wieczorem zaraz po kolacji dobrze ?
- Dobrze.
I chociaż oboje wiedzieli ,ze będzie to najcięższa rozmowa w ich życiu to jednak wiedzieli ,że nie mogą tego odkładać w nieskończoność.
***********************************************
[link widoczny dla zalogowanych] właśnie siedziała w samolocie do Meksyku. Nareszcie po 6 miesiącach nieobecności wracała do domu do przyjaciół , ukochanego jednak zamiast być z tego zadowolona na jej twarzy widniał smutek a w oczach ból po policzkach zaś spływały łzy. Nie cieszył ją powrót bo wiedziała ,że teraz nadejdzie czas prawdy… prawdy o której musiała powiedzieć Diegowi a tym samym go zranić. To co miała mu do powiedzenia na pewno zmieni nie tylko jego życie ale i jej . Ich związek był piękna bajką ale jak to w życiu nie zawsze zdarza się dobre zakończenie jak w bajkach. I właśnie w jej życiu jej bajka się kończy ale niestety ze złym zakończeniem. Wiedziała ,że gdyby nie ten wyjazd wszystko teraz wyglądało by inaczej. Wciąż była by szczęśliwa i cieszyła się miłością ukochanego. Prawdopodobnie planowali by w tej chwili ślub niestety teraz ślubu na pewno nie będzie. Bała się tej rozmowy tak w ogóle to nie wiedziała jak ma mu o tym powiedzieć dlatego nawet go nie poinformowała ,że wraca bo chciała mieć jeszcze czas na przemyślenia. Wiedziała ,że gdy by wiedział o jej powrocie czekał by na nią już na lotnisku a ona chciała być teraz sama pojechać do domu odświeżyć się … odpocząć i jeszcze raz zastanowić się w jaki sposób mu o tym powiedzieć. Dopiero potem miała zamiar się z nim spotkać i wyznać cała prawdę … jej prawdę taką która sama sobie ustaliła bo ta prawdziwa prawda nawet nie przeszła by jej przez gardło. Godzinę później była już w domu wzięła gorąca kąpiel i położyła się do łóżka po dwóch godzinach snu wstała zrobiła sobie gorącą czekoladę a kiedy już ja wypiła poszła się ubrać i umalować a kiedy była już gotowa wsiadła w samochód i pojechała do Diega. Stojąc przed drzwiami jego domu przeżegnała się i dopiero wtedy nacisnęła dzwonek kilka minut później drzwi się otworzyły i stanął w nich nie kto inny jak [link widoczny dla zalogowanych]. Nie zdążyła nawet nic powiedzieć jak trzymał już ją w ramionach i całował była tak zaskoczona ,że zapomniała o tym co miała powiedzieć i odwzajemniła pocałunek. Potem przywitała się z Lidią i Any i na ich prośbę opowiedziała jak udała się trasa koncertowa. Oczywiście te gorsze chwile ominęła starając się na myśl o nich nie rozpłakać. Potem Diego wziął ją na spacer a kiedy doszli nad zatoczkę przytulił ją do siebie i powiedział;
- Nawet nie wiesz kochanie jak się cieszę ,że wróciłaś tak bardzo za tobą tęskniłem teraz już nie pozwolę ci nigdzie wyjechać. – i ponownie ją pocałował.
Był taki słodki czuły i kochany ,że kiedy pomyślała ,że za chwilę będzie musiała go zranić z jej oczu popłynęły łzy. Spojrzał na nią i zapytał;
- Skarbie co się stało nie cieszysz się ,że wróciłaś ?
- Cieszę ale…
- Ale co ?
- Ale jest coś o czym muszę ci powiedzieć i nie wiem jak.
Poczuł jak coś ściska go w żołądku z jej miny wywnioskował ,że to nie jest dobra wiadomość.
- Co by to nie było najlepiej jak powiesz i o tym wprost.
- Masz rację tak będzie najlepiej.
- A wiec słucham.
- Diego ja … ja jestem w ciąży.
Nie wiedział czego ma się spodziewać ale na pewno nie spodziewał się takiej wiadomości spojrzał na nią z niedowierzaniem i czuł jak ktoś powoli z zimną krwią wbija mu nóż prosto w serce ta wiadomość stopniowo docierała do niego i ból zaczynał palić jego ciało od środka. Tyle na nią czekał … tak się cieszył z jej powrotu ona tym czasem jest w ciąży z innym to był koszmar którego nie spodziewał się a który zadał mu potworny ból. Tak potworny ,że nie był w stanie nawet nic powiedzieć chociaż w środku aż w nim wrzało i miał ochotę krzyczeć to jednak nie był w stanie tak bardzo ta wiadomość nim poruszyła. Vanessa widząc jego reakcję jeszcze bardziej zaczęła płakać . Czekała na jego reakcję jakąkolwiek krzyki… wyzwiska … pytania… gniew… złość a on tym czasem stał i nic nie mówił tylko patrzyła na nią tępym wzrokiem a z jego oczu popłynęły łzy. Po chwili odwrócił się i zaczął iść w stronę domu . Ona wiec ruszyła za nim chciała aby cos powiedział cokolwiek nawet nakrzyczał na nią choćby po to by wyładować złe emocję w końcu należało się jej. Podbiegła do niego złapała za reke i powiedziała;
- Nie odchodź powiedz coś.
- Zostaw mnie ! – powiedział wściekły.
- Diego proszę cie … ja wiem ,ze nie tego się spodziewałeś zawiodłam cie wiem i przepraszam ale…
- Ale co ? Może mi powiesz ,ze wcale nie chciałaś ? Albo ,że to był tylko przypadek ? Wiesz co daruj sobie jakiekolwiek tłumaczenia to nie ma to dla mnie już znaczenia z nami koniec !
- Diego ale posłuchaj ja…
- Wiesz co Van … kocham cię od bardzo dawna długo zdobywałem się na to by ci o tym powiedzieć wiele razy się wahałem nie byłem pewny czy przy naszym trybie życia ten związek jest możliwy i czy przetrwa ale tak bardzo cię kochałem ,że … cholera ale ja byłem głupi !
Vanessa stała i patrzyła jak właśnie rozpada się jej życie na kawałki a człowiek którego kocha nad życie cierpi przez jej bezmyślność i głupotę. Nienawidziła siebie w tej chwili i chciała umrzeć. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym cierpienia i odszedł a ona padła na ziemię i zaczęła płakać.
*************************************************
Alisson , Gregorio i Sara właśnie siedzieli w salonie nadeszła chwila prawdy oboje bardzo się bali reakcji córki dlatego Gregorio delikatnie zaczął jej wszystko tłumaczyć. Wziął ją za rączkę spojrzał w jej małe czekoladowe oczy i powiedział;
- Słonko tatuś musi powiedzieć ci coś bardzo ważnego proszę posłuchaj mnie do końca za nim coś powiesz dobrze ?
- Tak tatusiu.
- Tak więc pamiętasz mamę Clarę ?
- Jasne to przecież moja mama.
- No właśnie kochanie… ja wiem ,że ty ja bardzo kochasz i ona kocha ciebie ale tak naprawdę twoją mama jest ktoś inny i jest nią Alisson.
- Ale jak to ? – zapytała nic nie rozumiejąc.
- Bo widzisz kochanie tatuś musiał na jakiś czas wyjechać i tak się składa ,ze razem z tobą a Alisson nie mogła wtedy być z nami dlatego zastąpiła ją Clara która tak naprawdę jest tylko naszą … przyjaciółka.
- Ja nie rozumiem mama Clara nie jest mama a mama Alisson jest ?
- Właśnie tak kochanie … posłuchaj skarbie jesteś jeszcze zbyt mała by wszystko zrozumieć ale tatuś ci obiecuje ,ze jak podrośniesz wszystko ci wyjaśnię.
- Ale czy to znaczy ,ze mam zapomnieć o tamtej mamie ? – zapytała a w jej oczach zabłysły łzy.
Wtedy Ali usiadła obok wzięła jej druga rączkę i powiedziała;
- Nie kochanie nikt nie każe ci o niej zapomnieć my ci tylko o tym mówimy byś wiedziała ,że teraz to ja będę się Toba opiekować a Clarę będziesz mogła odwiedzać kiedy tylko ze chcesz.
- Jednak jest coś jeszcze słonko…
- Co takiego tatku ?
- Za jakiś czas ja i mama zamieszkamy oddzielnie i wtedy ty zamieszkasz z mamą.
- Ale ja tak nie chcę … ja chcę z wami tobą i mamą !
- Wiem słonko ale czasami tak jest ,że dorośli mieszkają oddzielnie.
- Mamo a gdzie my wtedy zamieszkamy ?
- My zamieszkamy z Alexem i jego tata co ty na to ? – zapytała niepewnie Ali.
- Z tym ładnym panem ? – zapytała podekscytowana.
- Tak . – odparła Ali.
- No dobra może być ale… ale tato i Clara nas odwiedzą ? – zapytała z nadzieją w głosie.
- Tak słonko. – odpowiedział Gregorio.
Kiedy skończyli rozmawiać mała poszła spać ale najpierw Alisson przeczytała jej bajkę. Jakże lekko było jej na sercu ,że córka nie tylko zna prawdę ale też przyjęła to bardzo spokojnie. No i najważniejsze już nie długo znowu zamieszka z Juanem i Alexem. Tak bardzo była szczęśliwa z tego powodu ,że od razu miała ochotę podzielić się ta wiadomością za wszystkimi a najbardziej z Juanem Davidem i Alexem. Gregorio chyba to zauważył bo kiedy zmywała naczynia po kolacji powiedział;
- A co ty tu jeszcze robisz ? Powinnaś pojechać do niego i mu o wszystkim powiedzieć by nie zdążył na twojej miejsce wziąć kogoś innego.
- On taki nie jest dopiero zakończył jeden związek więc…
- Ali ja żartuję chodziło mi oto ,że zamiast zmywać powinnaś jechać teraz do niego i razem powinniście się cieszyć z powrotu do siebie.
- No ale co z Sara ?
- Oto się nie bój ja się nią zajmę a ty jedź tylko wróć za nim ona się rano obudzi.
- Ale ja miała zamiar wrócić jeszcze dziś.
- Daj spokój będziesz wracała po nocy a poza tym nie sadze by on cię po takiej wiadomości wypuścił.
Nie mogła uwierzyć ,ze po tym wszystkim on tak do tego podchodził ale ucieszyło ja to podeszła do niego dała mu buzi w policzek i pobiegła na górę by się wystroić dla Juana a kiedy była gotowa dała córce delikatnie buzi w policzek i szybko zeszła na dół wsiadła w samochód i pojechała. Juan David właśnie miał iść spać kiedy usłyszał dzwonek do drzwi spojrzał na zegarek 22.00 ,,Kogo niesie o tej porze ? „ pomyślał i kiedy otworzył drzwi i zobaczył Alisson [link widoczny dla zalogowanych] bo nie tylko nie spodziewał się jej zobaczyć u siebie i to o tej porze ale też wyglądała tak [link widoczny dla zalogowanych] ,że zabrakło mu tchu. Widząc jego zaskoczenie powiedziała;
- Rozumiem ,że mam sobie pójść ?
Natychmiast się otrząsnął i wciągnął ją do środka mówiąc ;
- W żadnym wypadku !
- No wiesz tyle trzymałeś mnie w tych drzwiach ,ze myślałam…
Nie dokończyła bo już całował jej usta a ona oddawała się tej pieszczocie wchłaniając jego język powoli aż w końcu ich języki zetknęły się a pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny. Bez chwili zastanowienia bez jakichkolwiek pytań wziął ja na ręce i zaniósł na górę dopiero tam kiedy postawił ja powiedziała;
- Nie zapytasz co tu robię o tej porze ?
- Przypuszczam ,że stęskniłaś się za mną.
- To też ale … jest jeszcze jeden powód.
- Jaki ?
- Musisz jak najszybciej wyremontować jeden z pokoi i zrobić pokój dla dziewczynki dlatego ,że ja i Sara wprowadzamy się do ciebie ! – na koniec prawie krzyknęła przekazując mu tę nowinę.
Nie posiadał się z radości wziął ją na [link widoczny dla zalogowanych] i zaczął się z nią kręcić całować i powtarzał ;
- Kochanie tak się cieszę … kocham cie … kocham. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dulce Maria
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 203 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 16:18, 18 Lis 2010
|
|
Myszko dziękuję Ci bardzo za ten rozdział . Zrobiłaś mi nim wspaniały prezent. Ale nawet tak wspaniały rozdział mnie nie rozweseli. Ja wiem, że musisz iśc do szpitala i mam wielka nadzieję, że Cie wreszcie wyleczą. Smutna nie będę dopiero wtedy kiedy wrócisz do nas. Nie wiem jak ja to przetrwam, ale muszę sobie jakoś poradzić. A teraz jak się cieszę, że Juan David spędził tak wspaniałą noc razem z Alison. Oni sie tak kochaja. A jeszcze bardziej zaskoczyłaś mnie zachowanie Gregoria. Widział, że Ali go nie kocha dlatego pozwolił jej odejśc i powiedział prawdę Sarze. Mała przyjeła to dość dobrze. Vanessa bardzo skrzywdziła Diega. Bardzo mi jest go szkoda. On ja tak kochał i tęsknił za nia. A ona go zdradziła w najlepsze. A ten koniec jest wspaniały. Sam Gregorio zachęcał ją do pojechania do Juana Dawida, to było piękne. I dobrze wiedział, że on jej już nie puści dlatego powiedział, aby wróciła przed pobudką Sary. JD myslał, że Ali się tylko stęskniła, a tu go zaskoczyła, że razem z Sarą z nim zamieszka. Wracaj myszko szybko do zdrowia. Buziaki |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 3:22, 26 Sty 2012
|
|
Rozdział 32
Kilka dni później
Alisson przez ostatnie dni wciąż pomagała Juanowi Davidowi przy remoncie pokoju dla Sary nie zdawała sobie nawet sprawy z tego ,że Vanessa wróciła nie miała też pojęcia o jej problemach i rozstaniu z jej bratem. O wszystkim dowiedziała się dopiero kiedy pojechała w odwiedziny do matki chcąc oznajmić jej ,że niedługo ponownie zamieszka z Juanem. Lidia opowiedziała jej to co sama wiedziała ,że Vanessa wróciła była u nich a potem Diego wrócił strasznie załamany i od tamtego dnia nie wychodzi z pokoju. Ali wiedziała ,że musi interweniować. Zapukała do jego pokoju a kiedy nie usłyszała odpowiedzi nacisnęła klamkę i weszła nie czekając na zaproszenie. Diego leżał na łóżko i patrzył w okno. Wyglądał strasznie miał dość spory zarost na twarzy , oczy miał podkrążone i zaczerwienione dres w którym siedział wyglądał lepiej od niego samego. No ale co się dziwić skoro nie wychodził z domu , nie jadł, mało spał i zapewne wciąż myślał o rozstaniu z Van. Ali bała się ,że brat wpadł lub nie długo wpadnie w depresje dlatego szybko musiała jakoś podnieść go na duchu usiadła obok niego i wzięła za rękę nie zdążyła nic powiedzieć kiedy Diego wtulił się w jej ramiona jak małe bezbronne dziecko i zaczął płakać. Pozwoliła mu by się wypłakał siedziała w milczeniu i głaskała go po plecach tuląc mocno. Kiedy się już uspokoił spojrzała w jego brązowe zmęczone oczy powiedziała;
- Diego dlaczego się rozstaliście … co takiego się stało ?
Przez chwilę się zastanawiał czy chce o tym rozmawiać ale tylko Ali była osobą która była wstanie go zrozumieć dlatego po chwili powiedział;
- Zdradziła mnie. – powiedział ledwo słyszalnym głosem w którym słychać było gniew i żal.
Znała Vanessę i wiedziała ,że przyjaciółka była szalona i nie obliczalna ale nie bardzo mogła uwierzyć ,że przyjaciółka mogła by zrobić coś takiego. Z drugiej strony brat by nie kłamał jednak postanowiła sama dojść prawdy bo coś jej tu nie pasowało. Teraz jednak musiała zrobić wszystko by brat jakoś się pozbierał.
- Diego rozumiem jak cierpisz ale nie możesz tak żyć. Musisz wziąć się w garść wrócić do pracy do szkoły tam czekają na ciebie dzieciaki one liczą na ciebie jesteś ich autorytetem i musisz dawać im przykład. Poza tym mama się martwi o ciebie i ja . Dlatego proszę weź się w garść.
- Ale jak Ali ? Zakochałem się w niej już dawno temu tyle czekałem na okazję by jej o tym powiedzieć a kiedy to zrobiłem sądziłem ,ze do szczęścia tylko ślubu nam brakuje i nagle ona wycina mi taki numer !
- Pomyślisz ,że jestem okrutna ale Diego może jednak nie było wam pisane być razem. Może twoja druga połowa właśnie cię szuka .
- Dobra … dobra zrozumiałem chciałaś powiedzieć ,że tego kwiatu jest pół światu . Wiesz co masz rację stać mnie na kogoś innego … kogoś kto doceni moja miłość i nie będzie ze mnie kpił.
- Co chcesz zrobić ?
- Teraz zamierzam wziąć prysznic zjeść i pójść do szkoły w końcu dzieciaki czekają.
- Brat ale wiesz ,że …
- Tak wiem ,że zawsze mogę na ciebie liczyć. Dziękuję i kocham cię.
- Ja ciebie też .
Powiedziała potem pocałowała go w policzek i wróciła do kuchni a Diego poszedł do łazienki.
- Sprawa załatwiona mamo.
- To znaczy ?
- Właśnie bierze prysznic wiec masz czas by przygotować mu coś do jedzenie bo potem jedzie do szkoły.
- Oh Ali córeczko tak się cieszę ,ze go przekonałaś . – powiedziała Lidia i uściskała córkę
- Ja tez mamo jednak trzeba mieć na niego oko i tak.
- Wiem. W razie czego będę dzwoniła.
- Dobrze mamo a teraz przepraszam ale muszę uciekać.
Alisson pojechała a Lidia w tym czasie przygotowywała dla syna jedzenie Diego jak tylko doprowadził się do porządku przyszedł do kuchni zjadł naleśniki które zrobiła matka i potem pojechał do szkoły. W tym czasie Gregorio właśnie wrócił ze spotkania z Clara. Kiedy do niej dzwonił był pewny ,że nie ze chce z nim nawet rozmawiać a ona nie tylko go wysłuchała ale tez zgodziła się z nim spotkać . Na spotkaniu przeprosił ja za wszystko … wyjaśnił i poprosił o wybaczenie. Clara wybaczyła mu i postanowiła dać kolejna szansę . Zaraz po wyprowadzce Alisson Clara miała z nim zamieszkać. Wszystko zaczynało się układać. Pozew o rozwód złożony za porozumieniem stron , opiekę nad Sarą ustalili i teraz tylko została przeprowadzka obu pań by każdy mógł zacząć szczęśliwe życie u boku osoby która kocha. Oboje cieszyli się ,że w końcu wszystko idzie ku lepszemu i że po mimo wszystko ich stosunki są na bardzo dobrym poziomie.
***************
NASTĘPNEGO DNIA
Vanessa właśnie leżała na kanapie w salonie i myślała o Diegu i jej feralnej trasie koncertowej która zamieniła jej życie w koszmar. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi nie miała ochoty na gości dlatego nie zamierzała otwierać jednak osoba która przyszła w odwiedziny była bardzo uparta i wciąż dzwoniła w końcu Van nie wytrzymała tego okropnego dźwięku dzwonka i wolnym krokiem ruszyła do drzwi. Kiedy je otworzyła zobaczyła wściekła Alisson . Bez słowa weszła do domu i zamknęła drzwi miała zamiar porządnie potrząsnąć Vanessą ale kiedy zobaczyła w jakim stanie jest Van zrezygnowała. I zapytała łagodniejszym tonem niż zamierzała;
- Van co ty do cholery jasnej wyprawiasz ? Przyjechałaś i mi nawet o tym nie powiedziałaś w dodatku rozstałaś się z moim bratem i wyglądasz jak cień człowieka . Jestem twoją przyjaciółką dlatego do cholery masz mi powiedzieć co się dzieje … tylko mów prawdę !
Jednak Vanessa zamiast odpowiedzieć wybuchnęła płaczem Alisson natychmiast ją przytuliła i pozwoliła wypłakać dopiero kiedy Van trochę się uspokoiła powiedziała;
- A teraz siadaj i opowiadaj mi wszystko od początku.
Po chwili milczenia Vanessa zaczęła wszystko opowiadać w jej oczach było widać ból , strach i to jak wiele kosztuje ją wyznanie prawdy. Ali słuchała i coraz bardziej rozumiała dlaczego z jej szalonej , zwariowanej przyjaciółki nie pozostało nic. Teraz widziała przed sobą jedynie dziewczynę pełna bólu i cierpienia z podkrążonymi i zapadniętymi oczami ,czerwonymi od łez ,ubraną w brudny pognieciony dres ,z rozczochranymi włosami. Była tez wściekła na to co spotkało Vanesse jednak uważała ,ze skoro było inaczej niż myślał Diego to Van właśnie powinna powiedzieć mu prawdę rozumiała jednak co powstrzymało Van od powiedzenia prawdy i dlaczego wybrała taka wersje wydarzeń. Spojrzała na jej zapłakana twarz i powiedziała;
- Dobra wstawaj ! Zaczniemy od porządnej kąpieli potem cie ubierzemy , umalujemy i zafundujemy sobie babski dzień.
- Ali dziękuje ci ale naprawdę nie mam na to ochoty.
- Wiem ,że nie masz ale to ci potrzebne dlatego nie gadaj tylko słuchaj mnie. Dziś nie rozmawiamy o problemach tylko o samych przyjemnych rzeczach ok. ?
- Postaram się ale…
- Żadne ale ! Ja już dopilnuję byś się nie zadręczała. A teraz zbieraj się i do wanny.
W czasie gdy dziewczyny miło spędzały czas Diegiem zajął się zaraz po pracy Juan David na prośbę Ali która do niego wcześniej zadzwoniła. Zaś Gregorio oglądał w domu mecz kiedy zadzwoniła jego komórka kiedy odebrał telefon usłyszał głos kumpla ;
- Cześć tu Jose !
- Cześć co się stało ,że dzwonisz?
- Powiem wprost nie mam dla ciebie dobrych wiadomości .
- No to mów co takiego się stało ?
- Musisz znowu ukryć się na jakiś czas i to szybko !
- Ale dlaczego ?
- Bo Soriano uciekł z pudła.
- Kur.wa jak przecież to dobrze strzeżone wiezienie !
- Wiem ale ten skur.wiel znał tu połowę klawiszy którzy mu pomogli.
- I co teraz ?
- Teraz bierz dupę w troki razem z rodzina i uciekaj jak najdalej ! Jutro rano się spotkamy i powiem ci co i jak a dziś zacznijcie się pakować !
- Kur.wa niech to szlag !
- Albo wiesz co jeszcze dziś ja i Santos do ciebie wpadniemy dostaniesz dokumenty , klucze do nowego mieszkania i bilety .
- Dobra czekam.
Gdy tylko odłożył słuchawkę wziął telefon ponownie do reki i wykręcił numer do Ali a gdy odebrała powiedział;
- Ali posłuchaj musisz szybko wrócić do domu ale jak najszybciej wszystko ci wytłumaczę jak już będziesz w domu !
Ali szybko pożegnała się z Vanessa i jechała najprędzej jak tylko mogła do domu była pewna ,że coś stało się Sarze bała się . Tym czasem Gregorio zaczął pakować ich wiedział ,że Alisson się to nie spodoba ale nie miał wyjścia musiał zabrać je obie bo im tez groziło niebezpieczeństwo ze strony Soriano to był człowiek który nie miał litości i był wstanie zabic nawet Sarę. Sam był wściekły na zaistniała sytuacje bo to oznaczało ,że po raz kolejny zostawi Clarę i przewróci nie tylko swoje życie ale i życie Alisson do góry nogami. Kiedy godził się zostać świadkiem koronnym wszyscy obiecywali mu ,że będzie wyglądało to wszystko inaczej . Obiecywali iż szubko go skarzą na wiele lat wiezienia i posadzą go tam skąd nie ucieknie tym czasem wszystko szło nie tak. Gdy by wtedy wiedział ,ze to się tak potoczy nigdy by nie zgodził się na to ale teraz było za późno i ponownie musiał uciekać.A wraz z nim Ali i Sara. Kończył właśnie pakowanie Sary gdy do domu wpadła [link widoczny dla zalogowanych].
- [link widoczny dla zalogowanych] co się stało … co z Sarą ?
- Nic spokojnie nie chodzi o Sarę.
- To o co miałeś taki głos ,że…
- Ali musimy zabrać Sarę i uciekać i to szybko !
- Że co ? Oszalałeś ?
- Nie facet którego posadziłem uciekł i teraz grozi nam niebezpieczeństwo !
- Nawet jeśli to ja nigdzie nie jadę nie zostawię Alexa i Juana !
- Czy ty słyszysz co ja mówię tu chodzi o twoje życie i Sary !
- Ale …
Chciała coś powiedzieć ale wtedy wszedł [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych] .
- Cześć przepraszam ,że weszliśmy ale drzwi były otwarte na roścież pomyśleliśmy więc…
- Wszystko ok. jak na razie – odpowiedział Gregorio.
- Może wy mu wytłumaczycie ,że to głupota ta cała ucieczka ! – powiedziała ali do kolegów Grgoria.
- Ali przykro nam ale on mówi prawdę musicie uciekać.
- Nie ma mowy nigdzie nie jadę ! Nie … nie … i nie !
Santos wziął Ali za ręce i powiedział;
- Posłuchaj jeśli zostaniecie on was zabije !
- To dajcie nam ochronę !
- Ale ochrona bywa zawodna tym bardziej ,że Soriano ma naprawdę dobrych ludzi.
- Cholera to co z was za policja !
Jose chciał odpowiedzieć na jej pytanie jednak nie zdążył bo w tym momencie padł strzał jeden potem drugi i kolejny. Gregorio nie wiele myśląc rzucił się na Ali zasłaniając swoim ciałem i rzucając ja na podłogę. To samo zrobił Santos i Jose i nagle Ali zobaczyła na swojej bluzce krew a strzały ucichły.
ROZDZIAŁ 33
Dalszy przebieg wydarzeń był dla Ali jednym wielkim koszmarem. Musieli uciekać i to jak najszybciej. W czasie kiedy Santos i Jose próbowali zatrzymać tych co do nich strzelali ona wraz z Sarą i Gregoriem wsiedli do samochodu zaparkowanego z tyłu domu i ruszyli na lotnisko. Jedyne co zabrali ze sobą w pośpiechu była walizka Sary a tak to wieli jeszcze dokumenty i pieniądze by zabrać resztę nie mieli na to czasu. Alisson nawet nie zdążyła opatrzyć rany Gregoria ale chyba nie była zbyt poważna skoro mógł prowadzić samochód. Na szczęście kula drasnęła go w ramie gdyby jej nie zasłonił ona dostała by w pierś. To wszystko działo się tak szybko ,że Ali wpadła w panikę i dziwiła się ,że Gregorio tak szybko zareagował z drugiej strony nie powinno jej to dziwić w końcu kiedyś był gliniarzem. W drodze na lotnisko Alisson tuliła do siebie Sarę na szczęście dziecko spało dlatego ona teraz mogła sobie popłakać . Płakała bo bała się … cało to wydarzenie ją przerosło a poza tym jej głowa była pełna myśli, pytań . Zastanawiała się ,,Co teraz będzie … jak będzie wyglądało ich Zycie? Jak długo będzie musiała się ukrywać ? Co z Juanem Davidem i Alexem przecież nawet nie zdążyła się z nimi pożegnać , wyjaśnić. Jak przyjmą to ,że zniknęła . A matka i jej rodzeństwo jak oni to przyjmą ?” pytanie za pytaniem tyle ,że na żadne nie znała teraz odpowiedzi. W końcu dotarli do lotniska szybko poszli do odprawy i już po 10 min siedzieli w samolocie do Europy a dokładnie do Włoch. To tam dostali bilety od Santosa natomiast Jose poinformował ,że na lotnisku będzie ktoś na nich czekał by zawieść ich do nowego domu. Po kilku godzinach lotu spotkaniem z człowiekiem Jose nareszcie byli na miejscu. Nowe mieszkanie posiadało dwa duże pokoje, salon , kuchnię, łazienkę i gabinet. Alisson położyła małą spać bo w czasie lotu mała się obudziła jednak teraz ponownie była zmęczona. Sama Alisson tez była wyczerpana ale i wściekła. To co przeżyła w ciągu kilku tych godzin i to co czekało ja w najbliższym czasie wywołało w końcu u niej złość. Więc gdy tylko u spała małą poszła do salonu i zapytała;
- I co teraz … co dalej ?
Gregorio właśnie opatrywał sobie ranę spojrzał na nią i powiedział.
- Teraz musimy czekać aż go złapią dopiero wtedy będziemy mogli wrócić.
- Czyli kiedy ?
- Nie wiem może za rok może za dwa być może nigdy nie będziemy mogli wrócić i wciąż będziemy musieli zmieniać miejsce zamieszkania.
- Nie mówisz poważnie ?
- Mówię bardzo poważnie Ali ten człowiek jest bardzo potężną osobą i bardzo wpływową kilka lat pracowali nad tym by go schwytać.
- Czyli co? Mam rozumieć ,że być może nigdy więcej nie ujrzę matki , rodzeństwa oraz Juana i Alexa ?
- Tak Ali być może już nigdy ich nie zobaczysz.
Tego było już za wiele jak dla niej. Zawsze była cierpliwa ale po takich informacjach nie potrafiła zachować spokoju i zaczęła krzyczeć.
- Nie ma mowy … nie zrobisz mi tego … nie skażesz mnie na ciągłą tułaczkę w poszukiwaniu bezpieczeństwa ! Nie pozbawisz mnie i Sary mojej rodziny… nie pozbawisz mnie ukochanego oraz Alexa ! Nie pozwolę ci na to … nie pozwolę ! To wszystko twoja wina … twoja ! Od samego początku przysparzasz mi tylko ból najpierw udawałeś zmarłego zabierając mi córkę która też myślałam ,ze nie żyje ! Płakałam każdej nocy… każdego dnia prosiłam by to okazało się koszmarem . Chciałam nawet popełnić samobójstwo myśląc ,że już nigdy was nie zobaczę ! Nawet nie wiesz jak było mi ciężko … co czułam i przezywałam. Na szczęście pojawił się Juan z Alexem to oni przywrócili mi nadzieję i uśmiech to dzięki nim zaczęłam żyć na nowo ! A teraz co znowu chcesz pozbawić mnie szczęścia ? Nie masz serca Gregorio miałeś gdzieś co wtedy czułam i masz gdzieś co czuje teraz ! Nie zastanawiasz się jak oni to przeżyją jak zniesie to moja rodzina ! Jak zniesie to Alex. On już jedną matkę stracił teraz chcesz odebrać mu drugą ? A Sara czy ona ma znowu przezywać to co wtedy ? Jest jeszcze mała i powinna cieszyć się najlepszymi chwilami z dzieciństwa. Powinna móc bawić się bezpiecznie , mieć przyjaciół a ciągłe ukrywanie się … zmienianie miejsca zamieszkania nie wyjdzie jej na dobre. Nie znajdzie przyjaciół a my każdego dnia będziemy drżeli o jej ,życie … bezpieczeństwo. To właśnie nam zafundowałeś strach ! Dlatego ja jako matka nie pozwalam ci ! Nie wiem jak i kiedy ale masz nas z tego wyciągnąć i to szybko ! I powiem ci coś tak jak cię kiedyś kochałam tak teraz nienawidzę cię z całego serca !
- Skończyłaś ?
- Nie mam ci jeszcze…
- Zamknij się ! Zamknij i posłuchaj bo mam dość … dość tego ,że mnie obwiniasz za coś na co nie miałem wpływu ! Jak możesz mówić ,że nie wiem co czułaś lub czujesz teraz … jak możesz mnie winić ? Wychodząc za mnie wiedziałaś ,że jestem glina i ,że ten zawód wiąże się z niebezpieczeństwem ! Wiedziałaś a mimo to mnie poślubiłaś !
- Bo cię kochałam !
- Ja tez cię kochałem i uwierz nie było mi łatwo cię zostawić … chciałem zaczekać na ciebie ale nie mogłem … musieliśmy uciekać tak samo szybko jak teraz ! Potem chciałem po ciebie wrócić ale to było zbyt niebezpieczne nie chciałem narażać Sary. Ty postąpiła byś podobnie gdy by chodziło o dziecko. Wracając po ciebie lub kontaktując się z tobą w jakikolwiek sposób narażałem nas na to ,że nas odnajdą a wtedy albo by nas zabili albo ponownie musieli byśmy uciekać. Tak więc dla jej dobra postanowiłem zostawić to tak jak mi kazano czyli udawać zmarłego. Tak było najbezpieczniej. Ale nie myśl ,że zapomniałem o tobie. Nie Alisson każdego dnia myślałem o tobie … o nas o tym czy jeszcze kiedyś cię zobaczę… obejmę czy tez pocałuje i powiem jak bardzo cię kocham. Każdego dnia prosiłem Boga by jak najszybciej skończył się ten koszmar. Żałowałem ,że zostałem tym świadkiem ale do cholery Ali byłem gliniarzem to była moja praca mój obowiązek. Mogłem się nie zgodzić owszem ale uważałem ,ze powinienem nie wiedziałem ,że to będzie tak wyglądało. Gdy bym wiedział na pewno nie poszedł bym na to i teraz nadal była byś ze mną … teraz nie musieli byś my uciekać i drżeć o życie naszego dziecka. Ale jest za późno i nic nie mogę na to poradzić. Ale nie mów ,że nie wiem co czujesz bo wiem doskonale wtedy tez cierpiałem tak samo jak ty ! A teraz … teraz będę cierpiał podwójnie bo nie tylko ciebie pozbawiłem szczęścia ale i siebie samego. Tobie odebrałem rodzinę a sam stracę Clarę przez to ,że po raz kolejny muszę się ukrywać. Myślisz ,ze kiedy wrócimy o ile kiedykolwiek wrócimy ona ze chce mnie znać , że wciąż będzie mnie kochała. Że mi wybaczy ? Nie bo zawiodłem ja tak samo ja ciebie ! Dlatego nie mów ,że nic nie czuję , ze nie wiem co przezywasz bo wiem o tym Az za dobrze. Możesz mnie obwiniać i nienawidzić ale czasu nie cofnę mogę jedynie postarać się przywrócić porządek naszemu życiu. To znaczy twojemu i mojemu oraz naszego dziecka.
Mówiąc to wszystko płakał a ona wraz z nim. Cała złość całkowicie się gdzieś ulotniła dopiero teraz zrozumiała ,że źle go oceniła ,ze nie powinna go obwiniać. Że on tez cierpiał , było mu ciężko i ,ze on też poniósł stratę. Dlatego bez słowa podeszła i mocno go przytuliła.
- Przepraszam … ja po prostu jestem przestraszona . Boje się i zastanawiam co teraz z nami będzie i jak oni to zniosą ? Jak długo potrawa i w ogóle mam dlatego przepraszam. Nie chciałam wiem ,ze to nie twoja wina.
- Ali uspokój się już dobrze . Posłuchaj ja sam się boję ale nie o siebie tylko o was. Dlatego obiecuję iż postaram się byśmy jak najszybciej wrócili do Meksyku.
- Dziękuję a teraz wspólnie postarajmy się jakoś to znieść.
**************************
Juan chodził zdenerwowany po gabinecie od dwóch dni nie widział się z Alisson . Dzwonił do niej wielokrotnie ale włączała się poczta za każdym razem postanowił więc do niej pojechać ale i tam nikogo nie było pojechał wiec do jej matki . Lidia sama nie wiedziała co dzieje się z córką i tez się martwili razem z Diego i Any. Dostawał szału na myśl ,że mogło się jej cos stać. Nie wiedział co ma robić i gdzie jej szukać. Dlatego chodził taki wściekły . Ale najbardziej dobiła go wiadomość gdy usłyszał od Diego ,że Gregorio i Sara tez zaginęli. Nie wierzył w to ,ze Ali by go zostawiła dla Gregoria ale skoro i on zniknął to na pewno byli razem. ,,Tylko gdzie i dlaczego się ukrywają ?” zastanawiał się. Jego rozmyślania przerwał Pablo który wszedł do gabinetu.
- Cześć stary i co nadal nic ?
- Nic kompletnie nic !
- Masz przyniosłem ci list pisze ,że pilne.
Juan prawie wyrwał list z ręki Pabla.
- Przyjacielu nie tak nerwowo.
Juan szybko otworzył list i zaczął go czytać.
Ukochany !
Jestem cała i zdrowa Sara też. Jednak zaszły okoliczności przez które musiałam uciekać by ochronić siebie i dziecko. Być może kiedyś się spotkamy i będę mogła wyjaśnić ci to wszystko osobiście. Teraz jednak jest to nie możliwe. Ale pamiętaj kocham cię i będę kochała bez względu na to czy się jeszcze kiedyś spotkamy. Powiedz Alexowi ,że jego też kocham i nigdy o was nie zapomnę. Bo dzięki wam znowu odzyskałam ,,Nadzieję na lepsze jutro” . Dzięki wam znowu dostrzegłam słonce i kolory. Mój świat przestał być czarno biały . I za to wam bardzo dziękuję. Wiem już ,że nie szybko będzie mi dane wrócić do normalnego życia. Do was do Meksyku. Dlatego by nie odbierać i tobie mój ukochany nadzieji na lepsze jutro z bólem serca ale zwracam ci wolność. Chcę byś miał możliwość poznania kogoś kto pokocha cię tak bardzo jak ja cię kocham. Chcę by ta kobieta która zastąpi mnie kochała ciebie i naszego Alexa. Bo on bezwzględu na wszystko zawsze pozostanie moim synem. Gdy bym miała pewność ,że jeszcze kiedyś cię ujrzę. Że jeszcze kiedyś będę mogła wtulić się w twoje ramiona które są przystanią mojego bezpieczeństwa . Że jeszcze kiedyś zasmakuje twoich ust słodkich jak miód. Że będę mogła jeszcze powiedzieć ci jak bardzo cie kocham patrząc ci prosto w twoje piwne cudowne oczy. Nigdy bym cię nie oddała. Nie prosiła bym byś poszukał innej miłości. Ale nie wiem czy będzie nam dane jeszcze kiedykolwiek się spotkać dlatego tez proszę zapomnij o mnie i zacznij życie od nowa.. Proszę cię oto bo chcę byś był szczęśliwy tak jak na to zasługujesz. Zapomnij o mnie kochany i odnajdź swoja ,,Nadzieję na lepsze jutro”.
Zawsze kochająca Alisson.
Ps. Powiadom moją rodzinę ,że żyję.
Kiedy skończył czytać list złożył go i wsadził do kieszeni marynarki. Otarł łzy które teraz spływały po jego policzkach. Otarł je szybko i powiedział;
- Muszę wyjść zajmij się biurem.
- Jasne nie ma sprawy.
************************
Lidia wraz z Any i Diego siedzieli w kuchni. Any próbowała pocieszyć Lidię choć sama bardzo martwiła się o siostrę Diego zaś wydzwaniał do każdego kto mógłby wiedzieć coś o Ali. Ale niestety znajomi , pracownicy też nic nie wiedzieli. Zrezygnowany i wściekły rzucił telefonem. I wtedy usłyszeli dzwonek do drzwi to był Juan.
- Mam wiadomość od Ali.
- Co z nią ? – zapytali prawie chórem.
- Żyje i nic jej nie jest ale musiała uciekać i…
- I co no mów ! - krzyknęła Any.
- I tu zła wiadomość ona może już nigdy nie wrócić do Meksyku.
- Co takiego ? Ale jak to dlaczego ?
- Dostałem od niej list z którego tak wynika. Proszę przeczytajcie sobie.
Diego wziął list od juana Davida i zaczął czytać na głos. Lidia z Any płakały kiedy Diego skończył powiedział.
- To ma na pewno związek ze sprawa Gregoria.
- Jaka sprawą ?- zapytał JD
- No wiesz on był świadkiem koronnym zresztą choć wytłumaczę ci po drodze.
- A gdzie jedziemy ?
- Na komisariat tam może nam powiedzą coś więcej.
- Dobra dawaj jedziemy !
Ale na komisariacie nikt nie chciał im udzielić informacji mieli już wychodzić kiedy w drzwiach Diego wpadł na Santosa.
- Z nieba mi spadasz gadaj co z Ali i…
- Ciii nie tu … choć.
Powiedział Santos i zabrał ich do swojego gabinetu. Kiedy usiadł powiedział;
- Diego mogę powiedzieć ci tyle ,że nic im nie jest …
- Tyle to już wiem. Ty mi powiedz gdzie oni są i co się stało do cholery ,że uciekli ?
- Przykro ale dla ich bezpieczeństwa i waszego nie mogę wam tego powiedzieć.
- Santos nie wkur.wiaj mnie to moja siostra i…
- Wiem ale zrozum nie mogę.
- Ale dlaczego musieli uciekać ?
- Soriano zwiał z pudła i groziło im niebezpieczeństwo.
- Jak to zwiał ?
- Kur.wa nie wiem ! Ale zwiał.
- Co z was za policja ? – zapytał wściekły Juan.
- A ten to kto ?
- Narzeczony Ali.
- Kto ? Przecież ona…
- Jest w trakcie rozwodu z nim ale nie czas teraz na rozmowę o sprawach sercowych mojej siostry. Powiedz co zamierzacie robić w tej sprawie ?
- Szukamy go.
- I z jakim skutkiem ?
- Diego po co pytasz przecież widać ,że z mizernym skoro musieli uciec.
- Posłuchaj no koleś jestem tylko gliniarzem nie cudotwórcą !
- To nie siedź do cholery za tym biurkiem tylko rób coś !
- Juan uspokój się ja z nim pogadam. – Diego
- Kur.wa Diego jak ja mam być spokojny … sam też nie jesteś spokojny.
- Dość ! Siadać i słuchać... nic jej nie jest żyje , dostali mieszkanie pieniądze i dostana nowa pracę mała pójdzie do przedszkola a kiedy go złapiemy wrócą. .
- A jak go nie złapiecie ?- zapytał Juan.
Santos milczał. Juan miał dość tej rozmowy postanowił sam na własna rękę poszukać Ali. Wiedział ,że gliniarz nic im nie powie dlatego wstał i wyszedł a za nim Diego.
- Dlaczego wyszedłeś chciałem go przycisnąć.
- Daj spokój on nam nic nie powie dlatego zamierzam wynająć detektywa i sam ich odnaleźć.
Kiedy siedzieli w samochodzie wyjął telefon i zadzwonił do swojego najlepszego detektywa wydał mu polecenie i pojechali z powrotem do domu Diego. Kiedy weszli Diego zobaczył Vanessę chciał ja już wyrzucić ale postanowił potraktować ja jak powietrze ominął ją i podszedł do matki by wszystko opowiedzieć czego dowiedzieli się na komisariacie. Juan zaś przywitał się z Van i wszystko jej wyjaśnił była tak samo zmartwiona jak reszta. Potem Juan pożegnał się i pojechał do domu. Przez cała drogę myślał o liście. ,,Jak ona może prosić bym o niej zapomniał ? Przecież kocham ją nad życie”. myślał. ,,Nie Ali nie zapomnę o tobie i nie zamierzam szukać sobie nikogo zamierzam szukać ciebie !.” powiedział sam do siebie.
ROZDZIAŁ 34
Mijały dni potem tygodnie a detektyw wciąż nie miał żadnych nowych wieści dla rodziny Ali i dla Juana. Sami też mimo ciągłych poszukiwań , próśb na komendzie Juan i Diego nie dowiedzieli się niczego. Sama Alisson też nie kontaktowała się z nimi. Lidia odchodziła od zmysłów. Gdy by nie pomoc Any i Vanessy prawdopodobnie popadła by w depresję. Diego nie najlepiej znosił jej wizyty ale nic nie mówił z powodu matki. W innych okolicznościach zabronił by jej pokazywania się mu na oczy. Tęsknił za nią ale wciąż nie mógł zapomnieć i wybaczyć jej tego co mu zrobiła. Czasem miał ochotę dać jej buzi czy też przytulić ale gdy tylko taka ochota go nachodziła zaciskał zęby i wychodził z domu by ochłonąć. Był jej wdzięczny za pomoc ale wolał by jej nie widzieć by tak nie cierpieć. Starał się skupić na poszukiwaniu siostry ale nie bardzo mu to wychodziło.Bo gdzie by nie był i cokolwiek by nie robił wciąż myślał o Vanessie. Ale nie on jeden cierpiał w ten sposób. Juan cierpiał nie mniej od niego. Bardzo tęsknił za Alisson. Nie potrafił skupić się przez to na pracy. Codziennie spoglądał na ich [link widoczny dla zalogowanych] prosząc by odnalazła się jak najszybciej.Cierpiał jeszcze bardziej widząc tęsknotę Alexa. Kiedy mu powiedział ,że Ali wyjechała chłopczyk nie tylko zaczął płakać ale też miał za złe ,że Ali nawet się nie pożegnała. Nie znał prawdy dlatego miał pretensje. Ale jak powiedzieć dziecku ,że jego matka musiała uciekać ? Jak wytłumaczyć coś czego się samemu nie rozumiało. Żal Alexa z czasem minął i J David myślał ,że teraz będzie lepiej ale się mylił. Bo wtedy nadeszła tęsknota. Tak wielka ,że chłopiec od rana do wieczora chodził z telefonem w ręku i liczył na telefon ze strony Ali. Po cichu sam tez na to liczył. Ale próbował pocieszać Alexa za każdym razem gdy syn kładł się spać z zawiedzioną miną i zapłakanymi oczami. Z tego wszystkiego nawet nie spał w swoim pokoju tylko w pokoju J Davida razem z nim. David bał się ,że to z czasem jeszcze bardziej odbije się na Alexie jeśli Alisson szybko nie wróci a nic nie wskazywało na to by tak miało się stać. Mimo wszystko starał się nie tracić nadziei. Przez to całe zamieszanie z Ali nawet związek Any się rozpadł. Dziewczyna była tak przejęta problemami ,ze zapomniała o przygotowaniach do ślubu poprosiła wiec o przesunięcie daty. Wtedy Hugo wpadł w szał i znowu zaczął ją bić jak kilka lat temu. Tym razem jednak Diego wraz z Pablem skopali mu tyłek. Potem Pablo pomógł jej zabrać rzeczy z domu Huga by ponownie wróciła mieszkać do matki. Przyjaźń między nimi na nowo zaczęła owocować. Żadne z nich nie myślało o sobie jak o partnerze. Any dopiero co zakonczyła jeden nie udany związek dlatego nie chciała wchodzić w kolejny a Pablo zaś miał już kogoś. Co prawda nie łączyło ich jeszcze nic silnego ale Pablo liczył ,że z czasem tak się stanie i wtedy on zapomni o Any. Którą nadal darzył uczuciem tym razem nie mówiąc jej o tym znając jej zdanie. Dlatego też już nie liczył na miłość z jej strony jednak na przyjaźń owszem. Tym czasem Ali próbowała przywyknąć do nowego życia co wcale nie było proste. Nie dość ,że była w obcym mieście i jedyne osoby którą znała był Gregorio i jej córka to jeszcze nie mogła sama wychodzić na miasto by się nie narazić. Poza tym bardzo tęskniła za rodziną i Juanem Davidem oraz Alexem nie mniej niż jej córką która codziennie pytała kiedy wrócą do prawdziwego domu. Na to pytanie jednak Alisson sama zadawała sobie pytanie. Na które nawet Gregorio nie umiał odpowiedzieć. Oboje pragnęli powrotu do domu i oboje cierpieli wiedząc ,że w Meksyku zostawili ukochane osoby.
******************************
CZTERY MIESIĄCE PÓŹNIEJ.
Ali siedziała w ogrodzie na krzesełku i przyglądała się zabawie Sary i Gregoria głaszcząc przy tym już dość spory brzuszek. Maleństwo w jej brzuchu było dość ruchliwe jak na 5 miesiąc ciąży. Ale przynajmniej była to oznaka tego ,że jest zdrowe. Ciąża to najlepsza rzecz jaka przytrafiła się od czasu ucieczki z Meksyku. Ich życie i tak uległo zmianie bo z czasem przyzwyczaiła się do nowego życia i miasta. Poznała nowych ludzi , znalazła pracę i przedszkole dla Sary ale tęsknota za domem nie zniknęła. Codziennie myślała o Juanie, Alexie, matce, Diegu ,Any i Vanessie. Tęskniła za nimi bardzo jednak nie mogła w żaden sposób się z nimi kontaktować co było straszne. Mijał dni , tygodnie , miesiące a ona i Gregorio starali się przetrwać wspierając się na wzajem i zapewnić Sarze normalny dom i rodzinę. I chociaż nie kochali się jak dawniej to współpraca bardzo ich do siebie zbliżyła na nowo. Mimo wszystko pragnęła jak najszybciej wrócić by podzielić się nowiną o dziecku. A także wrócić do tych których kocha. Ale i życie Juana też uległo zmianie. Po dwóch miesiącach prób odnalezienia Alisson zaprzestali robienia tego... powód kolejny list od Ali. Tym razem jednoznaczny. A jego treść brzmiała następująco.
Drodzy najbliżsi !
Nie czekajcie na mój powrót ... bo nie ma takiej możliwości bym wróciła. Może kiedyś was odwiedzę jak będzie już bezpiecznie. Ale nie teraz. Pamiętajcie ,że bardzo was kocham i nigdy o was nie zapomnę. Codziennie mam was w swojej głowie i sercu. Ja , Sara i Gregorio jesteśmy zdrowi. Co więcej w końcu jesteśmy prawdziwą rodziną. Tak jak i Gregorio znowu jesteśmy razem. Córka i wspólna tęsknota oraz kłopoty tylko zbliżył nas do siebie. Dlatego kochani mam prośbę po przeczytaniu tego listu dajcie go Juanowi. Bo chcę powiedzieć mu jak bardzo jestem mu wdzięczna za wszystko co razem przeżyliśmy ale chcę też go przeprosić.Przeprosić za to ,że musiałam go opuścić. Chce mu powiedzieć ,że zawsze będzie ważny w moim sercu jednak wróciłam do Gregoria dlatego chcę go prosić by i on zaczął swoje życie od nowa. By poznał kogoś i stworzył rodzinę Alexowi tak jak ja na nowo stworzyłam Sarze. Kocham was wszystkich.
Alisson.
Po tym liście Juan się załamał tak bardzo ,że kiedy do jego biura Pablo przyjął nową sekretarkę Juan z rozpaczy i w pewnym sensie z żalu poślubił ową sekretarkę o imieniu Sandra. Jego zachowanie zszokowało wszystkich bo nie tylko była to decyzja podjęta pod wpływem złych emocji to jeszcze zrobili to po kryjomu. Po tym wybryku jego stosunki na moment z Diego się ochłodziły a także z synem. ale gdy Alex polubił Sandrę wybaczył ojcu popełniony błąd. Po tym liście załamała się także matka Ali jednak w szpitalu poznała Nelsona który pomógł jej stanąć na nogi i od tej pory spotykają się ze sobą. Pablo natomiast zerwał znajomość ze swoją partnerką gdy Any wyznała mu miłość. Postanowili zacząć od nowa i jak na razie szło im nawet dobrze. Jedyny Diego wciąż był sam i tęsknił za Vanessą która już za 3 miesiące miała zostać matką zdrowej dziewczynki.
Rozdział 35
Zbliżał się termin porodu Vanessy jeszcze tylko 3 tygodnie i zostanie matką. Jednak ten fakt nie bardzo ją cieszył. Bała się ... bała ,że nie będzie potrafiła kochać tego dziecka tak jak powinna. W końcu było owocem gwałtu przez co też nie była z Diego. A to bolało ją najbardziej. Widywała go codziennie i bardzo za nim tęskniła jednak on za każdym razem gdy ją widział traktował ją jak powietrze. Rozumiała jego ból ale sama też cierpiała. Wiele razy miała już ochotę powiedzieć mu prawdę ale wstyd był zbyt ogromny by zdobyć się na odwagę i mu to wyznać. Dlatego musiała nauczyć się żyć z tym ,że straciła go na zawsze. Jednak nie potrafiła. Wciąż o nim myślała , tęskniła i nadal bardzo mocno go kochała. Nie oczekiwała ,że jej wybaczy i do niej wróci ale chciała by przynajmniej ponownie zaczął ją zauważać. Widać jednak nawet na to nie mogła liczyć. Przygnębiona pojechała do sklepu po zakupy. Nie miała na to zbytniej ochoty ale lodówka świeciła pustka a ona musiała się teraz dobrze odżywiać więc nie miała wyjścia. Pojechała do hipermarketu i zrobiła zakupy na tydzień czasu by mieć choć to z głowy na jakiś czas. Po zakupach od razu wróciła do domu bo pogoda nie zapowiadała się najlepiej. Wysiadła z samochodu i obładowana zakupami powoli ruszyła w kierunku domu. Nagle z za jej placów wybiegł [link widoczny dla zalogowanych] i zapytał;
- Czy ty całkiem oszalałaś ? Dźwigać takie ciężary w tym stanie ? Gdzie ten twój facet ,że nie ma czasu ci pomóc ? - powiedział i bez pytania wziął od [link widoczny dla zalogowanych] torby z zakupami.
Zaskoczona jego postawą i zadanymi pytaniami stała wciąż bez ruchu i wpatrywała się w niego. Być może stała by tak całą wieczność gdyby nie to ,że po chwili Diego znowu się odezwał.
- Van co tak stoisz ... otwórz drzwi nim zacznie padać.
Szybko się ocknęła i podeszła do drzwi wyjęła z torebki klucze do domu i go otworzyła. Diego puścił ją przodem a potem wszedł do środka i od razu zaniósł zakupy do kuchni. Van weszła za nim i zaczęła rozpakowywać wszystko. Sądziła ,że jak tylko zostawi torby to wyjdzie on tym czasem pomógł jej wszystko rozłożyć. Dopiero potem powiedział;
- Ok gotowe ... to ja teraz zmykam. A ty następnym nie rób takich numerów tylko poproś kogoś o pomoc. Jasne?
Spojrzała na niego i powiedziała;
- Jasne ?
- To na razie. - powiedział i zaczął wychodzić.
- Diego ! - zawołała
- Tak ? - zapytał przystając w drzwiach kuchni.
- Dziękuje za pomoc ale co ty właściwie tu robiłeś i dlaczego mi pomogłeś.
- Odwoziłem jednego z moich uczniów do tego domu na przeciwko a pomogłem ci bo jesteś w ciąży. I szczerze ... chętnie bym sprał tego twojego faceta za to ,że pozwala ci w tym stanie dźwigać.
Nic nie odpowiedziała tylko delikatnie się uśmiechnęła.
- No odpowiedziałem więc mogę już iść.
- Tak. - odparła i ruszyła w jego stronę by odprowadzić go do drzwi.
Byli w połowie holu gdy nagle Vanessę złapał bardzo bolesny skurcz i zaczęła krzyczeć.
- Aaa ała ... aj jak boli !
Diego szybko do niej podszedł i zapytał;
- Van co jest ... co się dzieje ?
- Aaa aj ... - krzyczała zwijając się coraz bardziej z bólu.
Przestraszony wziął ją na ręce i zaniósł na kanapę kiedy ją położył powiedział;
- Leż ja zadzwonię po karetkę.
- Diego ... aj ałaaaa !
- Van słonko wytrzymaj ja już dzwonię.
- Nie ... - powiedziała i złapała go za rękę.
- Skarbie ale dlaczego ?
- Za późno ... musisz mnie tam zawieźć sam bo inaczej urodzę tu.
- Jak to urodzisz ? Przecież to nie czas !
- Wiem ....aaa...ale odeszły mi wody a to oznacza ,że dziecko postanowiło urodzić się dziś.
Spojrzał na jej spodnie i dopiero teraz zobaczył ,że są mokre. Nie pytając o nic więcej wziął ją na ręce i zaniósł do samochodu potem wrócił do mieszkania po dokumenty i książeczkę ciąży oraz torbę która Van naszykowała do szpitala i po zamknięciu mieszkania wsiadł do samochodu i ruszył do szpitala. Van cały czas krzyczała i to coraz głośniej bo skurcze były częstsze i bardziej bolesne.
- Van jeszcze kilka minut i będziemy na miejscu wytrzymaj słonko. - powtarzał przez całą drogę by ja jakoś wesprzeć. 10 minut później Vanessa była już na sali porodowej. Diego zaś siedział w poczekalni i czekał na zakończenie porodu. I choć nie on był ojcem to jednak bardzo się denerwował w końcu wciąż zależało mu na Van. I nie zamierzał zostawić jej w takiej chwili. 8 godzin później z sali wyszedł lekarz i mu pogratulował ślicznej i zdrowej córki. Po czym powiedział ,że może już zobaczyć się z żona i córką które teraz są na sali poporodowej. Kiedy wszedł do sali Van leżała na łóżko i trzymała mała w ramionach. Spojrzała na niego i zdziwiona zapytała;
- Diego ty nadal tu ?
- Tak ... ale jak chcesz to sobie pójdę. Chciałem tylko zobaczyć jak się czujecie.
- Czujemy się świetnie. - odpowiedziała
- Cieszę się. A więc teraz mogę już iść.
- Nie... zaczekaj ! Nie odchodź.
- Van ale jestem tu zbędny.
- Wcale nie siadaj. - powiedziała i wskazała ręką na łóżko.
Przez chwilę się zawahał jednak mimo wszystko usiadł.
- Znowu mi pomogłeś ... dziękuję. Tylko dlaczego ?
- Bo już taki jestem - odpowiedział
- I tylko dlatego tak ?
- Nie Van ... nie tylko dlatego.
- A więc dlaczego ?
- Bo cię kocham ... bo tęsknie za tobą. I nie potrafię bez ciebie żyć ... jednak dobrze wiem ,że ty masz już swoje życie. Dlatego lepiej będzie jak już sobie pójdę.
- Diego posłuchaj... - zaczęła ale przerwał jej mówiąc.
- Van daj spokój ... pomogłem bo chciałem i jak już mówiłem bo cię kocham. Ale to nie zmienia faktu ,że mnie zdradziłaś i bez względu na to co teraz powiesz nigdy ci tego nie wybaczę.
Po tych słowach pocałował ją w policzek i wyszedł. Vanessa przytuliła do siebie małą i zaczęła płakać. Chciała wyznać mu prawdę jednak nawet nie dał dojść jej do słowa. ,,Może i lepiej po tym jak go skrzywdziłam powinien zapomnieć o mnie. Nie jestem jego warta." pomyślała.A z jej oczu popłynęły kolejne łzy.
**************************************
Tym czasem Juan David siedział w swoim gabinecie i pracował nad nowym projektem. Miał go skończyć już dawno ostatnio albo nie miał głowy do pracy albo czasu. Najpierw pochłonęły go poszukiwania Alisson potem był zbyt załamany by myśleć o pracy. A kiedy trochę stanął na nogi wziął ślub. Ślub którego teraz żałował. Owszem Sandra okazała się dobra partnerką i matką dla Alexa jednak Juan David jej nie kochał a zrobił to pod wpływem emocji. Nigdy wcześniej nie postępował w ten sposób ale list Ali dobił go tak bardzo ,że przestał racjonalnie myśleć i z żalu oraz tęsknoty wziął ślub którego teraz żałował. Jednak czasu nie mógł już cofnąć. Zostało mu pogodzić się ze strata ukochanej i postarać pokochać żonę której na dzień dzisiejszy nie chciał. Tylko jak mógł pokochać inna kobietę skoro wciąż myślał o Ali. Gdzie się nie ruszył i cokolwiek by nie zrobił wciąż o niej myślał.Czy był to dzień czy noc on wciąż ją wspominał. Nadal nosił jej zdjęcie w portfelu i gdy tylko za nią za tęsknił spoglądał na nie. Z Alisson działo się to samo wciąż tęskniła i wspominała. Spoglądała na niebo i wyobrażała sobie jego twarz. I to jak się do niej uśmiecha. Bała się ,że już nigdy nie ujrzy tego uśmiechu , nie zobaczy blasku jego pięknych piwnych oczu. Te myśli były tak przerażające ,że do jej oczu zaraz napływały łzy. Ale gdy tylko dotykała brzucha uspakajała się wiedząc ,że i tak ma cząstkę jego.Bo dziecko które nosiła pod sercem należało do niej i do Juana Davida. I czy się kiedyś spotkają czy nie to ona i tak zawsze będzie czuła jego obecność. W uśmiechu , spojrzeniu czy tez gestach ich synka który już nie długo miał się urodzić.
*********************************
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Alex siedział właśnie przy basenie kiedy Juan usiadł obok i zapytał widząc smutną twarz syna;
- Chłopie co jest ... czemu się smucisz?
Spojrzał na ojca i zapytał;
- Tato czy ty jeszcze kochasz Ali ?
- Kocham. A czemu pytasz?
- Bo ja też ją kocham i bardzo za nią tęsknię.
Juan objął ramieniem syna i powiedział;
- Ja też synku ... ja też bardzo za nią tęsknię.
- Jak myślisz czy ona też za nami tęskni?
Na to pytanie Juan sam chciałby znać odpowiedź. Niestety nie wiedział czy Ali mimo swoich zapewnień w liście wciąż o nich pamięta. By jednak nie zasmucać syna powiedział;
- Tak kochanie na pewno Alisson za nami tęskni.
-Wiesz tato lubię Sandrę ale gdyby Ali wróciła chciałbym by znowu była z nami.
- Ja też synu. Ale to nie jest możliwe bo ona już nie wróci a nawet jeśli to ma już swoją rodzinę.
- Tak wiem ... babcia Lidia czytała mi list. - powiedział a na jego twarzy pojawił się jeszcze większy smutek.
- Alex ja wiem ,że jest ci przykro i tęsknisz. Ale postaraj się za dużo o tym nie myśleć. Dobrze?
- Dobrze tato. - powiedział i wtulił się w ojca.
Siedzieli tak dłuższą chwilę a potem weszli do środka gdy Sandra zawołała ich na obiad.
- A panowie co dziś nie w sosie. - zapytała uśmiechając się do nich.
Wymienili spojrzenia i Alex powiedział pierwszy.
- Myślałem o mamie ... strasznie za nią tęsknię.
Po tych słowach [link widoczny dla zalogowanych] już się nie odezwała. Była zła minęło już dwa miesiące od czasu jej ślubu z Juanem a on i jego syn wciąż wspominali kobietę która ulotniła się z ich życia jak powietrze. Denerwował ją fakt ,że choć Ali w tak okrutny sposób ich porzuciła to oni wciąż ją kochali. A ona która tak bardzo się starała nie mogła nawet liczyć na pocałunek ze strony własnego męża. Wychodząc za niego wiedziała ,że kocha inna ale miała nadzieję iż z czasem jego uczucia do Ali przeminął. I wtedy pokocha ją. Teraz jednak coraz bardziej upewniała się iż bardzo się myliła. Nie mogła się jednak na razie wycofać.Dopóki nie zdobędzie tego na czym naprawdę jej zależało. I nie chodziło tu o miłość Juana Davida czy Alexa. Lecz o samą Alisson.
*************************
Tym czasem Vanessa właśnie karmiła małą gdy do jej drzwi zadzwonił dzwonek nie wstając z kanapy krzyknęła;
- Wejść otwarte !
Po chwili drzwi się otworzył i stanął w nich Diego.
- Cześć ! Mogę wejść ? - zapytał niepewnie.
- Jasne. - odpowiedziała uśmiechając się do niego.
Usiadł na kanapie i zapytał;
- I jak się czujecie ?
- Ja zmęczona ... a mała no cóż daje popalić. A ciebie co do mnie sprowadza ?
- Mama zaprasza cię na urodziny w sobotę.
- Podziękuj jej ode mnie ale powiedz ,że nie wpadnę.
- Ale dlaczego ?
- Wiesz mała... a poza tym jestem zbyt zmęczona by dać radę.
- O małą się nie martw. A co do ciebie to dopilnuję byś wypoczęła przed urodzinami.
- Niby jak ?
- Urodziny zaczynają się o 20.00 ... przyjadę z rana i zajmę się małą a ty wypoczniesz.
- Dziękuję ale nie trzeba. No i nie chcę zabierać ci cennego czasu.
- Daj spokój w tą sobotę mam akurat wolne.
- Boże Diego ...przestań wreszcie ! - krzyknęła
On spojrzała na nią nic nie rozumiejąc. Wstała więc położyła małą w wózku i powiedziała;
- Dlaczego ty do cholery taki jesteś ? Zamiast mnie nienawidzić ... ty mi pomagasz ! Jesteś miły i w ogóle ... powinieneś być zły... krzyczeć czy coś. A ty tymczasem zachowujesz się jak ... jak przyjaciel !Nie udawaj ,że nic się nie stało bo dobrze wiem jak cię skrzywdziłam.
- Wiesz co ... nie rozumiem cię. Jak cię ignorowałem chodziłaś smutna. Kiedy przestałem i zacząłem ci pomagać ty się wściekasz ,że cię zauważam. O co ci chodzi w takim razie ... bo ja już sam nie wiem.
- Chcę byś przestał udawać i powiedział mi co tak naprawdę czujesz tylko tego chcę. I przestań być dla mnie taki dobry wiedząc ,że na to nie zasługuję !
- Co czuję powiedziałem ci już wtedy i nie zamierzam do tego wracać ! Zraniłaś mnie ... bolało. Ale już mi przeszło więc nie wracajmy do tego i postarajmy się jakoś dalej żyć. Tym bardziej ,że dość często się widzimy.
- No właśnie ... a ja nie chcę byśmy się widywali ! Nie rozumiesz ?
- Szczerze ? Nie bardzo... bo jeszcze jakiś czas temu dałbym sobie głowę uciąć ,że wręcz szukałaś kontaktu ze mną.
- Bo tak było ... ale kiedy zobaczyłam jak jesteś dla mnie dobry. Jak mi pomagasz zrozumiałam ,że tak być nie może.
- Powiedz mi coś dlaczego tak bardzo zależy ci na tym bym cię znienawidził ? Tylko szczerze.
- Bo cie zraniłam ! Bo nie zasługuję na twoją dobroć... bo kiedy cię widzę chcę podbiec i się przytulić... powiedzieć ci jak bardzo cię kocham ! Jak cholernie za tobą tęsknię ... i jak jest mi przykro ,że to z chrzaniłam !
Krzyczała a z jej policzków spływał łzy. Diego stał patrząc jej w oczy i słuchał z uwagą wypowiadanych przez nią słów. Gdy skończyła odwróciła się do niego plecami. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy , liczyła tez ,że teraz wyjdzie. On zaś podszedł do niej wziął pod rękę odwrócił w swoją stronę i pocałował. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anetta418
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Sob 2:23, 28 Sty 2012
|
|
ROZDZIAŁ 36
Diego stał patrząc jej w oczy i słuchał z uwagą wypowiadanych przez nią słów. Gdy skończyła odwróciła się do niego plecami. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy , liczyła tez ,że teraz wyjdzie. On zaś podszedł do niej wziął pod rękę odwrócił w swoją stronę i pocałował. Tęsknota między nimi była tak wielka ,że zapomnieli na chwilę o całym świecie. Dopiero płacz dziecka przywołał ich do porządku. Van wzięła małą na ręce i już chciała zapytać ,,Czy ten pocałunek był oznaką tego ,że jej wybaczył?” ale nim zdążyła cokolwiek powiedzieć Diego odwrócił się i bez słowa wyjaśnienia wyszedł. To była jego odpowiedź ,,Nie wybaczył jej” .Wrócił do domu zły. Kochał ją i jej wyznanie poruszyło nim. Ale nie wiedział czy chce być z nią po tym wszystkim co między nimi zaszło przez ostatnie kilka miesięcy. Wyszedł bo sam nie wiedział co miał by jej teraz powiedzieć. Najpierw musiał wszystko na spokojnie sobie przemyśleć by podjąć jakąkolwiek decyzję.Usiadł na łóżku i zaczął analizować wszystko po kolei. Miał jej za złe ,że go zdradziła ale po mimo tego wciąż ją kochał i nie potrafił o niej zapomnieć. ,,Czy był gotowy na to by spróbować jeszcze raz? Czy potrafił by pokochać jej dziecko jak swoje?” te i wiele innych pytań krążyły mu po głowie. Nie minęła godzina jak do jego pokoju ktoś zapukał. Był pewny ,że to matka lub Any ale gdy drzwi się uchyliły zobaczył w nich Vanessę.
- Mogę wejść ? – zapytała niepewnie
Kiwnął głowa na znak zgody. Jak tylko zamknęła drzwi usiadła obok na łóżku i powiedziała;
- Przyszłam bo czas byś poznał prawdę Diego. Nie liczę ,że mi wybaczysz … myślę nawet iż wtedy będziesz mną gardził jeszcze bardziej. Ale muszę ci to powiedzieć bo mam już dość ukrywania tego.
- Van o czym ty mówisz?
- Widzisz Diego okłamałam cię. Ja nigdy cię nie zdradziłam.
- Ale jak to ? A dziecko … skąd się wzięło ?
- Ciii … posłuchaj ! Tylko proszę nie przerywaj mi bo i tak jest to dla mnie trudne.
- Dobrze mów zamieniam się w słuch.
- Wtedy jak pojechałam w trasę dołączył do nas nowy manager. Na początku był miły dużo nam pomógł i w ogóle. Ale potem zaczął do mnie zarywać. Kazałam mu spadać. Ale on nadal był natrętny. Wściekłam się i powiedziałam ,że nie chcę by nam pomagał i ,że poszukam innego managera. Wtedy on rzucił się na mnie i… -przerwała na chwilę by otrzeć łzę spływającą z jej policzka i wziąć oddech by móc mówić dalej. – I wtedy on mnie zgwałcił ! – wyrzuciła jednym tchem.
Diego poczuł jakby dostał pięścią w brzuch. Wyobrażał sobie wiele wersji jej wyjaśnień ale tego typu wyjaśnienia nigdy nie wziął pod uwagę. Był wściekły a jednocześnie zdruzgotany. Nawet nie wiedział jak ma się teraz zachować. Było mu jej żal miał ochotę ją przytulić ale nie był pewny czy powinien po tym jak traktował ją przez te wszystkie miesiące myśląc ,że go zdradziła. Vanessa natomiast dalej kontynuowała swoją opowieść nie patrząc na niego. Było jej wstyd ale musiała w końcu wyznać mu całą prawdę od początku do końca.
- Wstydziłam się powiedzieć i o tym. Brzydziłam się samej siebie … i nie chciałam byś i ty brzydził się mnie. Dlatego skłamałam ,że przespałam się z innym. Uważałam ,że postępuje słusznie i ,ze w ten sposób szybciej o mnie zapomnisz. A ja o tobie gdy znienawidzimy siebie nawzajem. Ale nie potrafię. Uwierz próbowałam wiele razy zapomnieć… przestać cię kochać. Jednak nie potrafię. Kocham cię i nigdy nie przestanę. Wybacz mi ,że cię zraniłam … nie chciałam. I wiem ,że po tym wszystkim my już nigdy nie będziemy razem. Ale przynajmniej teraz mam czyste sumienie wiedząc ,że poznałeś prawdę. Może teraz będziemy potrafili sobie jakoś uporać się z naszym bólem.
Diego siedział ze spuszczoną głową a po jego policzkach spływały łzy. Nie widziała ich bo sama odwróciła głowę by nie widzieć pogardy w jego oczach. Nagle wstała i zaczęła wychodzić. Już chciała wziąć za klamkę kiedy on podbiegł i przytrzymał drzwi. Spojrzał na nią zapłakanymi oczami i powiedział;
- Kocham cię Van i nie pozwolę ci kolejny raz mnie zostawić.
Unikała jego wzroku wziął więc jej twarz w swoje dłonie i patrząc w oczy powtórzył;
- Słyszysz kocham cię … i nie pozwolę byś kolejny raz mnie zostawiła.
- Ale Diego…
- Żadne ale … chcę znowu być z tobą… kochać cię. Kochać twoją córkę . I zatrzeć ślad złych wspomnień z twojej głowy, serca oraz duszy. Chcę zastąpić ci ten koszmar cudownymi chwilami która razem spędzimy. Ty , ja i naszą córką.
Myślała ,że śni. Chciała się uszczypnąć by się upewnić. Ale wtedy on ją pocałował. Tym pocałunkiem sprawił ,że upewniła się w jego słowach.Zarzuciła mu więc ręce na szyję i oddała pocałunek.Po jej policzkach spłynęły łzy tym razem ze szczęścia.
****************************************
DWA LATA PÓŹNIEJ
To już dwa lata odkąd zniknęła Alisson a mimo to on wciąż o niej myślał. Każdego poranka , każdej nocy i w każdym miejscu. Nie potrafił zapomnieć a tym bardziej przestać ją kochać. I gdyby nie fakt ,że miał syna którego bardzo kochał i który go potrzebował.Już dawno by oszalał z rozpaczy i tęsknoty. Jednak Alex był jego podporą. On sam tęsknił ale jako jedyny wierzył jeszcze w to ,że Ali wróci. Zawsze gdy Juan był smutny syn przychodził do niego i wszelkimi sposobami poprawiał mu humor. I tylko dla niego trzymał się twardo. Dla niego codziennie wstawał z łóżka szedł do pracy a potem spędzał z nim każdą chwilę. Dla niego udawał ,że jest szczęśliwy u boku Sandry. Choć w rzeczywistości prawda wyglądała inaczej. Owszem lubił ją i dużo jej zawdzięczał ale pokochać nie potrafił. W czasie gdy on cierpiał z powodu utraty miłości swojego życia. Inni radowali się z odnalezienia szczęścia. Przykładem jest Vanessa i Diego. Którzy od czasu pogodzenia się znowu są szczęśliwi. Zamieszkali razem , wychowują małą która niedługo będzie miała dwa lata i w obecnej chwili planują ślub. Ale nie tylko im sprzyja szczęście w miłości bo nawet Lidia która od śmierci męża wzbraniała się od mężczyzn teraz była od dwóch miesięcy żoną Nelsona.A i Any nie narzekała na szczęście które odnalazła u boku Pabla. I wtedy w najmniej spodziewanym momencie dla wszystkich wróciła Alisson wraz z rodziną. Pierwsze co zrobiła po powrocie to pojechała odwiedzić matkę. Lidia na widok córki o mało nie zemdlała ale potem gdy wzięła ją w swoje ramiona to wypuścić nie chciała. Potem Alisson pozwoliła matce wyściskać swoją wnuczkę i na koniec przedstawiła jej wnuka. Radość Lidi nie miała końca. W końcu matka kazała opowiedzieć Alisson o wszystkim. Dlaczego zniknęła ? Jak żyła? Czy była szczęśliwa... czy tęskniła ?. Córka opowiedziała jej wszystko a gdy skończyła zapytała o rodzeństwo i Juana Davida. Matka natychmiast opowiedziała jej o Diegu i Vanessie oraz Any i Pablu. Jednak gdy doszła do Juana i Alexa. Ali przerwała jej mówiąc;
-Wiesz co mamo albo nie mów. Najlepiej jak do nich sama pojadę i zobaczę co u nich słychać.
-Ale Alisson ...
- Żadne ale mamo! Jadę do nich i to natychmiast muszę ich uściskać i powiedzieć jak bardzo za nimi tęskniłam. Chcę też powiedzieć mu ,że ma syna ! Wyobrażam już sobie ich miny gdy mnie zobaczą. - była tak podekscytowana ,że żadne słowa matki nie potrafiły jej przerwać. Zdążyła jeszcze zapytać czy matka posiedzi z dziećmi i szybko wsiadła w samochód i odjechała. Po chwili uświadomiła sobie ,że nie wie gdzie powinna pojechać do biura czy do domu Juana Davida. W końcu po chwilowym namyśle zaryzykowała i skierowała się do jego domu. Nie wiedziała czemu ale miała przeczucie ,że właśnie tam go zastanie.I nie myliła się. Siedział sam bo Alex pojechał z Sandra do kina.Miał jechać z nimi jednak w ostatniej chwili zadzwonił telefon od jednego z klientów i musiał się z nim spotkać.Gdy spotkanie dobiegło końca wrócił do domu i usiadł przed telewizorem. Dwie godziny później usłyszał dzwonek do drzwi. Zdziwił się bo wiedział ,że Sandra ma klucze i sama by sobie otworzyła. Pomyślał więc ,że to może Diego który miał wpaść do niego w tygodniu. Wstał i otworzył drzwi. To co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania za drzwiami stała Ali. Wystarczyło jedno spojrzenie w jej oczy jak wziął ją w ramiona i [link widoczny dla zalogowanych]. Przylgnęła do niego i odwzajemniła pocałunek. Była taka szczęśliwa ,że w końcu znowu są razem. Że może go całować , dotykać ... wtulić się w jego ramiona w których tak czuła się bezpiecznie.Wreszcie czuła jego zapach za którym tak tęskniła.Gdy już nacieszyli się pocałunkiem oderwali się od siebie. I Alisson zaczęła mówić pierwsza.
- Nawet nie wiesz kochany jak tęskniłam za tobą ... za wami ! Tyle mam ci do powiedzenia ,że nie wiem czy starczy mi życia by to zrobić.Ale dwie rzeczy muszę powiedzieć ci od razu. Kocham cię i chcę byśmy znowu byli rodziną ty , ja, Alex, Sara i nasz syn David Jr. Tak kochany mamy syna.
Mina Juana na wieść o dziecku zaskoczyła ją. Patrzył tak dziwnie. Zapytała więc;
- Kochanie co się stało... nie cieszysz się ,że wróciłam? Że mamy syna?
Stał i patrzył w jej [link widoczny dla zalogowanych] czekające na odpowiedź. I z bólem serca po chwili powiedział;
- Ali ja się ożeniłem.
Natychmiast odsunęła się od niego i [link widoczny dla zalogowanych] pytająco. Jednocześnie nie rozumiejąc tego co przed chwilą powiedział. ,,Ożenił się? Ale jak to ? Dlaczego ? Czyżby już jej nie kochał? Jeśli tak było to czemu ją pocałował?" pytanie za pytaniem huczało w jej głowie. Już miała zapytać gdy on zaczął wyjaśniać.
- Po tym jak dostałem twój list z wiadomością ,że nie wrócisz. I,że znowu ty i Gregorio jesteście rodziną załamałem się i z rozpaczy się ożeniłem. Wiem to był błąd bo nie kocham Sandry. Kocham ciebie. Tylko ciebie. I ...
- Zaraz Juan poczekaj! Bo czegoś tu nie rozumiem. Jaki list? I kto do cholery powiedział ci ,że wróciłam do Gregoria? Owszem wysłałam ci list ale tam nie było mowy o moim powrocie do niego.
Teraz on nie rozumiał. Wciągnął ja więc do środka i kazał chwilę poczekać. Usiadła na kanapie i czekała. Gdy wrócił wręczył jej list. Przeczytała go uważnie dwa razy i powiedział;
- To nie ja go napisałam i nie ja go wysłałam !
- No a ten ?
Zapytał i podał jej drugi list. Przeczytała kolejny i odpowiedziała.
- Ten wysłałam ja ale ten drugi ktoś inny.
- Więc kto?
- Nie wiem. Ale jedno wiem na pewno twoje małżeństwo zmienia postać rzeczy.
- Co to znaczy?
- To ,że już nigdy nie będziemy razem.Szkoda ... bo tak czekałam na chwilę kiedy wrócę powiem ci o synu i znowu będziemy razem.Widać jednak wróciłam nie potrzebnie bo ty masz już rodzinę.
Powiedziała i ruszyła do drzwi. Złapał ją w połowie drogi i powiedział;
- Nie możesz odejść ! Nie teraz kiedy cię odzyskałem. Rozwiodę się tylko proszę nie zostawiaj mnie po raz kolejny. Przecież ja nie wiedziałem ,że to nie ty napisałaś ten list. Gdybym wiedział...
- Nie Juan ... tak nie można! Nie możesz zapomnieć o uczuciach kobiety którą poślubiłeś tylko dlatego ,że wróciłam i ,że ktoś wprowadził cię w błąd.
- No ale co z nami ? Przecież się kochamy ... mamy syna i co teraz mamy ponownie zrezygnować ze szczęścia ?
- Tak! Właśnie tak. dla dobra innych musimy z niego zrezygnować. - powiedziała a z jej policzka spłynęła [link widoczny dla zalogowanych]. Odwróciła się i wyszła. Juan David stał i patrzył jak zamykają się za nią drzwi i nie potrafił powstrzymać [link widoczny dla zalogowanych].
ROZDZIAŁ 37
W poprzednim rozdziale.
- Tak! Właśnie tak. Dla dobra innych musimy z niego zrezygnować. - powiedziała a z jej policzka spłynęła łza. Odwróciła się i wyszła. Juan David stał i patrzył jak zamykają się za nią drzwi i nie potrafił powstrzymać łez.
**************************
Stał i analizował jej słowa oraz wydarzenia ostatnich lat.,,Czyżby tym razem stracił ja na zawsze?" przeleciała mu taka myśl przez głowę. ,,O nie! Nie tym razem. Tym razem nie pozwoli jej odejść... zniknąć z jego życia tak po prostu."pomyślał i złapał czym prędzej i ruszył za nią.
- Raz cię już straciłem Ali. Ale to był pierwszy i ostatni raz! - powiedział do siebie na głos w drodze do jej domu.
Za długo czekał... za bardzo tęsknił za nią by teraz pozwolić jej odejść. A co najważniejsze oboje wciąż się kochali i teraz jeszcze mieli syna.,,Byłby głupcem gdyby to odtrącił licząc się ze szczęściem Sandry." pomyślał.Nacisnął pedał gazu by jak najszybciej tam dotrzeć. Była załamana ale w drodze do domu powstrzymywała łzy jak tylko mogła. Jednak gdy tylko dotarła do domu wbiegła wprost do swojego starego pokoju i z płaczem rzuciła się na łóżko. Lidia przez chwilę zastanawiała się czy nie powinna iść do niej.Ale nie mogła przecież zostawić samych dzieci.I choć serce bolało ją widząc jak córka cierpi to spodziewała się tego.Dobrze wiedziała iż Juan się ożenił i chciała ją ostrzec. Tyle,że Ali nie chciała jej słuchać.A gdy z taką radością mówiła o spotkaniu z Juanem i Alexem nie miała serca psuć jej tej radości. Teraz jednak żałowała tego trochę bo nie wiedziała co córka tak dokładnie tam zobaczyła lub usłyszała,że wróciła w takim stanie.Z rozmyślań nagle wyrwało ja pukanie do drzwi.Wstała z [link widoczny dla zalogowanych] na rękach i poszła otworzyć. Jakież było jej zdziwienie gdy zobaczyła [link widoczny dla zalogowanych]. Natomiast jego wzrok natychmiast powędrował na dziecko. Bez zbędnych słów Lidia dała małego JD na ręce. Szczęśliwy zaczął całować małego który nawet się go nie bał. Nagle z salonu wybiegła [link widoczny dla zalogowanych]. I rzuciła się mu na szyje krzycząc.
- Wujek! Mój przystojny wujek!
- Cześć księżniczko. - powiedział całując ją.
- Nawet nie wiesz ja ja tęskniłam za tobą. A mama ...u la la! - powiedziała śmiesznie gestykulując rękami.
- Ja też za wami tęskniłem kochanie. No właśnie a gdzie mama?
Zapytał. Sara wtedy wzięła go za rękę i powiedziała;
-Choć zaprowadzę cię.
Oddał małego Lidi i ruszył za małą. Po drzwiami podziękował jej po cichu i ucałował. Mrugnęła do niego oczkiem i pobiegła na palcach do salonu.On zaś nacisnął klamkę i wszedł do środka. Alisson myśląc,że to matka powiedziała;
- Mam proszę chcę zostać sama. - powiedziała pociągając nosem.
Usiadł koło niej i wziął ją w ramiona. Gdy zorientowała się co się dzieje wstała szybko i zdziwiona zapytała;
- Co ty tu robisz ? Chyba powiedziałam...
- Cii... - powiedział przykładając jej palec do ust.
Potem otarł jej łzy z policzków i powiedział;
-Już raz mnie zostawiłaś. Mnie i Alexa.Teraz ci na to nie pozwolę. Kocham cię i bez ciebie nasze życie jest niczym rozumiesz?
- Ja też cię kocham ale...
- Alisson... żadne ale! Z Sandrą porozmawiam i wszystko jej wyjaśnię. Rozwiodę się i znowu zamieszkamy razem.Kochanie gdyby nie ten list czekał bym na ciebie do dziś. Bo kocham ciebie i tylko ciebie.
- Oh Juan ja ciebie też kocham! - powiedziała zarzucając mu ręce na szyje.
Przytulił ją jak najmocniej do siebie po czym powiedział;
- A buziaka dostanę ?
Spojrzała w jego piwne tym razem szczęśliwe oczy i powiedziała;
- No jasne! - po czym go [link widoczny dla zalogowanych]. Jednak ich pocałunek nie trwał za długo bo po chwili do pokoju wparowała mała Sara.
- No nareszcie ! - krzyknęła i klasnęła ze szczęścia w ręce.
Oboje spojrzeli na nią zdziwieni.
- No co ? - zapytała niewinnie.
- A to moja panno,że podsłuchiwałaś. - powiedziała Ali udając groźną mnie.
- Yyy... tak troszeczkę. - odparła mrużąc powieki.
- A czemu skoro wiesz ,że to nie ładnie?
- Oj mamuś no... chciałam się upewnić,że się pogodzicie!
- Aha... dobra wybaczam ale więcej tak nie rób dobrze?
- Tak jest!
- No a teraz choć i przytul się do nas. - powiedziała wyciągając ręce do córki.
Sara rzuciła się w ich objęcia. Po chwili jednak zaczęła się rozpychać.
- Ej skarbie co ty robisz? - zapytała zdziwiona Alisson zachowaniem córki.
- Próbuje przytulić się do wujka Juana.
- No przecież się tulisz.
- No ale za mało mamo.Ty masz go więcej !A on jest taki przystojny.- powiedziała z delikatnym wyrzutem na twarzy jednocześnie wzdychając z podziwu. Oboje wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Dobra w takim razie ja idę po Juana Davida Jr. a ty się naciesz tym przystojniakiem. - powiedziała i ucałowała ich oboje po czym zniknęła.Sara zaś jeszcze mocniej się do niego przytuliła.
- Kocham cię wiesz ? - zapytała.
- Ja ciebie też księżniczko. - odparł całując ją w głowę.
- Ojej ! - krzyknęła nagle.
- Co się stało skarbie? - zapytał przestraszony na widok jej miny.
- A gdzie Alex? Przecież za nim też tęskniłam.
- Alex pewnie już jest w domu jak chcesz to pojedziemy do niego.
- Jasne ,że chcę!
Krzyknęła w momencie gdy Alisson wróciła do pokoju.
- Co się dzieje? - zapytała
- Jedziemy do Alexa. - powiedziała uradowana.
- Teraz nie.
- Ale ja to ?
- Juan lepiej jak najpierw rozmówisz się z Sandra. Ty jedź i z nią pogadaj a ja tym czasem zabiorę dzieciaki i pojadę odwiedzić Diego i Any.
- Ale mamo ...
- Sara !
- No dobrze.
********************
DOM DIEGO I VANESSY
Vanessa ułożyła [link widoczny dla zalogowanych] do snu i poszła do kuchni robić obiad. Diego w tym czasie pojechał załatwić sprawę związaną z wynajęciem sali na ich wesele.Nie minęła godzina jak obiad był gotowy. A narzeczony jak na zawołanie zjawił się w domu.
- Cześć kochanie. - powiedział całując ją po chwili w usta.
- Cześć i jak załatwiłeś?
- No ba! Ja bym nie załatwił. - powiedział dumnie.
Po czym [link widoczny dla zalogowanych] na kanapie w salonie.
- Hola ... hola obiad gotowy myj ręce i do stołu. - powiedziała obdarzając go uśmiechem.
- Już się robi księżniczko. - rzekł natychmiast wstając.
Nie zdążył jednak dojść nawet do schodów kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Oboje spojrzeli na siebie zdziwieni. Bo nikogo się dziś nie spodziewali. Van ruszyła do drzwi ale ukochany ją powstrzymał z zamiarem otworzenia. Jak tylko rozsunął zamek i otworzył stanął oniemiały.Alisson liczyła się z tym ,że teraz tak będą na nią reagować więc lekko popchnęła go do środka i weszła zamykając za sobą.
- No to pięknie mnie witasz nie ma co ! - powiedziała z uśmiechem.
Na dźwięk głosu Ali Vanessa natychmiast wybiegła z kuchni.
- Boże Alisson to ty? - zapytała nie dowierzając i zrzucając się jej na szyję.
- Nie wróżka ! -powiedziała śmiejąc się z miny obojga.
I nim się spostrzegły obie razem z małym i Sarą były już w ramionach Diego.
- Hura ... nareszcie rodzina w komplecie! - krzyknął tuląc ich wszystkich do siebie. Był tak szczęśliwy iż na początku nie zwrócił zbytniej uwagi na Juana Davida Jr. dopiero po chwili zapytał;
- Ej a co to za brzdąc ?
- Ekhy ... panowie i panie przedstawiam wam najmłodszego z rodu Gutierrez Juana Davida Jr. ! - powiedziała dumnie.
- Gutierrez ? Przecież tak na nazwisko ma...
- Tak braciszku to syn Juana. Siadajcie wszystko wam opowiem.
- Dobra ale daj małego musi poznać wujka Diego i ciocię Vanessę prawda? - powiedział spoglądając na Van.
- No jasne !
Diego usiadł razem z małym a na drugie kolano wziął Sarę. Jak tylko wycałowali oboje z dzieci. Alisson zaczęła opowiadać. Po skończonej opowieści Vanessa poszła pokazać im małą która akurat się obudziła.Potem całą gromadką zasiedli do stołu. Dwie godziny później zjawiła się Any wraz z Pablem. Skąd wiedzieli ,że Ali tu jest? Od Lidi która wraz z nimi przyjechała. W czasie gdy cała rodzina cieszyła się z powrotu Alisson. Juan rozmawiał z Sandrą. Opowiedział jej o całym zajściu z Gregorio i w ogóle. Po czy powiedział;
- I chyba rozumiesz ,że chciałbym się rozwieść by...
- Rozumiem. I nie mam żalu wręcz przeciwnie uważam ,że dobrze robisz. Macie syna, poza tym Alex tez ją kocha.Jeśli o mnie chodzi to wyprowadzę się jeszcze dziś. A problemu z rozwodem nie będzie.
Jej wypowiedź go zaskoczyła. Ale był jej wdzięczny a to,że tak spokojnie to przyjęła. Nie czekając dłużej Sandra wstała i poszła się pakować. A Juan wszedł do pokoju syna który w tym momencie grał na grze w piłkę nożna.
- Cześć chłopie! - powiedział do niego.
- Tato ty jakiś jesteś dziś nie przytomny już 5 raz mówisz mi cześć. - powiedział zmartwiony.
- Możliwe synu. - powiedział siadając na jego łóżko po czym dodał.
- Ale to ze szczęścia.
- A co się stało ? - zapytał ożywiony.
- Bo widzisz synu ... wróciła Alisson i tak się zastanawiam czy ...
- Tak .. tak tak chcę ją zobaczyć ! Gdzie ona jest...no gdzie?- jego radość była ogromna skakał po łóżku jak szalony.
- Alex spokojnie...
- Tato zwariowałeś ? Ja w takiej chwili mam być spokojny?
- No ja tez się ciesze ale...
- Ojej ... nie marnujmy czasu tylko chodźmy szybko do niej! -powiedział ciągnąc ojca za rękę.
Jak tylko znaleźli się na korytarzu zobaczyli Sandrę z walizką.
- Sani a ty gdzie ? - zapytał zaskoczony chłopiec.
Przykucnęła i powiedział;
- Wyprowadzam się skarbie. Ale pamiętaj kocham cię jednak teraz będziesz z mamą którą była od zawsze Ali. Ona zadba o ciebie a ja będę szczęśliwa wiedząc,że wy jesteście.
Na koniec ucałowała Alexa i Juana i ruszyła do wyjścia. Juan David jednak ja zatrzymał mówiąc,że jak tylko odwiezie Alexa do Ali podwiezie i ją tam gdzie będzie chciała.Ona zaś chętnie przyjęła jego pomoc.W domu Lidi nie było jednak nikogo więc najpierw odwieźli Sani a potem pojechali do Diego.Mały zaraz po otwarciu drzwi przez Van wbiegł do środka i rzucił się Alisson na szyję. Przycisnęła go mocno do siebie.
- Kocham cię mamo. - powiedział jej do ucha.
I zaczął płakać a Ali wraz z nim. Po chwili z uśmiechem na twarzy powiedział;
- No i widzisz mamo poryczałem się jak głupi.
***********************
DOM CLARY
Za nim zapukał poprawił krawat i jeszcze raz spojrzał na róże które trzymał w ręku. Bał się tego co usłyszy gdy Clara go zobaczy. Ale najbardziej bał się ,że mu nie wybaczy. Wziął trzy głębokie oddechy i zapukał. Po nie całej minucie drzwi się otworzyły. Spojrzała na niego ze łzami w oczach po czym rzuciła się mu na szyję.
- Gregorio ty żyjesz! Jak ja się martwiłam o ciebie. - powiedziała coraz bardziej wtulając się w niego.
Przytulił ją jeszcze mocniej z radości ,że tak zareagowała na jego widok. Po chwili jednak się odsunęła i dała mu w twarz.Teraz to już nie wiedział co myśleć i czy ma wręczać jej te kwiaty.
- Wiesz za co ?
Nic nie odpowiedział czekał na to aż wygarnie mu wszystko i powie by się wynosił. Bo zapewne taki miała zamiar. Jednak ona po chwili pocałowała go w usta i powiedziała;
- Nigdy ale to nigdy więcej mnie nie zostawiaj! Jak uciekasz to ze mną.
- Boże Clara aleś mnie wystraszyła.
- No ty mnie nie mniej !
Nie czekając na jej zaproszenie do środka wziął ja na ręce i wszedł do domu noga zatrzaskując drzwi.
- Gdzie masz sypialnie ? - zapytał całując ją.
- Korytarzem na lewo. - odpowiedziała.
ROZDZIAŁ 38
Miesiąc później
Nareszcie w ich życiu zapanował spokój i harmonia.W końcu zamieszkali ze sobą.Mogąc spędzać każdą chwile razem a także z cala trojka swoich pociech.Ali i Gregorio załatwili rozwód za porozumieniem stron.Z rozwodem Juana i Sandry też nie było problemu.I teraz Ali razem z Juanem nie tylko zaczęli planować swój ślub ale tez kupno nowego domu. A co najważniejsze babcia Alexa nie tylko przeprosiła ich oboje ale też zaakceptowała nową rodzinę.Zaczęła pomagać im i wspierać ich. Polubiły się nawet z Lidią a złączyły ich nie kto inny jak wnuki.Alex jak i Sara jeszcze chyba nigdy nie byli tak szczęśliwi jak teraz mogąc mieć pełna rodzinę i dwoje kochających się rodzicowi do tego małego braciszka.Właśnie cala trojka siedziała w ogrodzie na kocu i bawiła się klockami.Alisson siedziała [link widoczny dla zalogowanych] do Juana Davida wpatrywał się w roześmiane dzieci.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę ,że was mam.
- Kochanie to ja się cieszę.
- Nie sadziłam ,że jeszcze kiedyś spotka mnie takie szczęście.A teraz proszę mam najcudowniejszego,najukochańszego faceta pod słońcem i cudowne dzieci i to trojkę.To ty i Alex przywróciliście mi nadzieje na lepsze jutro.Kocham was za to bardzo mocno.
- Aniołku nie tylko ty ją odzyskałaś bo ja też.Śmierć matki Alexa przeżyłem bardzo ciężko i tu nie chodziło tylko oto,że obwiniali mnie o ten wypadek. Ja ją po prostu kochałem.W dodatku ona była wtedy w ciąży.I tylko syn trzymał mnie na nogach.No a potem zjawiłaś się ty.
-I to dzięki Alexowi się znamy.
- Tak.Kocham cię.
- Ja ciebie też ale musimy przestać leniuchować trzeba jechać na zakupy wieczorem grill zapomniałeś?
-No tak! - krzyknął zrywając się na równe nogi.
- Wiesz co zostan z dziećmi a ja pojadę oki ?
- No ale ...
- Zostań ja bardziej będę wiedziała co kupić a dźwigać nie będę bo to supermarket są tam koszyki.Później wsadzę do samochodu jak wrócę ty rozpakujesz je.
- No ok.
Powiedział i dał jej buziaka.Jak tylko Ali poszła do samochodu Juan usiadł koło dzieci i zaczął się z nimi bawić.Grill miał być bardzo rodzinny.Zaproszeni zostali nie tylko rodzina Ali ale też Pablo,Gregorio z Clarą i teściowie Juana.Na zakupach był 2 godziny a jak tylko wróciła zajęli się przygotowaniami. Kobiety ( Ali,Any i Vanessa) krzątały się po kuchni a panowie (Juan,Diego i Pablo) rozstawiali grilla i wszystko inne co było potrzebne by wieczór był udany. Około 18.00 wszyscy byli już na miejscu. Przy grillu stał nie kto inny jak mąż Lidi a pomagał mu teść Juana. Panie natomiast bawiły się z dziećmi plotkując na ślubu i innych babskich spraw a młodsi panowie grali w piłkę.Potem wszyscy zasiedli do stołu i jak tylko zjedli pierwszy wstał Diego i powiedział;
- Chciałem ogłosić ,że ja i moja ukochana Vanessa zaraz miesiąc po ślubie Ali my też się pobieramy. Ale...ale by było zabawniej bierzemy go razem z Any i Pablem.
Wszyscy zaczęli się cieszyć i im gratulować.Zabawa trwała do późnej nocy. Mimo tego następnego dnia Ali jak i jej narzeczony wstali w bardzo dobrych humorach.No ale jak się nie cieszyć kiedy wreszcie wszystko się układa i w dodatku budzą ich takie anioły jak Sara i Alex.Po wielkich wariacjach w łóżku zeszli w końcu na śniadanie.A zaraz po nim Juan pojechał do biura tym czasem Ali zostawiając dzieci pod opieką babci Lidi ruszyła na miasto w poszukiwaniu sukni ślubnej.Chodziła od sklepu do sklepu wciąż przymierzając sukienki po 4 godzinnym maratonie wreszcie znalazła to czego chciała.Wychodzą z galerii wpadła na Sandrę. Tak znały się bo od rozstania z Juanem dziewczyna odwiedziła ich by zobaczyć się z Alexem. Była tak miła,ze Ali od razu się z nią zaprzyjaźniła.Dlatego kiedy Sandra zaprosiła ją na kawę nie odmówiła.Wypiły kawę i już miały się rozstawać gdy nagle pod kawiarnię podjechał duży czarny samochód z przyciemnianymi szybami i wciągnęli Alisson na siłę do środka. Nie przeszkadzało im,że jest dzień. Jednak nie to zdziwiło ją najbardziej a fakt iż Sandra wsiadła to tego auta i powiedziała;
- No to Alisson teraz to czy przeżyjesz zależy tylko i wyłącznie od twojego byłego męża.
Chciała zapytać ,,Dlaczego ? I co to wszystko znaczy?".Ale nie mogła bo porywacze zakneblowali jej buzię.Przestraszona siedziała i modliła się by to był tylko koszmar. Nastał wieczór Juan wrócił i jak tylko zobaczył zmartwioną Lidię zapytał;
- Coś się stało ?
- Nie wiem ale chyba tak.
- To znaczy ? Niech mama mówi jaśniej.
- Bo wyszła na zakupy i nadal jej nie ma.
Jak tylko dokończyła zdanie do domu wpadł jak szalony Gregorio.
- Juan porwali Alisson !!! - krzyknął z wejścia.
- Co? Ale dlaczego ...jak? Po co ?
Przerażona Lidia zaczęła płakać.Rozpłakała się jeszcze bardziej gdy usłyszała kto jest porywaczem Alisson.
- Porwali ją ludzie tego gangstera co wsadziłem do pudła. Jak nie dam okupu i swojej głowy zabiją ją!
Juan natychmiast zbladł.Ale nie bylo chwili do stracenia dlatego szybko powiedział.
- Ja zajmę się okupem a ty dzwon na policje zaraz ja odzyskamy !
- Policja odpada !
Juan go już jednak nie słuchał bo dzwonił właśnie w sprawie pieniędzy jak tylko skończył zwołał Diego.W oczekiwaniu na niego próbowali uspokoić Lidię choć sami byli kłębkami nerwów. Zwykłej policji nie mogli wezwać ale kumpli Gregoria owszem w końcu to tajniacy zadzwonili wiec po Jose i Santosa.30 minut później cała 5 jechała do biura po pieniądze a potem na spotkanie z porywaczami.Tym czasem Ali siedziała związana na krześle w jakim starym magazynie na obrzeżach Meksyku.Czy się bała ? Już nie choć dobrze wiedziała co ja czeka to teraz bardziej obawiała się o życie swoich dzieci Juana i reszty rodziny.Słyszała jak porywacze mówili,że jak będzie trzeba to zabiją nawet córkę i resztę jej rodziny aby tylko dostać głowę Gregori. Poza tym Sandra szukała w tym wszystkim nie tylko za własnego ojca ale też za odebranie jej Juana Davida którego pokochała w tym swoim niecnym planie.O tak mafiozo którego zapuszkował były mąż Alisson był ojcem Sandry.To ona napisała list do Juana a potem celowo zjawiła się w jego życiu by dzięki nie mu któregoś dnia natrafić na ślad Ali i Gregoria.Trochę sobie na to poczekała ale w końcu wysiłek się udał.Nie wzięła tylko jednej wtedy opcji pod uwagę ,że urok Juana tak na nią podziała oraz serce Alexa i pokochała ich obydwu przez co teraz cierpiała po ich starcie.I dlatego tez chciała zabić Ali. Zrobiła by to od razu lecz musiała poczekać jeszcze na głowę Gregoria którą zażądał jej ojciec.Godzinę później usłyszeli podjeżdżający samochód.Porywacze natychmiast odwiązali brunetkę od krzesła i wyszli z nią przed magazyn.Z samochodu wysiadł Juan i Gregorio. Alisson dopiero teraz się przeraziła nie chciała by któremuś stała się krzywda.Juan spojrzał na obydwu porywaczy a potem na przerażona twarz ukochanej i powiedział;
- Puście ja dranie!
- Milcz bo zaraz i ty zarobisz kulkę! – powiedział jeden celując prosto w głowę JD
- Idźcie stad …zostawcie mnie i sami uciekajcie! – krzyknęła zrozpaczona Ali
- Zamknij się suko ! – krzyknął jej do ucha i przystawił spluwę do skroni
- Ty skurwielu !Puść ja masz mnie a tu jest kasa bierz co chciałeś a ja wypuść. – powiedział Gregorio rzucając walizkę pod nogi jednego z nich.
Tamten podniósł ja i po przeliczeniu kasy dal znać koledze by ja puścił. Ten zrobił co kazał mówiąc;
- Idź a ty śmieciu do mnie ale już!
Gregorio ruszył w ich stronę ale Alisson rzuciła mu się na szyje mówiąc;
- nie …nie rób tego to dranie oni i tak zabija nas wszystkich. Nie pozwolę ci tam iść.
To rozzłościło jednego z nich i wycelował prosto w jej plecy.Na szczęście Gregorio zauważył jego zamiary i szybko odwrócił Ali w stronę Juana popychając jednocześnie w jego ramiona a sam podał po tym jak trafiła go kula. Blondyn mocno przytulił Alisson do siebie .
- Wy skurwysyni ! – krzyknął widząc padającego Gregoria
- Ej morda bo będziesz następny.
- I tak będzie – usłyszeli nagle głos sandry
Jej widok bardzo zaskoczył juana.nie mógł uwierzyć w to co widzi. Stala na wprost nich mierząc ze spluw w ich stronę.
-Sandra ale …
- dlaczego ? Odpowiedz jest prosta ta suka mi ciebie zabrała a jej skur.wiel ex mąż wsadził mi ojca do paki!teraz rozumiesz?a ty zginiesz bo wybrałeś ta gnidę zamiast mnie !
Jej słowa go wkurzyły. Wściekły powiedział;
- Dziwisz się ?Spójrz na nią a na siebie. Ona nigdy nie zabiła by człowieka ma dobre i szlachetne serce a ty?
-Ty jesteś nikim! Zwykła…
Nie dokończył bo w tym momencie kula drasnęła jego ramie poczuł ból dlatego zamilkł.ze strachu ze zrobić coś jego ukochanej szybko schował dziewczynę za swoje plecy i postanowił już nic nie mówić.
- Nie ochronisz jej Romeo ani siebie bo ja mam broń a ty nie!
Na swoim życiu mu nie zależało ale na jej owszem zaczął się zastanawiać gdzie do cholery jest Diego z chłopakami. Przecież jechali za nimi więc powinni już być na miejscu. Jednak ich nie było wiec by zyskać na czasie powiedział;
- Sandra przepraszam. Ja zrobię wszystko ...dosłownie wszystko nawet wrócę do ciebie tylko puść ja.Błagam cię!
- Mówisz poważnie?
- Tak.Tylko puść jak nie dla mnie to dla jej dzieci proszę.
Zastanowiła się przez chwile i nagle strzeliła mu pod nogi krzycząc;
- Czy ty mnie kur.wa masz za idiotkę Juan? Przecież wiem,że kochasz tą sukę i nie zostawisz jej.Gdy jej nie było wciąż wzdychałeś do jej zdjęcia sadzisz ze tego nie widziałam?Widziałam i dlatego nie wierze ,że ja porzucisz dla mnie! Dlatego giń przeklęty kłamco!
Krzyknęła na koniec i padł strzału a potem kolejny słychać było krzyk Ali i odgłos strzału Juan zamknął oczy gotowy na śmierć.Po kilku oddanych strzałach zapanowała totalna cisza.Nie czul bólu i wciąż czul tulące się cale ciało brunetki do jego pleców. Otworzył oczy i wtedy zobaczył ,że na ziemi leży Sandra a obok niej porywacze.A nad nimi stał Santos i Jose oraz Diego.
David przytulił z całej siły Ali do siebie i pocałował.
- Już dobrze kochanie już po wszystkim.Wracamy do domu.
EPILOG
Śmierć Gregoria dotknęła wszystkich. Najbardziej jednak Clarę i Alisson. Ta druga nie mogła sobie wybaczyć,że przypłacił życie by ona mogła żyć.Z drugiej jednak strony była mu wdzięczna bo gdyby nie on. Teraz ci wszyscy zgromadzeni tu ludzie stali by nad jej grobem. Opłakując jej śmierć.Jej dzieci by tego nie przeżyły a Juan by się załamał.Było jej jednak żal Clary. Ona tak kochała jej byłego męża. Mieli tyle planów na przyszłość. Chcieli wybudować dom jeszcze przed narodzinami ich dziecka. Wziąć ślub tak jak Ali i Juan David.A teraz sama będzie musiała wychować to maleństwo rosnące w jej brzuchu. Razem z Juanem proponowali jej pomoc w końcu dla nich była częścią rodziny za wychowanie i opiekę nad Sarą. Ona jednak nie przyjęła pomocy bo zaraz po pogrzebie miała zamiar opuścić Meksyk.Postanowiła zamieszkać w Kanadzie tam skąd pochodziła.Wiedziała jednak,że zawsze może na nich liczyć.Obiecała nawet odwiedzić ich kiedyś gdy już upora się ze stratą ukochanego.Pogrzeb jak to pogrzeb był smutny i pełen łez.Potem krótkie pożegnanie z Clarą i powrót do domu.
Trzy lata później.
To już równo trzy lata jak umarł Gregorio a dwa odkąd Juan i Alisson zostali małżeństwem.Przez te trzy lata zaszło wiele zmian w życiu jej tak samo jak i Diego czy Any.Diego był teraz trenerem drużyny Meksykańskiej oraz właścicielem kilku szkół które pomagały realizować marzenia dzieci chcące grać w piłkę nożną zawodowo a nie stać było ich na takie lekcje. Vanessa zaś zakończyła swą karierę piosenkarki i całkowicie poświęciła się wychowaniu dwójki swoich dzieci Seleny i małego Diegito. Any wraz z Pablem właśnie oczekiwali narodzin swojego pierwszego dziecka.Pablo wciąż razem z Juanem stawiali coraz to nowe firmy. Alisson natomiast nie tylko zajęła się wychowaniem dzieci ale założyła fundację pod nazwą ,,Nadzieja na lepsze jutro" specjalizowała się ona w pomocy rodzinom które znalazły się w podobnej sytuacji jak ona kiedyś.Chciała dawać nadzieję ludziom i przekonywać,że jest po co żyć.Bo życie potrafi zaskoczyć nas w najmniej niespodziewany sposób tak jak to uczynił w jej przypadku stawiając na jej drodze Juana.Nawet jej matka odnalazła szczęście choć już dawno straciła na to nadzieję.Dlatego i wy moi drodzy nigdy jej nie traćcie bo pamiętajcie ;
Życie jak sen...
Ucieka przez palce...
Godzina za godziną,
dzień za dniem...
Nawet nie wiesz,
kiedy zaczyna się kolejny etap
W wspomnieniach widzisz
wszystkie sytuacje...
Te wesołe
i te smutne...
Czasami myślisz,
że nie masz już nic
Ale
Pozostaje Ci nadzieja...
Nadzieja na lepsze jutro...
Kochani wiem,że nie takiego zakończenia się spodziewaliście. I,że rozdziałów miało być więcej. Ale nie było sensu dalej tego ciągnąć tym bardziej,że skończyły mi się pomysły na to opowiadanie. Uważam,że takie przeciąganie na siłę było by bez sensu.A i zanudziła bym was.O ile już tego nie zrobiłam. Nie uważam tego opowiadania za cudne ale mimo wszystko chciałam wam bardzo podziękować za to,że czytaliście je do końca.Że je komentowaliście. Za wiele miłych słów z waszej strony co do mojej osoby. Oraz za miłe opinie co do opoka. Nie żegnam się jednak za wami bo wiecie,że jeszcze nie jedno opoko piszę i raczej na tym nie poprzestanę.Dziękuję wam raz jeszcze. Kocham was!!! Buziaki Aneta.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Strona 3 z 3 |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB © 2001, 2002 phpBB Group Play Graphic Theme
|